Wpisy archiwalne Czerwiec, 2011, strona 1 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:692.79 km (w terenie 44.07 km; 6.36%)
Czas w ruchu:45:13
Średnia prędkość:15.32 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:69.28 km i 4h 31m
Więcej statystyk
  • DST 31.10km
  • Czas 01:37
  • VAVG 19.24km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Bożenki w odwiedziny

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 9

Dziś krótka traska do Szczecina w odwiedziny do znajomej. Zamierzałam przy okazji zrobić kilka zdjęć ładnych kamienic w Szczecinie i jak na złość, rozładowała mi się komórka po wczorajszej sesji zdjęciowej w czasie wycieczki do Penkun :(

Kategoria 2011


  • DST 57.83km
  • Teren 7.00km
  • Czas 03:58
  • VAVG 14.58km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Penkun - wiatrak koźlak i wiśnie

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 14

Dziś tak spontanicznie... . Zadzwoniła Tunia przed 16.00 z propozycją krótkiej przejażdżki, miałyśmy sprawdzić, czy za torem krosowym w Kołbaskowie nie ma czasami drogi do Niemiec. Umówiłyśmy się, że za godzinę wyjadę z domu i spotkamy się u niej.
Po drodze, oczywiście musiałam zaglądnąć do bocianów w Smolęcinie, właśnie trafiłam na podwieczorek, któryś z rodziców przyniósł coś na ząb i w gnieździe aż wrzało.







Kwitnące pola rozsiewają słodki miodowy sapach.




Jak zaplanowałyśmy tak zrobiłyśmy, pojechałyśmy za tor krosowy. Droga odpowiednia dla rowerów górskich :) i na dodatek prowadzi od tyłu na tor krosowy.




Chyba skuszę się kiedyś na przejażdżkę quadem :)




Zwiedziwszy go...




...wróciłyśmy na szosę do granicy, a dalej na Rosow.




Dalej to już było całkiem spontanicznie, jak to zresztą z Tunią bywa na wycieczkach :)). Wokół mijałyśmy pola pachnące rumiankiem i i zbożem, przeplatane innymi zapachami ziół rozmaitych. Wiatr ucichł już zupełnie. Jest pięknie, pachnąco, leniwo i cicho.












Postanowiłyśmy pojechać do Penkun, droga wśród pól jak marzenie, tylko pedałować :)




Cóż to za maniery, jak można przeszkadzać zacnej krowie w posiłku.




Tunia swoim fachowym okiem, jako, że obrana już za pierwszym razem opiekunem wycieczki, wybiera drogę :)






Kościół w Schonfeld



Dojeżdżamy do Penkun, na chwilę stajemy na jeziorkiem, chwila odpoczynku, krótki posiłek, kilka zdjęć.






Którędy wracamy?




Widok na zamek w Penkun z drogi na Bussow. Następnym razem pojedziemy bliżej by go obejrzeć, dziś już zrobiło się późno, a do domu daleko :)




Konie pasące się na obrzeżach Penkun






I jak tu nie jeździć rowerkiem, gdy wokół tyle pięknych widoków. Wyrobisko między Pankun, a Brussow.












Po drodze znalazłyśmy aleję owocową pełną czereśni, wiśni i grusz.






Nie omieszkałyśmy zboczyć do wiatraka koźlaka w Storkow.




Robi się już późno, powoli wracamy do domu, ostatnie ujęcia pół...




...i saren w oddali. Szkoda tylko, że dziś było tak mało słońca, zdjęcia wyszłyby dużo ciekawsze.



