Rowerkiem przez świat... | strona 29 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
  • DST 35.53km
  • Teren 5.53km
  • Czas 02:29
  • VAVG 14.31km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbadać drogę z Ladentin do Schwennenze

Piątek, 19 sierpnia 2011 · dodano: 19.08.2011 | Komentarze 9

Dzisiaj wcześniej skończyłam pracę, zadzwoniłam do Tuni by zaproponować jej wieczorną przejażdżkę po okolicy. Umówiłyśmy się w Smolęcinie i pojechałyśmy sprawdzić, jak postępują prace remontowe drogi z Ladentin do Schwennenze. Niestety, musiałyśmy zawrócić bo się skończyła i wróciłyśmy do Ladentin, a potem rundka do Rosow i Rosówka. Przejażdżka bardzo przyjemna, tylko ten wiatr..., już mocniej nie mógł wiać :)))


okolice Karwowa


Oczywiście, ulubiony kucyk w Smolęcinie, dzisiaj nawet porżał ze mną o różnych sprawach :)


U sąsiadów już pięknie posprzątane na polach


Tunia na drodze do Ladenin


I ja na tej drodze...


Droga z Ladentin do Schwennenze


A tak ładnie się zapowiadało...


Wracamy, jedziemy do siebie za miedzę lub jedziemy tą pełną błota i piachu drogą do Schwennenze?


Wróciłyśmy. Kościół w Ladentin


Krówki w Ladentin


Zachodzi słoneczko :)


...tu też zachodzi :)


:)


Tunia oświecona :))

Kategoria 2011


  • DST 21.86km
  • Czas 01:26
  • VAVG 15.25km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocne Szczecina uroki cd.

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 12

Dziś znów rowerkiem na trening, a potem troszkę nocnego Szczecina :)

Pod orłami kilka par, przy muzyce z lat 50-tych (pewnie z magnetofonu) tańczyło sobie nie zwracając na nic uwagi :))




Ławeczka w romantycznym miejscu na Jasnych Błoniach


Pomnik Papieża Jana Pawła II na Jasnych Błoniach.


Aleja Papieża Jana Pawła II


Fontanna przy nowym Teatrze Lalek Pleciuga


Fontanna przy nowym Teatrze Lalek Pleciuga


Fontanna przy nowym Teatrze Lalek Pleciuga


Deptak Bogusława X


Deptak Bogusława X

Kategoria 2011, Szczecin nocą


  • DST 21.64km
  • Czas 01:26
  • VAVG 15.10km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin nocą

Wtorek, 16 sierpnia 2011 · dodano: 16.08.2011 | Komentarze 17

Wróciłam troszkę wcześniej niż zazwyczaj z pracy, a planowałam jeszcze zaliczyć trening jogi o 20.00, więc wsiadłam na rowerek i pojechałam na Niedziałkowskiego. W drodze powrotnej zboczyłam na nową, szczecińską Starówkę, Wyszyńskiego i dalej 3 Maja, Narutowicza, Al. Piastów i do domku. Po drodze kilka fotek nocnego Szczecina.


Bazylika archikatedralna świętego Jakuba



Nowa Starówka - kamieniczki



Bazylika archikatedralna świętego Jakuba - inny kadr



Kościół św. Jana Ewangelisty



Brama Portowa - brama miejska Szczecina

Kategoria 2011, Szczecin nocą


  • DST 49.58km
  • Czas 03:07
  • VAVG 15.91km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Taki sobie spacerek rowerowy

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 16.08.2011 | Komentarze 9

Dzisiejsza wycieczka spowodowana była, mimo ogólnie wolnego dnia od pracy, trochę moimi potrzebami zawodowymi. Umówiliśmy się na ścieżce rowerowej Pilchowo-Tanowo, przy zjeździe do Bartoszewa. W Pilchowie minęłam Misiacza i Misiaczową pędzących gdzieś przed siebie. Potem pętelka przez Sławoszewo, Dobrą i dalej przez Dołuje do domu. Pogoda super na jazdę rowerkiem, co zresztą było dziś bardzo widoczne. Wszyscy, nie tylko jeżdżący ale chyba też posiadacze rowerków wylegli na wycieczki rowerowe :P)
Coby nie było smutno, poniżej kilka fotek darów natury :)
















