2012, strona 1 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

2012

Dystans całkowity:6820.27 km (w terenie 436.17 km; 6.40%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:55.00 km
Więcej statystyk
  • DST 57.19km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakończenie sezonu....

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 12

Jest propozycja na wycieczkę więc trzeba jechać. Pogoda zapowiadała się całkiem dobrze, no może z jednym ale... . Tym "ale" był wspaniały wmordewind, który całkiem mocno sobie dzisiaj hulał. Ale co tam, tempo Jaszek zapowiedział mocno fotograficzne, dystans akuratny do mojej teraźniejszej formy, więc ruszyłam po 10.00 w stronę Jeziorka Słonecznego. Na miejscu czekała już spora grupa, po chwili dojechały jeszcze 3 osoby i już liczną "bandą" ruszyliśmy pożegnać tegoroczny sezon rowerowy, po drodze zabierając jeszcze Tunię





Cosik dobrego musi być w tym termosie



Paparazzi...



Ramin - kościół



Zator na skrzyżowaniu



Paparazzi...



Wyszło słoneczko



Humory dopisywały, a to za sprawą wiatru w plecy ;)











Czy to aby czasami koniec grudnia???



Tutaj zrobiliśmy dłuższy postój



Dla bezpieczeństwa Bronik przypiął swój rower ;)



Cd wycieczki



W Buku przekroczyliśmy granicę i ścieżką rowerową dojechaliśmy do Dobrej, gdzie ja już skręciłam do domu, a reszta "bandy" pojechała do Sławoszewa na zupkę, której jednak nie zjedli, bo jak się okazało, wrota karczmy były zamknięte :/



Sezon zakończony, czas na nowy. Mam nadzieję, że nic specjalnego nie przeszkodzi w szybkim rozpoczęciu nowego :)

Szczęśliwego Nowego Roku :)
Kategoria 2012


  • DST 24.14km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikołaje zamiast końca świata

Piątek, 21 grudnia 2012 · dodano: 26.12.2012 | Komentarze 10

Wpis dość zaległy, ale wiadomo... Święta Bożego Narodzenia to dość napięty czas. Ostatnimi czasy mało jeżdżę na rowerku z powodu dodatkowych zajęć. Jednak na Masę, a do tego Mikołajkową koniecznie trzeba było wybrać się. Namówiłam na przejażdżkę moją najstarszą córkę wraz jej przyjacielem, którzy przyjechali do Polski na święta. Pogoda była czysto rześka.



Trzy Mikołaje pedałowały sobie przez miasto zmierzając na Plac Rowerzystów, by dołączyć do dość dużej grupy staruszków w czerwonych czapkach.





Po przejeździe po mieście, w czasie którego pozdrawiało nas mnóstwo osób z uśmiechem na ustach, udaliśmy się na Jasne Błonia, by pod choinką



zrobić sobie zbiorowe zdjęcie.

Mikołajów było sporo:



















Są Mikołaje to i renifer musi być.



Potem już spacerkiem pod UM, by rozgrzać troszkę stopy (moi goście nie zwyczajni tak niskich temperatur)



A potem już do domku. A miał być koniec świata....

Choć późne, to szczere życzenia dziś składam wszystkim fanatykom roweromani, by wiatr Wam wiał zawsze w plecy, a korba lekko kręciła się.



Wszystkiego dobrego!
Kategoria 2012, Masa Krytyczna


  • DST 98.16km
  • Teren 14.00km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grobowce i zupa dyniowa

Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 25.11.2012 | Komentarze 16

Koniec listopada, a ja mam na koncie tylko dwie wycieczki. Złożyło się na to kilka rzeczy, ale... w końcu wróciłam ;)

W piątek wieczorem, zajęta troszkę szyciem, co i rusz spoglądałam na forum RS, czy czasami nie wybiera się jakowaś "banda" na wycieczkę. Cisza była totalna, ale w końcu Misiacz zagadał na gg. Najpierw rzucił hasło "zupa dyniowa w Sławoszewie", potem Monter rzucił cel nadrzędny "grobowce megalityczne k. Wollschow". Kilka sms-ów do potencjalnych uczestników (na wpis na forum było już za późno) i można było spokojnie położyć się spać.