Kategoria 2011


  • DST 133.07km
  • Teren 3.07km
  • Czas 06:36
  • VAVG 20.16km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Torgelow - Osada Słowian

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 20

Prawdę mówiąc, to nie miałam najmniejszego pojęcia, jak spędzę czwartkowy dzień. Moja latorośl pojechała do babci na kilka dni, mój kompan od rowerowania podbija wodne km, a ja nie miałam pomysłu na nic. Wczoraj, a właściwie przedwczoraj (wczoraj była wycieczka) zerknęłam na forum Rowerowego Szczecina, gdzie znalazłam wpis planowanej wycieczki do Torgelow, do skansenu osady Słowian. Zaczęła mnie nęcić ta opcja spędzenia czasu z pozytywnie nakręconymi szaleńcami rowerowymi, ale z drugiej strony nastąpiło wahanie, czy ja podołam w takim tempie pokonać tyle kilometrów. Pomyślałam jednak, że w końcu przejechałam już choć raz te tereny, mapę mam, jak nie podołam to wrócę do domu.
Zbiórka była o 7.15 na Głębokim, ale ja dołączyłam do grupy trochę dalej, w Wołczkowie. Było mi tam trochę bliżej. Pierwsze kilometry do samej granicy były dla mnie trudne, tempo dla mnie okazało się za szybkie, droga wiedzie tam często pod górę i już miałam chęć odłączyć się i pojechać po niemieckiej stronie do domu. Pozostałam jednak i... nie żałuję, choć dzisiaj jestem megawykończona :)

Poniżej filmik nagrany w czasie jazdy w tamtą stronę, a ostatnie ujęcie to postój na granicy przed Dobieszczynem już w drodze powrotnej.





Oto pozytywnie nakręceni rowerowo, a było nas aż 15 rowerowych na 14 rowerów :)




Nasza trasa biegła dalej przez Dobrą, Buk, Blankensee, Boock, Rothenklempenow, Dorotheenwalde, Breitenstein, Krugsdorf, Rothenburg, Friedberg, Gehegekrug, Viereck i Drugeheide, by w Torgelow skręcić do skansenu wsi słowiańskiej.

Na podstawie wykopalisk archeologicznych zrekonstruowano tutaj chaty o oryginalnych wymiarach o konstrukcji wieńcowej, filarowej i plecionkowej z IX i X wieku. Od strony lądu w otoczeniu drewnianej palisady wybudowano pirs, przy którym cumują dwa historyczne okręty Svarog – zbudowany wg konstrukcji z około 900 r. oraz Svantevit – wg konstrukcji z około 1100 r. Tymi okrętami odwiedzający osadę mogą odbyć rejs po rzece Ucker.
Przy wejściu do osady, po lewej stronie znajduje się zagroda, w której pasie się stado owiec oraz koń. W osadzie na stałe obecnych jest dwunastu mieszkańców ubranych w charakterystyczne stroje z epoki.




W czasie gdy osada jest otwarta dla odwiedzających osoby te mieszkają w chatach, w których nocują oraz wykonują codzienne prace związane z utrzymaniem i dalszą rozbudową wioski.



Chętnie pozują do zdjęć i opowiadają odwiedzającym o osadzie i średniowiecznej historii tych terenów. Każdy z mieszkańców ma opanowane przynajmniej jedno historyczne rzemiosło...



...śród których są: odlewnictwo z brązu, garncarstwo albo kowalstwo.

Jednak te stworzenie nie pasowało mi do tych obejść, bo co to ma być, owca czy piesek? :)




Oto kilka zdjęć z osady












































Owi mieszkańcy wykonują ręcznie różne przedmioty, można je kupić za kilka ojro








Szkoda, tyko, że nie wykonują tych przedmiotów takimi narzędziami, jakie były używane przed wiekami :)








W kuźni jednak używany jest ogień prawdziwy ;)




W sumie, to czas już na posiłek, może by tak coś uwarzyć...?




Po zwiedzeniu skansenu pojechaliśmy do Torgelow, tam zrobiliśmy odpoczynek połączony z posiłkiem i co niektórzy z zakupami, zrobiliśmy zdjęcie grupowe i udaliśmy się do domu.