Kategoria 2011, Kwiaty


  • DST 134.02km
  • Teren 5.00km
  • Czas 09:33
  • VAVG 14.03km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miedwie i te trochę "więcej" :)

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 15

Nie lubię powtórek z tras, a tym bardziej w bardzo krótkim okresie czasu. Tym razem wyszło jakoś inaczej. Tydzień temu, też w niedzielę, pojechaliśmy nad Jezioro Miedwie, ale planowaliśmy trochę więcej. To "więcej" to pętla dookoła Miedwia. Zła pogoda, późna godzina, bo wyruszyliśmy bardzo późno i nasza, jeszcze niezbyt dobra kondycja, to wszystko razem spowodowało, że w tamtym dniu zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy i wróciliśmy troszkę inną trasą do domu. Człowiek jednak złożoną istotą jest i jakiś niedosyt pozostał. Jako, że pogoda zapowiadała się obiecująco, postanowiliśmy jednak zaliczyć tę wycieczkę w całości.
Trasę przez Puszczę Bukową, którą z przyjemnością zjeżdżałam tydzień temu, dziś mozolnie zdobywałam z powrotem - ok. 7 km podjazdu do Kołowa





Ech, która z tych dróg będzie najkrótsza?




Dobropole Gryfińskie to dość odosobniona wioska położona na otoczonej lasami Polanie Dobropolskiej. Niewielka, wysoko ( 90 m.n.p.m.) położona miejscowość zbudowana na bazie owalnicy na przecięciu Drogi Kołowskiej i Drogi Dobropolskiej.
We wsi neogotycki Kościół p.w. Podwyższenia Krzyża z granitu (1862) z dwukondygnacyjną, ceglaną wieżą usytuowany na wzniesieniu otoczonym murem z kamieni polnych







Dwór neoklasycystyczny w Kołbaczu - opuszczony przez szkołę ponad dwadzieścia lat temu popada w ruinę.




Jezioro Miedwie po raz kolejny




O rowerzyści!!! Musicie teraz pojechać dookoła Miedwia, droga spokojna, mało balchosmrodów, jest tam dużo do zwiedzania




Milutki, nawet dał się pogłaskać




Atrakcji turystycznych nad Miedwiem co niemiara. Można popływać łódką, kajakiem, żaglówką i czym człowiek tylko zapragnie.




Ludzi też całe mnóstwo, podejrzewam, że gdy jest gorące lato to tutaj są ogromne tłumy, tak jak w Międzyzdrojach tegorocznego mojego urlopu :)




Z nad jeziora jakąś boczną, niezbyt używaną ścieżką, wydostaliśmy się na wcześniejszą ścieżkę rowerową, którą dojechaliśmy do Morzyczyna




Dalej przez Kunowo - jest to wieś owalnica, wchodziła w skład domeny książęcej i w drodze nadania księcia Barnima I w roku 1248 wieś przeszła na własność biskupstwa kamieńskiego - Pommersches Urkundenbuch I 368 - Cunowe. W XIII wiecznych dokumentach odnotowano jej istnienie pod nazwą Kunowo Biskupie. W 1642 roku Joachim Meinecke założył majątek, który w XIX wieku stał się folwarkiem.
We wsi znajduje się kościół z XV w. pw. Matki Boskiej Królowej Polski, przebudowany gruntownie w początkach XVIII w. z wieżą dobudowaną ok. 1582 r. We wnętrzu barkowy ołtarz oraz późnogotyckie sakramentarium z malarskim przedstawieniem Chrystusa Bolejącego. Pod prezbiterium płyty nagrobne z XVI i XVIII w.