Zbiórka o 10.00 przy J.Słonecznym, na którą stawili się Misiacze, Monter, Jaszek, Bronik i ja. Misiacz z Bronikiem próbowali naprawić mocowanie na tylną lampkę przy moim rowerze, ale skończyło się udostępnieniem mi przez Bronkia jego dodatkowej lampki. Jeszcze tylko chwila na dostosowanie ubioru i gotowi ruszyliśmy.



Trasa miała w większości prowadzić asfaltem, ale... :)

Sama myśl o mogącym się trafić terenie pobudziła mój i Misiacza apetyt ;)


Fotka zrobiona przez Jaszka

Krackow:







Pierwszy, dłuższy postój na uzupełnienie kalorii koło muzeum motoryzacji.



Tutaj udało mi się zaglądnąć do wnętrza, ale na oficjalne zwiedzanie nie było czasu. Dziś cel był inny. Innym razem trzeba tu po prostu przyjechać na zwiedzenie muzeum.


info

Bagemuhl:







Zapowiedziany 1% terenu przywitał nas całkiem łagodnie



Dostrzegamy pierwsze drogowskazy naszego nadrzędnego celu



Oczywiście jest i chwila dla reporterów



Dotarliśmy do miejsca





Tu, miedzy drzewami dojdziemy do...



...grobowców







Wzmianka o tym historycznym miejscu znajduje się tutaj
Doczytałam, że ciała chowane były na siedząco, a wiek megalitów ma ok.4000-6000 lat

Kamienie pokryte mchem. Zdjęcia kiepskiej jakości bo dzień był mglisty, bez słońca i szary





Humory jak widać, jednak dopisują



Ruszamy dalej, nasz cel to zupa dyniowa w Sławoszewie.

Wollschow:



Ogródek w stylu angielskim



Charakterystyczne dla tego regionu budynki z kamienia i cegły





Cudzego nie chwalą, a swoje doceniają







W Locknitz Monter zauważył księgę zdarzeń i rozsypane kartki z historii



W Plowen...



...pierwszy sprawca zamieszania rezygnuje z drugiego celu i wraz z Misiaczową kieruje się do domu.

Monter, Jaszek, Bronik i ja ruszamy skrótami do Sławoszewa na zupę dyniową. A były to dość "mocne skróty", których to pomysłodawcą był tym razem Jaszek



Wrak drzewa porośnięty przez huby



Po tak intensywnym pedałowaniu chleb własnej roboty wraz z pysznym smalcem znikał w oka mgnieniu. Poprosiliśmy o dokładkę :))



Mimo pysznych kromek ze smalczykiem, zupa dyniowa zniknęła z talerzy w tempie błyskawicznym.

Zdjęcie zrobione przez Montera

Posileni wróciliśmy już do Szczecina, a ja pomknęłam do Przecławia.

1. Mimo, że było dość mglisto i wilgotno, humory dopisywały, tylko fotki fatalnej jakości wyszły :/
2. Planowane 99% asfaltu przerodziło się w 15% terenu.
3. Pomysłodawca drugiego celu nie dojechał do celu.
4. A ja po trzytygodniowej przerwie dałam radę ;))


Kategoria 2012


Bukowa już kolorowa...

Niedziela, 4 listopada 2012 · dodano: 04.11.2012 | Komentarze 17

Tym razem Bukowa pięknie kolorowa. Wybraliśmy się do puszczy, by nacieszyć oczy pięknymi kolorami jesieni. Pogoda dopisała, było ciepło, wiatr nie przeszkadzał, deszczu tylko troszkę pokropiło na koniec wycieczki. Jedynie dojazd i powrót z Prawobrzeża nie należy do najprzyjemniejszych, ale tego niestety, nie da się zminić.
Trasa Szczecin-Kołowo-Kołbacz-Zieleniewo-Cisewo-Reptowo-Wielgowo-Szczecin
Trasa już wielokrotnie przeze mnie opisywana, więc tylko kilka fotek poniżej.