W drodze powrotnej przydarzył mi się przykry upadek, tzw. fikołek przez kierownicę. A było to tak: jadąc przez Torgelow chciałam nakręcić fragment filmu, trzymałam komórkę w prawej ręce, a z prawej strony, z podwórza wyjechał samochód, miałam przed sobą kilku naszych rowerzystów i w tym momencie nacisnęłam za mocno za przedni hamulec, no i fiknęłam koziołka. Na szczęście skończyło się kilkoma porządnymi siniakami i rozsypanymi butelkami i bidonami na picie, oraz lekko skrzywioną kierownicą.
A wyglądało to podobno tragicznie. Zaraz współuczestnicy wycieczki przybyli mi z pomocą. Tak byłam roztrzęsiona, że do końca już drogi do domu nie zrobiłam ani jednego ujęcia w czasie jazdy :/


Powrót przez Eggesin, Ahlbeck, Gegesee, Hintersee i na Dobiszczyn, gdzie ja z Juratem z RS skręciłam do Dobrej, reszta zaś wróciła do Szczecina przez Tanowo...

Wycieczka udana, choć dla mnie to był duży wyczyn

Kategoria 2011


  • DST 112.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:09
  • VAVG 15.66km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

A miało light-owo

Niedziela, 19 czerwca 2011 · dodano: 20.06.2011 | Komentarze 15

Po wczorajszej, nieudanej próbie wycieczki do Polic, dziś, mimo chmur na niebie, postanowiliśmy wyścibić nosy z domu i dosiąść nasze dwukołowe rumaki. O 9.00 zeszłam do sklepu po świeże bułeczki, przyszykowałam prowiant na drogę i ruszyłam w kierunku Bezrzecza, by tam, gdzieś w okolicach Wołczkowa, spotkać się z moim kolegą od rowerowania.




Pięknie obrośnięta stodoła na Bezrzeczu.


Kościół XV-wieczny, przebudowany w XIX wieku, pw. Maryi Królowej Różańca Świętego, zbudowany z kamieni narzutowych z ostrołukowym portalem z gotyckiej cegły w południowej ścianie.




Spotkaliśmy się w okolicach Słonecznej Doliny na Bezrzeczu i dalej pojechaliśmy poprzez Dobrą do Stolca. Właściwie to planowaliśmy niezbyt długą wycieczkę, bo wiadomo, dzisiejsza pogoda mogła niezłe figle nam płatać. Niebo nie wróżyło niczego dobrego, w każdej chwili mógł spaść deszcz.
W Stolcu zboczyliśmy nad Jezioro Stolsko. Jest bardzo sympatycznie, mnóstwo miejsca dla wypoczywających, łódki nad brzegiem i piękna okolica, oraz czysta woda.







W Dobieszczynie wpadliśmy na pomysł by zajechać do Nowego Warpna, przez las jest względna droga.






Oczywiście, nie zabrakło też popasu w jagodzinach :). Oj, długi był to popas, a jagody słodkie i bardzo smaczne :))




Jadąc do Nowego Warpna przegapiliśmy "ścieżkę rowerową" do Rieth, podobno było jej oficjalne otwarcie przez samego burmistrza. Tuż za wjazdem do Nowego Warpna nad brzegiem jeziora nowowarpieńskiego stoi piękny pałac, wybudowany w stylu neorenesansu francuskiego.Pałac jest zwrócony fasadą w kierunku południowo-wschodnim. Wokół rezydencji rozciąga się zabytkowy park.Z okien pałacu rozciąga się wspaniały widok na jezioro, Półwysep Nowowarpieński i wyspę Riether Werder. Pałac powstał w roku 1898 za czasów Albrechta von Enckevort. Data jego budowy widniała na wiatrowskazie wieńczącym hełm wieży i była widoczna jeszcze przed remontem z połowy lat 70-tych XXw.