Następną atrakcją naszej wycieczki do Koszewko. Wieś powstała na początku XIII wieku, na słowiańskim grodzisku z IX–X wieku. Tuż po powstaniu Koszewko zostało przekazane zakonowi cystersów w Kołbaczu, zaś w 1236 zostało przekazane jako własność dla biskupów kamieńskich. Od XIV wieku folwark.



Neorenesansowy pałac z XIX w. przebudowany w 1922 roku




Na razie starczy tych atrakcji historycznych. Po drodze mijamy pasące się konie. Droga spokojna, mało samochodów, słoneczko powoli chowa się za chmurami, czyżby dzisiaj też miało zanosić się na deszcz...





Powoli zbliżamy się do Koszewa. Miał być już spokój od atrakcji historycznych, ale co tam... . W biegu, tak jak przeważnie wszystkie, fotka gotyckiego kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, który został zbudowany w XVI w. z kamienia i cegły, z wieżą o charakterze obronnym...



...oraz kolejna architektoniczna atrakcja Koszewa, leżąca na skarpie rynny jeziornej - przepiękny pałac z wieżą przykrytą neobarokowym hełmem. Wjeżdżając do niego już z daleka widać wysoką wieżę, która w pierwszej chwili wygląda na wieżę kościelną.
Pałac wybudowano w latach 1914-16, a w 1934 r. poddano gruntownemu remontowi. Ciekawostką jest, że w czasie wojny był on własnością feldmarszałka Friedricha von Paulusa. Obecnie również znajduje się w rękach prywatnego właściciela.





Kolejne stadko koni...




... i bocian startujący do lotu, przestraszył się nas biedaczysko :/
Ale kto to widział szukać żab na szosie?





Cichy i wolniutki podjazd do bociana z przyszykowaną komórką do zrobienia fotki :)




Zalążkiem dzisiejszego Wierzbna była stara osada Grędziec. Osada leżała na pograniczu posiadłości biskupów kamieńskich i cystersów kołbackich, co było przyczyną częstych sporów granicznych. Zapewne z tego powodu w połowie XIII wieku Grędziec, należący od 1236 roku do biskupów kamieńskich został opuszczony (ostatnia wzmianka o nim pochodzi z 1248 r.).
W jego miejsce pojawia się od 1262 roku Wierzbno, w którym istniał już w tym czasie dwór biskupi, często odwiedzany przez ordynariusza diecezji kamieńskiej. Przy dworze powstała osada, która uzyskała prawa miejskie zapewne w XIII w. potwierdzone przez Barnima IX w 1564 roku. W 1321 roku Wierzbno kupili cystersi z Kołbacza i założyli tu wielki folwark. W 1478 roku miasto zostało spustoszone przez wojska brandenburskie, a w czasie wojny trzydziestoletniej przez wojska szwedzkie i austriackie. W 1780 roku strawił je niemal doszczętnie wielki pożar. Klęski te, oraz zmiana przebiegu szlaków handlowych przyczyniły się do upadku Wierzbna, które w końcu XVIII w. pozbawiono było praw miejskich. Zachował się tu miejski plac zabawowy z okresu świetności Wierzbna.
W południowo-zachodniej jego części późnogotycki kościół kamienno-ceglany z XV w. z niską wieżą z XVII w. zwieńczoną czterema narożnymi wieżyczkami. Szczyt wschodni kościoła i elewacje wieży bogato ozdobione ostrołukowymi blendami.





Nastała moda na orły i lwy. Tutaj orły startujące do lotu na słupach od bramy wjazdowej. dzisiaj to już kolejne, które widzimy w czasie naszej wycieczki :)




Kościół w Okunicy





Tam, za tym polem Miedwie, powoli będziemy opuszczać jego obrzeża i wracamy do domu.