Do Kołowa pod górkę...



kolorowo...



jesiennie...



ruina chałupy w Kołowie schowała się nieco...



pomnik rolnictwa...



wyszło słoneczko...



Kołbacz czy Dębina???



Bielkowo...



ciekawa "elewacja" drewnianego domu...



Do Zieleniewa...



Schowane w lesie Cisewo...



Reptowo i jego leśne ludki...

komu w drogę temu czas...



bez kropek???



dzika wieprzowina...



odpoczynek...



pozajączkowało się nieco...



to dla Jacka...



rozmowy ludków o dyniach...



Gruszki na wierzbie? Nie, dynie na...



A to już droga do Wielgowa...,



...potem już tradycyjnie Szczecin i Przecław


Kategoria 2012


  • DST 124.06km
  • Teren 25.00km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzywy Las-Swobnica-Glinna

Niedziela, 28 października 2012 · dodano: 30.10.2012 | Komentarze 14

Wycieczka została zapowiedziana na forum RS, z tym, że odbyć miała się w sobotę. Po przeanalizowaniu prognoz pogody, uzgodniono, ze wyjazd jest w niedzielę. Część grupy dojechała do Gryfina pociągiem, ja z Marzenką uzgodniłyśmy, że do Gryfina dojedziemy rowerami, bo na dworzec PKP nie opłaca nam się wracać (dla mnie to odległość ok. 9 km, dla Marzenki z Mierzyna jeszcze więcej). Umówiłyśmy się o 7.30 w Warzymicach i razem już popedałowałyśmy przez Niemcy do Gryfina.



Pogoda zapowiadała się wspaniale, choć o tej porze było mocno rześko :)



Na miejscu już zastałyśmy kilka osób...



Gdy ruszyliśmy do Krzywego Lasu, dołączyła do nas Tereska (Mimoza)



Następnym celem wycieczki...



...była DDR-ka prowadząca do Swobnicy, którą to już swego czasu przejechałam, ale o innej porze roku. Tym razem słońce do spółki z jesienią, pięknie pomalowali świat i cudnym widokom nie było końca...





Wspomniana DDR-ka...



...i towarzyszące nam widoki...







Czas na popasik...



dziewczyny rozprawiają o ważnych, rowerowych spawach...



Dojechaliśmy do Swobnicy. Nasz fotograf czyni cuda, by zrobić nam dobre zdjęcie...



...co zresztą widać

Fotka Yogiego

Pod sklepem w Swobnicy dołącza do nas michuss, który miał na nas czekać w Baniach, ale wszystko wyszło inaczej ;)



Harmonia w piciu...



Przyszedł czas na zwiedzanie. W Swobnicy znajdują się ruiny zamku joannitów z XIII wieku.



Teren jest strzeżony przez dozorcę oraz dwa wielkie psy. Yogi, sprawca dzisiejszego rowerowego zamieszania, używa swego wdzięku i pan wpuszcza nas, byśmy mogli zwiedzić obiekt.



Zamek został wzniesiony w II połowie XIV wieku i pełnił funkcję siedziby komandorii. Składał się z prostokątnego domu mieszkalnego oraz potężnej wieży wbudowanej w mury obronne. W połowie XVII w. po wojnie trzydziestoletniej zamek przejęła królowa szwedzka.



W 1680 r. zakupiony został przez żonę elektora brandenburskiego Dorotę. Na jej zlecenie zamek zostaje poddany gruntownej przebudowie i zamienia się w trójskrzydłową barokową rezydencję.







Prace prowadzone były najpierw pod nadzorem Ryckwaerta (prowadził budowę m.in. zamku w Schwedt, Oranienbaum i Zerbst), a po roku 1682 Michaela Smidsa i Johanna Neringa (autor pałacu Charlottenburg w Berlinie). To z tego właśnie okresu pochodzi całkowicie zachowane, jedyne w swoim rodzaju na terenie Pomorza Zachodniego, wspaniałe barokowe wyposażenie wnętrz, na które składają się stiukowe sufity, kominki, posadzki, klatki schodowe oraz malowidła ścienne na drugim piętrze.