Karszno (do 1945 niem. Albrechtsdorf) – dawna wieś, obecnie dzielnica Nowego Warpna na Równinie Wkrzańskiej w województwie zachodniopomorskim, powiecie polickim, dawna wieś folwarczna. W 1793 wzniesiono tu kościół. Obecnie zachowało się kilka budynków mieszkalnych z okresu niemieckiego, w 1998 odbudowano również świątynię. Osada położona jest na wschodnim brzegu Jeziora Nowowarpieńskiego.
Kościół w Karsznie według napisu na chorągiewce wieńczącej wieżę został zbudowany w roku 1793 w technice ryglowej. W XIX wieku dobudowano neogotycką wieżę z cegieł. Do 1945 roku użytkowany jako świątynia protestancka, po 1945 popadł w ruinę. W 1994 roku mieszkańcy doprowadzili do rozpoczęcia odbudowy kościoła. Autorem projektu jest Danuta Konopka. 25 lipca 1998 roku kościół pw. św. Huberta został poświęcony i przekazany jako świątynia filialna parafii w Nowym Warpnie.
Jest to kościół o niewielkiej kubaturze, postawiony na planie prostokąta, prosto zamknięte prezbiterium, ściany ryglowe, wieża zachodnia z czerwonej cegły. Ściany postawione na kamiennych fundamentach i ceglanej podmurówce. W ścianie północnej i południowej znajdują się po dwa prostokątne okna. Szkielet drewniany utworzył kwadratowe fachy wypełnione cegłami i otynkowane na biało. Od strony zachodniej znajduje się wieża na planie kwadratu, dwukondygnacyjna, zakończona tarasem, zwieńczona ośmiobocznym szczytem o konstrukcji szkieletowej i hełmem z chorągiewką. Znajdują się w niej okna ostrołukowe, portal zachodni również ostrołukowy. Wieża zwieńczona czterema sterczynami i ośmiobocznym ryglowym ostrosłupowym hełmem. Od wschodu nieco węższa wydzielona część prezbiterium. Wnętrze posiada strop płaski, drewniany, na zewnątrz dach dwuspadowy.





Wróciliśmy z powrotem na drogę do Dobieszczyna i po kilkuset metrach skręciliśmy na wcześniej wspomnianą ścieżkę. Spodziewaliśmy się choć utwardzonej drogi (było głośne otwarcie), niestety, do samej granicy piach, dodatkiem były tylko oznaczenia szlaku na drzewach i malutkie tabliczki drewniane z kierunkiem (dobre choć to...).




Podsumowaniem tej ścieżki jest doskonały podjazd dla rowerów (bo w końcu jest to zakończenie ścieżki rowerowej) na mostek na granicy :(




I jak tu nie narzekać...




Dalszy kierunek naszej dzisiejszej jazdy to Rieth, a dalej kolejowy szlak rowerowy






Ludwigshof - rzeźby drewniane




Konie w Ludwigshof




Wieża - rzeźba z drewna




Uroku dodają dawne tablice miejscowości przy byłej kolejce.




Ścieżka rowerowa kolejowa, mimo nieciekawego wyglądu nawierzchni, jedzie się po niej doskonale




W Hintersee zjechaliśmy na nową ścieżkę rowerową doskonałej jakości - ech, oni to potrafią robić ścieżki :/




Gdzieś po drodze, chyba w Glashutte albo w Grunhof :)). Zadziwiające jest to, że u nich nie rozbiera się starych budynków, wszystko jest remontowane, mało natomiast buduje się nowych domów, zazwyczaj dba się o stare domostwa.






A tu już mamy Pampow...




...jedziemy dalej do Blankensee, nie skręcamy na granicę jednak, tylko na Hohenfelde, a dalej w stronę Bismarku.




Tam jest "bajkowa" ścieżka rowerowa do Lubieszyna




Na granicy się rozstajemy, ja jadę nową i... zamkniętą ścieżką rowerową do Grambow




W Neu Grambow zaproszenie na piwo i chleb ze smalcem :))




Na polach widać już różnorodność kolorów, zanim się spostrzeżemy będą żniwa i... koniec lata ;)




W Schwenennz bociek skulony siedzi w gnieździe, szkoda, że nie mam ze sobą aparatu, komórką nie jestem w stanie zrobić dobrego zbliżenia :(




Po przekroczeniu granicy zaczął padać deszcz, ale jeszcze nie taki mocny, w Bobolinie jednak lunął dość potężnie, aż musiałam dobyć peleryny. Padało (właściwie lało) już mocno do samego domu.