I znów bociek, tam razem w towarzystwie dostojnych krów :)




Zmieniała nam się troszkę nawierzchnia, ale nie jest tak najgorzej




Dobrze, że ziemia jest mocno nasiąknięta wodą, inaczej nie dałoby się tutaj jechać :/




Turze - kościół




Nasza trasa dalej to Chlebowo-Babin-Parsów-Drzenin i dalej do Gardna.
Gardno - w 1240 roku klasztor cystersów w Kołbaczu otrzymał potwierdzenie posiadania wsi Gardno. W 1242 roku w dokumencie wystawionym na rzecz opactwa w Kołbaczu wymieniono świadka; Hinricus Sculteus de Gardna. W I połowie XIII wieku w Gardnie wybudowano kościół, była to budowla w stylu romańskim zbudowana z granitowych kwadr. W roku 1893 nastąpiła przebudowa świątyni. W 1945 roku kościół zdewastowany wskutek działań wojennych popadł w ruinę. Odbudowa świątyni nastąpiła dopiero w 1978 r. W dniu 9 maja 1978 r. kościół konsekrowano jako siedzibę parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa




Zaczyna kropić powoli deszcz. Dalej na Gryfino i Mescherin - przejście graniczne tam zamknięte z powodu remontu drogi, ale jeszcze można przejść przeprowadzając rower przez piach. Dalej już na Kołbaskowo, Smolęcin, Warzymice i do domu.
Niedosyt zaspokojony, czas na nowe pomysły na wycieczkę rowerkiem :)


Kategoria 2011


  • DST 102.60km
  • Teren 2.60km
  • Czas 06:35
  • VAVG 15.58km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miedwie

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 12

W końcu niedziela i czas na rowerowanie. W ostatnim czasie mało tego rowerowania u mnie, zresztą, jak zauważyłam na naszym portalu, to nie tylko ja tak mało jeżdżę. Prognozy pogody zapowiadały przelotne deszcze, a u mnie na niebie nawet niebo nie wyglądało groźnie. Dzisiejszy kierunek to Miedwie. Mój rowerowy kompan w końcu wrócił z podbojów wodnych, a nawet miał ich, z powodu częstych opadów, dość, więc umówiliśmy się na wycieczkę nad jezioro Miedwie, a kto wie, może i więcej. Założenie były ambitne... ;)
Umówiliśmy się pod wiaduktem k. Auchana i ruszyliśmy Autostradą Poznańską przed siebie.




Zanim dotarłam do umówionego celu, oczywiście niebo zmieniło swoje oblicze i tuż za nami podążały ciemne, deszczowe chmury. Zastanawiałam się tylko, kiedy spadnie deszcz. Nasza trasa prowadziła przez Chlebowo - powiadają ludziska w necie, że osadę słowiańską ofiarował w 1212 roku książę Barnim II cystersom z Kołbacza, którzy w 1237 roku zakupili resztę wsi. Silny wmordewind nie ułatwia jazdy :/



We wsi znajduje się kościół gotycki z cegły, wybudowany w XIV wieku, który został zniszczony w 1945 roku. W latach 1967-68 został zabezpieczony jako trwała ruina. Od 1997 roku trwa odbudowa świątyni, która w 2001 roku została przykryta nowym dachem


Chlebowo - kościół cd

Dalej jedziemy drogą do Żelisławca - jak głoszą podania, miejscowość została założona przez książęcego kasztelana Żelisława. To staropolskie imię, składające się z dwóch członów: żeli – pragnąć oraz sław – sława, rozsławiło odnalezienie gniazda gryfów na jednym z okolicznych dębów. To mityczne zwierzę występuje licznie w herbach dzisiejszego zachodniopomorskiego.
Założona na planie owalnicy wieś, wymieniana jest w roku 1180 jako własność cystersów z Kołbacza. W 1255 roku otrzymała na krótko prawa targowe. Obecnie Żelisławiec należy do gminy Stare Czarnowo.
Choć nad nami wciąż wiszą ciężkie, deszczowe chmury, to powietrze ciepłe i jest parno. Dobrze, że w zanadrzu mam deszczową, lekką kurtkę