Pod koniec XIX dokonano niewielkich przeróbek zamku (zlikwidowano tympanon w głównej osi pałacu), ale poza tym obiekt przetrwał w niezmienionej postaci do chwili obecnej. Od 1872 r. Swobnica stała się rezydencją domu królewskiego. Opuszczony na początku XX wieku, po 1945 roku przeszedł w posiadanie PGR, które urządziło tu najpierw swoje biura, a potem spichlerz.



W roku 1992 zamek został zakupiony przez Pana van Leendert, który obiecał utworzyć tu hotel, pole golfowe itp. Obietnice te nie zostały nigdy zrealizowane. W międzyczasie właściciel rozpoczął w Polsce działalność polegająca na skupie i przetwórstwie dziczyzny.



Zamek wielokrotnie przechodził w posiadanie spόłek-cόrek pana van Leendert, który w ten sposób unikał płacenia kar nakładanych przez zachodniopomorskiego konserwatora zabytków i odpowiedzialności za stan budowli



Wielokrotnie podejmowano próby porozumienia się z właścicielem obiektu i uratowania go przez zagładą, ale niestety wszystkie te próby zostały przez van Leenderta i jego pracowników zablokowane. W lutym 2008 po silnych zimowych wichurach zawaliło się najstarsze skrzydło zamku. Skrzydło południowe jest w stanie krytycznym. Dach nad skrzydłem głównym przecieka i przepiękne barokowe stropy oraz malowidła ścienne ulegają w zastraszającym tempie destrukcji.



W sierpniu 2009 roku powstało z inicjatywy lokalnych miłośników historii Stowarzyszenie Zamek Swobnica, którego celem jest uratowanie tego jednego z najcenniejszych obiektów zabytkowych Pomorza Zachodniego przed całkowitym zniszczeniem. W lipcu 2009 prokuratura rejonowa w Gryfinie wszczęła dochodzenie przeciwko obecnemu właścicielowi z powodu doprowadzenia do zawalenia się skrzydła zamku.



14.11.2011 Pałac w Swobnicy znowu przeszedł we władanie do gminy Banie.
Po 19 latach upadku i dewastacji gmina Banie przejęła pałac z rąk Leenderta. Starania obu stowarzyszeń i zaangażowanych miłośników pałacu spełzłyby na niczym, gdyby nie upór i wytrwałość pani Wójt gminy Banie, ktόra w ciągu wielomiesięcznych negocjacji przekonała Leednerta do oddania obiektu.



Dzięki kwocie od Ministerstwa Kultury wymieniona już dach na środkowym obiekcie.



Miejmy nadzieję, że pani Wójt gminy Banie starczy sił na renowację togo cennego obiektu.



Park przylegający do zamku:











Czas na nas. Teraz kierunek Glinna.

Fotka Yogiego

Objeżdżamy z drugiej strony Jezioro Długie, mijamy z boku Banie i dalej przez Kunowo, Swochowo i Parsów. Po drodze kilka atrakcji widokowych...

















Dwór neobarokowy z drugiej połowy XIX wieku w Swochowie - tutaj jednak, nikt nas nie wpuścił, więc robimy tylko fotki z daleka



Słońce chyli się ku zachodowi, a przed nami jeszcze długa droga...



Atrakcji w postaci ładniutkiego terenu też nie zabrakło...



Krótki popasik i nasze rumaki...



Mijamy niemiecki cmentarz w Starym Czarnowie



i pięknym i bardzo eleganckim brukiem :( dojeżdżamy do Glinnej



Szkoda tylko, że zrobiło się już późno i słońce schowało się poza horyzont



















Powrót Puszczą Bukową już po ciemku na światłach, dalej Autostradą Poznańską do domku.
To była bardzo udana wycieczka, choć, z powodu sporej ilości bruku, kiepskiego asfaltu, terenu itp, nie należała do lekkich. Jednak wspaniała atmosfera oraz słoneczna pogoda, i piękne widoki zrekompensowały trudy tej wycieczki.