W sumie miało być dziś, ze względu na pogodę, light-owo i spacerkowo :), a wczoraj bardziej ambitnie;) Ech te plany...

Poniżej link do mapy, gdzie wpisany został ślad z wycieczki, coś nie mogłam go wgrać na bikemap.net, to już drugi raz i właściwie nie wiem, w czym tkwi problem :(


Kategoria 2011


  • DST 7.96km
  • Czas 00:23
  • VAVG 20.77km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

A miało być tak ambitnie...

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 18.06.2011 | Komentarze 10

A miało być tak ambitnie...
Dziś do 17.30 pracowałam. Umówiliśmy się, że ok. 19.30 wyjadę do Polic, a jutro z rana wyruszymy gdzieś na podbój terenów. Zdążyłam się przebrać w rowerowe ciuszki i wsiąść na rower, gdy zaczął padać deszcz. Myślę sobie, przejdzie. Jadę, jadę, ale w okolicach przejazdu kolejowego na Cukrowej jak nie lunie... . Stanęłam trochę dalej pod drzewem i czekam, dobrze, że miałam ze sobą moją przeciwdeszczową pelerynkę. Patrzę w około, a tam wszędzie chmury, a deszcz, tak jakby nie miał zamiaru przestać, tylko coraz bardziej leje :(
Postałam, popatrzyłam i postanowiłam wracać do domu. Ale, że nie lubię wracać tą samą drogą, zrobiłam rundkę i wróciłam ścieżką rowerową na Południowej.
Sami popatrzcie, czy te niebo wróży pogodę?





Czy te chmury mogą kłamać, chyba nie...




Może rano będzie lepiej i coś z moich planów wyjdzie :(



Kategoria 2011


  • DST 40.05km
  • Czas 03:44
  • VAVG 10.73km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zjazd Gwiaździsty 2011 i Jezioro Głębokie

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 10

Dziś, (czytaj: wczoraj, bo już mamy poniedziałek...) ja, moja córcia Beatka i Tunia wybrałyśmy się na Zjazd Gwiaździsty do Szczecina - Święto Cykliczne to coroczna impreza skupiająca cyklistów z całego województwa, a nawet zza jego granic.
Umówiłyśmy się o 11.00 miałyśmy się udać na końcowy autobusu 81 w Przecławiu. Tam, z tego, co się dowiedziałam z forum RS, miałyśmy się przyłączyć do grupy, która pod eskortą policji miała jechać z Rosówka. Niestety, nikogo nie doczekałyśmy się, wiec o 11.30 ruszyłyśmy do Szczecina na Plac Rowerzystów (czytaj: Lotników). Na miejscu zastałyśmy całą gromadę rowerzystów z całego województwa i sąsiadów zza miedzy (czytaj: granicy).


Na filmie z naszej drogi na Plac Rowerzystów, widać doskonale głupotę kierowcy, przepuścił idących przez pasy przechodniów, ale rowerzystkom zajechał drogę, tym bardziej, że było zielone światło dla nas. Totalny głąb.




Tunia i Beatka na Placu Rowerzystów




Chwilę później, po otrzymaniu szprychówki, wyruszyliśmy ulicami Szczecina na Wielki Przejazd Rowerowy :).






W Parku Kasprowicza pamiątkowe zdjęcia. Wieści głoszą, że było nas ok 1000 :).




Trudno zmieścić na zdjęciu taką masę :)




Punktem kulminacyjnym były Wały Chrobrego, przy pomniku Adama Mickiewicza. Tam RS zorganizował poczęstunek, tam też odbyły się konkurencje z nagrodami - każdy brał udział w losowaniu nagród - główna nagroda rower miejski z ramą City.





Następnym celem naszego dzisiejszego rowerowania było Jezioro Głębokie. Tam też skierowałyśmy z Beatką nasz jednoślady. Po drodze, jednak zboczyłyśmy do Mak Kwaka na rolokebaby i dopiero po napełnieniu brzuszków pojechałyśmy nad jeziorko.