W drugiej połowie XIII wieku w centrum wsi wybudowano kościół we wczesnogotyckim stylu. Świątynia z kostki granitowej w założeniu prostokąta, pozbawiona była chóru i wieży. W roku 1945 została zniszczona, a później, w 1977 roku, ponownie odbudowana. Obecnie po zachodniej stronie wznosi się XIX wieczna, masywna, prostokątna wieża. Do jej budowy użyto cegły, którą następnie otynkowano. W przyziemiu wieży znajduje się głęboko osadzony portal o prostym, zamkniętym półokrągło ościeżu. W osi wieży, w połowie jej wysokości znajdują się prostokątne, wąskie okna, po jednym na każdej ze stron. U szczytu wieży, na czterech jej ścianach, wymurowano po trzy okna w takim samym założeniu. Wieżę przykryto blaszanym dachem namiotowym, nad którym wznosi się krzyż. Mury świątyni przykryto dwuspadowym, stromym dachem, który podobnie jak dach wieży wykonano z blachy. Na nim bociany mają swoje gniazdo i chyba powoli szykują się do podróży.



Zresztą, nie ma co im się dziwić, tegoroczne lato nie rozpieszcza ani ich, ani nas. Choć patrząc z drugiej strony, to na zalanych deszczem terenach, więcej jest zapewne żabek :)
O wilku mowa, chmury dążące cierpliwie za nami powoli otwierają swoje zaworki i z nieba zaczyna padać drobna ale ciepła mżawka. Zbliżamy się do Kartna - wieś owalnica, dawniej niemiecki Kortenhagen, położona na Równinie Wełtyńskiej i południowym skraju Puszczy Bukowej. Od XIII wieku wymieniana jako własność cystersów z Kołbacza.
W centrum wsi znajduje się wczesnogotycki kościół z drugiej połowy XIII wieku, obecnie pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Wybudowano go na planie prostokąta z dobrze obrobionych, granitowych kwadr. Mury okalane są przez ukośnie profilowany cokół zachodzący na ościeża portali. Świątynia powstała jako jednosalowa, orientowana i do dziś nie posiada wieży oraz chóru. W 1945 roku uległa zniszczeniu, a odbudowano ją dopiero w latach 1981-1984.



Tutaj też jest gniazdo boćków :)

W Starym Czarnowie, dwie młodziutkie amazonki paradują na swoich wierzchowcach przez centrum miejscowości :)



Przestało padać, nawet gdzieniegdzie słońce próbuje popatrzeć na ziemian poprzez kurtynę chmur



Kołbacz - najstarsze ślady osadnictwa Słowian na terenach obecnego Kołbacza datuje się na VII w. naszej ery. W średniowieczu istniał tutaj (około 1,5 km na południowy wschód od obecnej wsi) gród książęcy. Jest to jedna z możliwych lokalizacji pierwotnej siedziby pomorskiego książęcego rodu Gryfitów. W XII w. ziemie te należały do Warcisława II Świętoborzyca, kasztelana szczecińskiego, który w 1173 sprowadził w okolice grodu cystersów z duńskiego klasztoru w Esrum. W kolejnych latach panowania zakonników na tych terenach sukcesywnie powiększały się ich dobra. Kołbacz był jednym z najważniejszych ośrodków politycznych księstwa pomorskiego, do którego często zjeżdżali książęta szczecińscy. W kościele klasztornym zostało pochowanych wielu członków rodów Świętoborzyców i Gryfitów, niestety nie zachował się żaden nagrobek. Po reformacji w 1535 klasztor został zlikwidowany, a jego dobra stały się domeną książąt. W 1662 ostatecznie zakończył się okres świetności Kołbacza. Stało się tak w wyniku ogromnego pożaru. Miejscowość nie odzyskała dawnego blasku.
Po II wojnie światowej skończyło się niemieckie panowanie nad wsią i nastąpiło przejęcie jej przez Polskę


Tutaj znajdujemy kościół parafialny, romańsko-gotycki, 1210-1347 - pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, poświęcony 20 października 1946, mieści się w prezbiterium i w transepcie dawnego kościoła opackiego cystersów. Pozostała część nawy głównej od XVII w. po dzień dzisiejszy nadal pełni funkcję magazynu. Ciężkie chmury znów zagroziły deszczem...