Dziękuję Ernirowi za światełko, Monerowi za czujność w każdej chwili, gdy na dłuższą chwilę tracił nas z oczu, Yogiemu za piękne fotki, wszystkim uczestnikom za towarzystwo i wspaniałą atmosferę. Do następnego razu!


Kategoria 2012


  • DST 27.92km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fontanny nocą cd

Sobota, 27 października 2012 · dodano: 27.10.2012 | Komentarze 6

Po południu musiałam podjechać do biura, więc rowerkiem przy okazji mała rundka po mieście. W pierwszej kolejności zajrzałam w końcu do Decathlonu, tam spotkałam Michała, potem zjawili się Yogi z Wandą z RS. Powęszyłam trochę, zakupiłam koszulkę termoaktywną i gumowe obejmy do przykręcenia koszyka na bidon w przypadku, gdy nie ma dziurek w ramie i wyrobiłam sobie kartę klienta. Po wizycie w biurze popedałowałam na Jasna Błonia...



Fotka fontanny...



...i jeszcze jednej



A to już nasze Orły



Nocne uroki jesieni



Powrót do domku, bo już troszkę późno się zrobiło.


Kategoria 2012, Szczecin nocą


  • DST 26.20km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poździernikowa Masa Krytyczna dla pasa na ul. Słowackiego

Piątek, 26 października 2012 · dodano: 26.10.2012 | Komentarze 4

Dziś, jak w każdy ostatni piątek miesiąca, odbyła się Masa Krytyczna. Tym razem przejazd miał na celu aktywne poparcie wytyczenia pasu ruchu dla rowerów na remontowanej ul. J. Słowackiego. W związku z powyższym wystosowaliśmy pisma do włodarza naszego miasta.
Oczywiście, jak to zazwyczaj na masie, mnóstwo znajomych (i nieznajomych), w tym Basia Misiaczowa (Paweł pstyryknął nam piękną fotkę :))



Dalej już tradycyjnie, z dźwiękiem trąbek, gwizdków, dzwonków, przejechaliśmy ulicami miasta.
Po masie szybko do domu, bo wieczór już co nieco rześki się zrobił ;/



Fotek nie zrobiłam, bo mnie kalkulator wyłączył się na złość :( ale jeszcze jedno wrzucę zrobione przez Studio na tandemie


Kategoria 2012, Masa Krytyczna


  • DST 18.60km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Fieldorfa przez Cmentarz Centralny...

Środa, 24 października 2012 · dodano: 24.10.2012 | Komentarze 16

...w sprawach służbowych, a potem do biura. Pogoda super, choć niebo zaciągnięte.



Po drodze kilka fotek naszego pięknego cmentarza...



...i troszkę historii:



Potrzeba wybudowania nowego cmentarza powstała po roku 1873, gdy małe przykościelne cmentarze zostały przepełnione, a dzięki temu, że Szczecin przestał być twierdzą pojawiły się tereny pod budowę. Cmentarz otwarto 6 grudnia 1901 roku. W latach 1900-1903 pod kierunkiem architekta Wilhelma Meyera-Schwartau zbudowano bramę główną oraz budynki administracji i kaplicę cmentarną. Około roku 1930 zbudowano drugą, modernistyczną, kaplicę. Nie doczekała jednak do naszych czasów i rozebrana została w 1984 roku.



Architektura cmentarza nawiązuje do nekropolii Friedhof Ohlsdorf w Hamburgu. Widać tu połączenie kilkunastu krajobrazów ogrodowych. Projektując cmentarz starano się maksymalnie upodobnić go do parku-ogrodu. Dużą część terenu nekropolii przeznaczono na zieleńce, zbiorniki wodne, żywopłoty, szerokie aleje obsadzane szpalerami dekoracyjnych drzew.