Około godziny 18.00 postanowiłyśmy wracać do domu. Pojechałyśmy przez Bezrzecze... .






W Przecłwiu pokręciłyśmy się jeszcze w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Udało nam się kupić kawałek sernika w sklepie o sympatycznej nazwie "Jaś". Dziś nasz dystans już godny pochwalenia, moja córcia przejechała 40,05 km. Jestem z niej bardzo dumna i mam nadzieję, że nie zniechęciła się do dalszej jazdy :)


Na koniec jeszcze filmik z sobotnich fajerwerków, których pokaz odbył się na Wałach Chrobrego po doskonałym koncercie Safri Duo - duńskiego zespołu perkusyjnego.



Kategoria 2011, Masa Krytyczna


  • DST 16.76km
  • Czas 01:40
  • VAVG 10.06km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na słodkie czereśnie :)))

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 7

Dziś krótka i miła wycieczka z moją córcią do Tuni na czereśnie.




Pojechałyśmy przez Warzymice, Karwowo i Smolęcin do Kołbaskowa. W Smolęcinie pooglądałyśmy małe bocianki w gnieździe.




Oto rezultat naszej wycieczki :))))




W drodze powrotnej pokazałam Beatce ruiny kościoła w Smolęcinie.




Nasz rezultat w km to 16,76 - jak na moją latorośl to dość sporo :)). Jutro jedziemy razem na Święto Cykliczne :)
Kategoria 2011


  • DST 71.50km
  • Czas 05:00
  • VAVG 14.30km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

III dzień: Lubiatowo - Przecław

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 08.06.2011 | Komentarze 10

Dzisiejszy dzień jeszcze cieplejszy. O godzinie 7.00 rano w namiocie zrobiło się tak duszno, że nie można było wytrzymać. Jeszcze trochę leniuchowania do 8.00 przy rozsuniętym wejściu do namiotu i niestety, czas wstawać. Pomimo gorączki od samego rana, dziś czuję się już wypoczęta. Zresztą, myśl, że do domu już niedaleko... :))



Nasza dzisiejsza trasa będzie prowadziła przec Mechowo - Pyrzyce - Rzepnowo - Stare Chrapowo - Swachowo - Dołgie - Borzym - Wirów - Gryfino - Mescherin - Staffelde - Neurochlitz - Rosówek - Kołbaskowo - śmolęcin - Karwowo - Warzymice - Przecław. Tereny niby znane, ale z innej perspektywy :)