Przed Kobylanką natrafiamy na niedługi odcinek ścieżki rowerowej, choć dzisiejsza trasa wiedzie (prócz Autostrady Poznańskiej) przez drogi o słabym natężeniu ruchu blachosmrodów



W Kobylance wjeżdżamy na następny, pięknie wijący się w tunelu z drzew, odcinek ścieżki rowerowej prowadzącej do Morzyczyna.



A ja moknę :))
Jezioro Miedwie - powiadają, że co do wielkości to drugie, zaraz po Jeziorze Dąbie, w zachodniopomorskim :))



A ja moknę, dobrze, że ciepło jest :))





Miało być dzisiaj ambitniej, ale pogoda, nasza kondycja, późna już pora..., to razem sprostowało nasze plany podróży rowerowej. Jeszcze tylko krótka przejażdżka po Morzyczynie i wracamy, teraz do Bielkowa przez Jęczydół.
Bielkowo - wieś owalnica, w średniowieczu stanowiła własność klasztoru w Kołbaczu. Po wprowadzeniu reformacji, od 1537 r. znalazło się w domenie książęcej. Początki parafii rzymsko-katolickiej pochodzą z 1276 r, o parafii ewangelickiej w 1786 i 1868 r. Budynek kościoła pochodzi z XV wieku, w XIX w gruntownie go przebudowano nadając mu cechy neogotyckie, ostatnia przebudowa w 1980 r.




Z Bielkowa do starej "trójki" wracamy tą samą drogą, a następnie szukamy drogi do Kołowa, wiodącą przez Puszczę Bukową. W Płoni skręcamy w drogą z nawierzchnią z tzw. kocich łbów :), które ciągną się gdzieś ok 1 km. Spacerkiem, przy okazji odpoczywając (przejazd "trójką" nie należał do najprzyjemniejszych), pokonujemy ten dystans, przy okazji podjadając przydrożne śliwki :)
Ufff, docieramy do Kołowa, najwyżej zlokalizowanej wsi Pobrzeża Szczecińskiego (wys. 130 - 135 m n.p.m.), charakteryzuje się mikroklimatem, który cechują silne wiatry, krótszy o dwa tygodnie niż na obrzeżach Puszczy Bukowej okres wegetacji roślin, oraz najdłuższe utrzymywanie się pokrywy śnieżnej.




Jeszcze trochę po górkę :) i dalej, już Puszczą Bukową zjeżdżamy do Podjuch. Jest to najprzyjemniejszy odcinek drogi, 7 km pięknego zjazdu asfalcikiem wijącym się między drzewami Puszczy Bukowej :)))





Gdyby jeszcze tak, dało się ominąć bokiem Autostradę Poznańską... .

Kategoria 2011


  • DST 51.79km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 14.94km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tunia, trzej szaleni bikerzy i ja :)

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 22

Umówiłam się z Tunią na wycieczkę z rana. Miałam być u niej o 9.00, lecz, jak to już w życiu bywa, byłam później. Pojechałyśmy przez Neurochlitz do Staffelde ścieżką rowerową,...



...która niebawem połączy się z nowym odcinkiem do Pargowa. Jak widać, wylano już warstwę betonu, a na resztę jeszcze poczekamy.




Wszędzie wokół albo budują drogi, albo je remontują. Jest to optymistyczny znak, będzie nam się lepiej jeździło. Droga na most z Mescherin do naszego Gryfina zamknięta, ale jeden starszy jegomość pędzący na składaczku poinformował nas, że można przejechać. My jednak nie sprawdzałyśmy bo nie tędy kierowały nas nasze plany.



Mescherin





Moje ulubione ujęcia - kwiaty spotkane gdzieś po drodze.