W starszej, wschodniej części cmentarza głównym alejom nadano kolisty przebieg, dobrze wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu. Nie zapomniano o ułatwiających komunikację schodkach, drewnianych mostkach dla pieszych, a nawet punktach widokowych.



Główną kaplicę cmentarza wzniesiono według projektu Wilhelma Meyer-Schwartau w latach 1900-1902. Powstała budowla o malowniczej, bogatej elewacji, inspirowanej architekturą romańską. Kaplica, zbudowana na planie krzyża greckiego, zwieńczona została wysoką kopułą. Usytuowana na wzniesieniu, otoczona od zachodu rozległą wolną przestrzenią z basenem i fontanną , stała się centralnym punktem cmentarza i jego najbardziej rozpoznawalnym elementem. W latach 1924-1925 przy kaplicy wzniesiono krematorium, z wysokim, 16-metrowym kominem.
Po zakończeniu II wojny światowej kaplica nie była użytkowana. Dopiero w 1981 przystąpiono do jej odbudowy. W maju 1981 r., w trakcie prac remontowych, wybuchł pożar, który strawił znaczną część budowli – całkowitemu spaleniu uległa m.in. centralna kopuła. Odbudowa trwała 13 lat.



Na wzór ówczesnych nekropolii Hamburga, Wiednia i Berlina cmentarz w Szczecinie ma charakter parkowy – rośnie tu około 415 gatunków i odmian drzew, oraz krzewów. Cmentarz Centralny w Szczecinie to największy cmentarz w Polsce, trzeci co do wielkości w Europie i jeden z największych na świecie.




Po południu już w gorszych warunkach wróciłam do domu. Przez całą drogę siąpał sobie rzęsisty drobny deszczyk, doskonały do kompletnego nawodnienia odzieży ;)


  • DST 16.20km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czy pamiętacie???

Wtorek, 23 października 2012 · dodano: 23.10.2012 | Komentarze 7

.
.

Mieszkanko z PRL-u



Na ścianie słomianka
w pokoju wisiała

musztardowa szklanka
na kredensie stała

a w kuchni makatki
ręcznie haftowane

słoneczniki kwiatki
wiadra cynkowane

barwną kapą wersalka
od święta przykryta

adapter bambino
winilowa płyta

na wysoki połysk
półki i regały

kryształy w segmencie
równo sobie stały

zegarek z kukułką
w miejscu honorowym

oraz tapczan z półką
obrus szydełkowy

na stole cerata
i poczciwa Frania

do sufitu fikus
to dawne mieszkania.


wiersz zapożyczony
Kategoria 2012, Szczecin nocą


  • DST 16.23km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gitary dźwięki...

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 11

Za oknem mglisto, w domu zapach właśnie wypiekanego chlebka, słucham muzyki... .

Jak nigdy wczorajsza sobota była mało rowerowa. Rano wyrobiłam ciasto na swój pierwszy chlebek na zakwasie, zaś na 17.00 wybrałam się na koncert wspaniałego, szczecińskiego gitarzysty muzyki klasycznej - Krzysztofa Meisingera. Trochę szkoda pogody, ale cóż..., nie tylko rowerem człowiek żyje. W międzyczasie jakieś porządki w domu, pranie i takie tam... . Przed 16.00 wsiadłam na rowerek i pojechałam do biura, by tam zostawić swoją kropkę.

Aby Wam pokazać klasę tego młodego artysty, zrobiłam film, w którym zamieściłam swoje jesienne zdjęcia oraz dodałam jeden z utworów z jego płyty - kompozytorem jest Heitor Villa-Lobos, zaś tytuł tego właśnie utworu "Andantino".


Płyta - Melodia Sentimental


Po koncercie spacerkiem...



...wróciłam do biura po rower, potem już do domku. Po drodze przystanęłam jeszcze, by zrobić fotki kolejnej już fontanny, może nie tak kolorowej jak te dwie ostatnie, ale też uroczej.









Kategoria 2012, Szczecin nocą