Mechowo Słowiańska nazwa: Meghow 1227, Meghowe 1278, Megowe 1311, potem Meghow zapewne pochodzi od mchu. W 1227 książę Barnim I potwierdził wcześniejsze nadanie wsi przez babkę Anastazję klasztorowi norbertanek w Trzebiatowie. Zakonnice wnet chyba straciły wieś. W 1243 rycerz niemiecki Burchard "z Mechowa" dysponował wsią Sobieradz. W 1278 Bogusław IV nadał tu pyrzyckim augustiankom 6 łanów, zapisanych klasztorowi przez Małgorzatę "de Granzoy" z rodu rycerskiego w pyrzyckim zamku. W XIII w. zbudowano kościół o wymiarach 7,7 x 15,35 m, a w nim dotąd granitowa chrzcielnica z XIII w. o wysokości 106 cm, średnicy czaszy 85 cm, ale dopiero w XIX w sprowadzona z kościoła w Barnimiu (gm. Warnice). Druga chrzcielnica z XIII w. z piaskowca o średnicy 95 cm wkopana w ziemię, z pękniętą czaszą, od XIX w. służy jako donica kwiatowa w pobliżu kościoła. W drugiej połowie Xlll w. we wsi osiadł ród rycerski Schoningów. W 1311 książę Otto l nadał rycerzowi Hermanowi i jego synowi Betkinowi 4 łany w Mechowie, w tym dwa miały stanowić uposażenie kościoła, dwa miały być odszkodowaniem za utracone na rzecz augustianek dochody z młyna św. Ducha na Starym Mieście w Pyrzycach. Augustianki otrzymały w 1312 r. patronat nad parafią. W 1319 Dytryk z Schoningów z braćmi wystawił sołtysowi Henrykowi Dersim i jego siostrom zezwolenie na sprzedaż posiadłości w rodzinnej wsi w diecezji halbersztadzkiej. Widocznie przybył do Mechowa wraz z Schöningami z tamtej diecezji w księstwie brunszwickim. Pewien Jan "z Mechowa" może sołtys, w 1320 wystąpił jako świadek przy czynności Dytryka, Ulryka i Jana Schoningów z Karwowa pod Szczecinem. W 1370 Schoningowie z Lubiatowa zrabowali dobra kapituły kamieńskiej w okolicy, za co zostali pozbawieni dóbr, które w 1372 książęta szczecińscy przekazali cystersom z Kołbacza, w tym w Mechowie patronat nad parafią, 22 łany (w tym 2 Ulryka v. Schöninga, 3 wdowy Koselitze, po 2,5 Henneke Pokelenta i Klysta) i 11 gospodarstw zagrodniczych, młyn na Mechówce (trwał do 1945, potem zabudowa rodziny Prymusów) i ziemię dotąd jeszcze nie pomierzoną na łany. Do Mechowa powrócili wkrótce. Już w 1376 Henryk Tłusty Schöning z Lubiatowa sprzedawał augustiankom połowę młyna. Z 1397 znamy Ludekina, z 1417 Mikołaja Schoningów z Mechowa. Z tych czasów, bo z ok. 1380 pochodzi płyta nagrobna z piaskowca (129 x 95 cm) w posadzce kościoła, z zarysem dwóch postaci w duchownych szatach, obecnie zakryta postumentem ołtarza. Z rąk Schoningów kiedyś w pocz. XV w. lenno rycerskie przeszło na Kussowów z Koszewa (stąd ich nazwisko): w 1433 Jan I i Jost, w 1437 synowie Jana l Jakub, Jan li z Kluk, bracia Jakub i Jerzy z Mechowa i Oćwieki 1449, 1454, 1464, w 1478 Jakub, Szymon, Jurgen, Jan III. Ten ostatni salwował wtedy z Pyrzyc księcia Bogusława X, obleganego przez elektora brandenburskiego Albrechta. Elektor wtedy zdobył zameczek Kussowów w Mechowie, trzymał go do zawarcia pokoju w 1479 r. Potem o zameczku już nie słyszymy. Na jego gruncie panowie na Mechowie zbudowali renesansowy pałac, spalony w 1987 r. Do dziś zachowała się wokół miejsca zamkowego widocznie zarysowana fosa. Jan III w 1480 fundował nowy dzwon zaginiony od 1945). W 1492 na wniosek Ebelina i Joachima Kussowów wikarię w kościele po Damianie Schoningu objął Paweł Kotzke. Jost II von Küssow z pocztem 4-ro konnym towarzyszył Bogusławowi X w 1496-97 w wyprawie do Ziemi Świętej. W 1523 Joachim miał stawać w 4 zbrojne konie w wojennej potrzebie, podobnie Walenty II i Achim. Własność w Mechowie ród łączył z Klukami z Oćwieką, Kłodzinem, w XVI w. częścią Nieborowa. Należał do elitarnego rycerstwa zamkowego. W 1561 odbudowali młyn. Synami Asmusa byli: Michał, Jakub, Krystian w służbie księcia Filipa wołogoskiego, Jan w służbie palatyna reńskiego, pochowany w Mechowie, Bastian w służbie księcia holsztyńskiego, Waltin poległy w bitwie w 1553. To napisał ich brat Piotr na płycie fundacyjnej w Mechowie z 1589 r. On też przez 30 lat w służbie księcia Filipa i jego syna, szczecińskiego Jana Fryderyka, zmarł w Mechowie 9 V 1612 pozostawiając po sobie pamiątki w kościele. W 1604 ufundował dębową ambonę (dziś ze znacznymi ubytkami) z plastycznym herbem Kussowów (pień drzewa, z którego wyrastają 3 czerwone liście), rzeźbioną figurę św. Piotra, obrazy olejne rodziców i krewnych fundatora (ich los obecnie nie znany). W 1614 wykonano płaskorzeźbę przedstawiającą Piotra w bogatej kutej zbroi z mieczem czy szablą w ręku, okolonego herbami Kussowów, Billerbecków (matki), Blocków, Barfussów, Marwitzów, Damnitzów (dziadków i babek). Znajduje się w ścianie wschodniej kościoła za ołtarzem. To perła renesansowej sztuki pomorskiej. Jest też płyta nagrobna Piotra z herbami w posadzce k. ołtarza. Kussowowie w 1723 otrzymali tytuł hrabiowski. W 1729 ufundowali drugi dzwon, w 1736 (istniejący do dziś) barokowy strop beczkowy w kościele, ozdobiony ornamentem z wici roślinnej i postaciami muzykujących aniołów.