To ujęcie zrobione przez Tunię


W Gartz spotkałyśmy się z trójką szalonych bikerów - Z Basią, z Monter61 oraz z Misiaczem, którzy to pędzili na przeciw takim samym szaleńcom jadącym z Czech szlakiem Odra-Nysa. Wjechali ze Szzczecina 28.07.11 i już wracają. Misiacz pomachał im wtedy na pożegnanie, a teraz pędził by ich powitać



Tunia w akcji ;)





Gdyby było gdzie, to byśmy się pasły, ale woda zalała cały nasz wybieg :(





W Gartz skręciłyśmy na Hohenreinkendorf, a dalej na Tantow. Nie obyło się też bez skosztowania gruszek ulęgałek, które właściwie gotowe są do spożycia :)



Po drodze trochę widoków









Nasz dystans dzisiejszy nie najgorszy, mógłby być większy lecz ja musiałam wracać do domu. Dziękuję Ci Tunia za miłą wycieczkę i do następnego razu :)

Kategoria 2011, Kwiaty


  • DST 43.85km
  • Teren 3.85km
  • Czas 02:40
  • VAVG 16.44km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tylko zobaczyć, dzie droga prowadzi....

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 12

Wracając z pracy miałam w planach wreszcie wsiąść na rower, oczywiście w wypadku, gdy nie będzie padał deszcz. Ja niestety, albo stety, nie jestem aż tak chora na cyklozę by pedałować z własnej, nieprzymuszonej woli, gdy deszcz zalewa mi oczy i całą resztę. Ale, mimo nieba zaciągniętego bez granic strasznie szarymi chmurami, deszczu nie było. Myślałam co zrobić, jechać, czy pozostać w ciepłym i suchym domku? W końcu wybrałam, przebrałam się w rowerowe ciuszki i pojechałam by sprawdzić, gdzie tak naprawdę wyprowadzi mnie ta nowa droga do Ladentin, z której zawróciłyśmy z Beti tydzień temu.



Pojechałam, jak zresztą mapka wskazuje, przez Warzymice. Tutaj do fotografii zapozowało mi ptactwo domowe, dziobiące trawę gdzieś na tyłach ogrodu przydomowego.





Te krowy nie były tak chętne do pozowania Gdy dojechałam do nich bliżej, wzięły nogi za pas i oddaliły się w bezpieczne miejsce.



A to mój ulubiony kucyk w Smolęcinie, który tu pasie się już od wiosny.



W Smolęcinie bocianów w gnieździe nie zastałam. Chyba już młode same szukają na rozległych polach, zalanych ostatnimi opadami, żab i innych... .
Mam nadzieję, że już nie odleciały...
Kolory wokoło późno-letnie. Ciekawe, jak to z tą jesienią będzie.




Jarzębina już czerwona, a przecież to nie czas, gdy do szkoły dzieci idą i przynoszą na technikę owoce jarzębiny na korale...



Choć kwiaty przy drodze mówią coś innego...





Nawet maki są, trochę smutne i zmoknięte ale...



Deszcz, oczywiście zaczął padać, najpierw leciutko, później coraz lepiej. Założyłam więc kurtkę przeciwdeszczową i buffa, i pojechałam tak jak planowałam nową drogą do Ladentin, potem tam jakimś objazdem, bo droga do Schwemnenz jeszcze nie gotowa. Droga z płyt, ale tak równych, że gdyby nie oczy, które mówiły o płytach, pomyślałabym, że to równiutki jak stół asfalt.



Tutaj doskonałe tereny dla bocianów, ale ich niestety, nie było :(



Jestem sobie krowa z kolczykami, ładnie mi w żółtym, prawda?



Tutaj wyjechałabym w Schwennenz, gdybym nie pojechała objazdem. Ta droga jest jednak zamknięta, zresztą, jak wiele w tych stronach.









A to już droga z Grambow do Lubieszyna. Sąsiadom nie za bardzo podoba się użytkowanie nieoddanych dróg. Doskonale ją zabarykadowali.





I na koniec odrobina optymizmu na jutrzejszy dzień. Chmurki przerzedzają się powoli :), deszczyk już nie pada :))



W drodze powrotnej, już na naszych drogach, jakiś idiota-pędziwiatr blachosmrodem zrobił mi prysznic prosto spod swoich kół. Szkoda, że nie podgrzewana była woda :(
A Warzymicach też nie zastałam bocianów w gnieździe, coś tutaj nie gra...
Pojechałam jeszcze na myjnię opłukać swój rowerek i wróciłam do domu.



Kategoria 2011, Kwiaty


  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Europy...

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 28.07.2011 | Komentarze 21

Wpis robię celem promocji naszego bikestatowicza flasha. Zamierza on wygrać konkurs Idee Kaffee Challenge, opisany przez niego na naszym forum tutaj i wyruszyć na wyprawę dookoła Europy. Wspomóżmy go i zagłosujmy. Do 17.08.2011, do godz. 12:00 już niedaleko i możemy poświęcić jedną chwilę raz dziennie i zagłosować na kolegę flasha :)))

Miłego głosowania :))))

  • DST 19.79km
  • Czas 01:21
  • VAVG 14.66km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miły powrót do rowerowej rzeczywistości

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 23

Jakiś ten rok przewrotny na każdym kroku. Wczoraj wieczorem Misiacz, poprzez gg zapytał, czy jadę na Rajd MTB dookoła Jeziora Miedwie opisany tutaj przez Misiacza. Kilka dni temu czytałam o tym na RS. Nabrałam chęci i w kilka minut przygotowałam się do wycieczki. Zaplanowałam, że pojadę na miejsce pociągiem, tam wycieczka dookoła Miedwia, a powrót albo pociągiem, jeśli namówiłabym do tej wycieczki moją córcię, albo rowerem, jeśli pojadę sama. Po dłuższej rozmowie i po sprawdzeniu pogody, doszłyśmy do wniosku, że tym razem nie pojedziemy na rajd lecz zwiedzimy nasze bliziutkie okolice bo i ja, i Beti dawno nie jeździłyśmy, więc nie ma co szarżować z dystansem. To była bardzo doskonała decyzja. Ja, po miesięcznej przerwie, niezbyt dobrą mam formę na rowerze.




Właściwie to chciałyśmy sprawdzić nową drogę do naszych sąsiadów, ale niestety, jak to już w tym roku jest w zwyczaju, plany planami, a życie swoje. Nie wzięłyśmy dla Beti paszportu, a na granicy widać było patrol niemiecki więc odpuściłyśmy sobie na dzisiaj. Nasza trasa to Karwowo i tam zboczyłyśmy na wyrobisko, gdzie zrobiłyśmy sobie sesję zdjęciową :)
































Ostatnie opady spowodowały dość duże wyrwy w gruncie



A to efekt naszych spacerów po podmokłym terenie :)Bryyy




Potem pojechałyśmy przez Smolęcin, gdzie do sesji przystąpiły bociany z małymi (które nie są już takie małe)...







...i Barnisław do nowej drogi do sąsiadów za miedzą. Dalej przez Warnik...







...i Będargowo do Warzymic, gdzie znów cyknęłyśmy fotkę parze bocianów (jakoś nie mogę dojrzeć w tym roku potomstwa w tym gnieździe, czyżby go nie było tego roku?)...




Na dzisiaj koniec. Bardzo cieszę się, że moja córcia nabiera chęci do jazdy na rowerze. Dziś po raz pierwszy, po bardzo długich namowach, zdołałam ją namówić na zmianę roweru, wsiadła na mojego starego, ale jeszcze bardzo dobrego Unibika i po paru kilometrach stwierdziła, że swój rower może komuś oddać w prezencie bo już nie wsiądzie na niego :).



Choć dystans malutki to wycieczka bardzo udana :))

Kategoria 2011, Kwiaty