W Pyrzycach trochę wody dla ochłody :))




Osadnictwo w rejonie Pyrzyc jest bardzo stare, wzmianki pisane pojawiają się w VIII-IX wieku. W drugiej połowie X wieku Pyrzyce zostały podporządkowane Piastom, ale od XI wieku gród znowu prowadził samodzielną politykę w ramach państwowości pomorskiej.
W 1124 r. mieszkańcy Pyrzyc przyjęli chrzest. Na czele misji chrystianizacyjnej, wysłanej na Pomorze Zachodnie przez polskiego księcia Bolesława Krzywoustego, stał biskup niemiecki Otton z Bambergu, późniejszy św. Otton, od 2006 r. patron miasta.
W XII wieku Pyrzyce były grodem kasztelańskim, a w kolejnym wieku ośrodkiem wójtostwa krajowego. W latach 1230−1240 przy wczesnośredniowiecznym grodzie powstało "nowe" miasto, wzorowane na miastach Europy Zachodniej. Miało owalny kształt, dwie główne ulice, w centrum znajdował się obszerny plac targowy, na którym później wzniesiono kościół farny oraz ratusz. Z czasem przejęło ono funkcje dawnego grodu, a podgrodzie przeszło w poczet dóbr klasztoru augustianek.
Prawa miejskie Pyrzyce otrzymały w 1263 r. z rąk księcia zachodniopomorskiego Barnima I. XIII wiek to czas intensywnego rozwoju. Miasto rozpoczęło budowę systemu fortyfikacji – murów obronnych, fosy i wałów. Mury były rozbudowywane w kolejnych wiekach.
Mimo licznych wojen Pyrzyce długo pozostawały niezdobyte. Najcięższe oblężenie miało miejsce w 1478 r., gdy książę Bogusław X bronił się przed natarciem 10-tysięcznego wojska elektora brandenburskiego Albrechta. O rozwoju i znaczeniu Pyrzyc od wieków decydowało rolnictwo. W średniowieczu Pyrzyce nazywano spichlerzem Pomorza Zachodniego.


Brama Bańska - zbudowana w latach 1260-1270 jako trzypiętrowa, w 1450 r. podwyższona do pięciu pięter. Uległa zniszczeniu w 1945 r. Po wojnie zrekonstruowana.




Mury obronne z XIII w. o długości 2000 m. W XV w. podwyższone do wysokości 7-9 m, rozbudowano przedbramia, baszty i czatownie. Po 1650 r. część czatowni zamieniono na domy dla biedoty. Po wojnie część murów odrestaurowano. Do dziś zachowały się baszty: Sowia, Prochowa, Lodowa, Pijacka, Mnisza. Wały z XIII w. otaczały miasto na długości 2250 m. Razem z fosą i stawami młyńskimi stanowiły dostateczne zabezpieczenie. W latach 1830-1845 zostały zamienione na promenadę spacerową. Fosy zostały częściowo zakopane i zamienione na ogrody




Baszta Sowia - powstała w wyniku rozbudowy półokrągłej czatowni. W XVI w. zwieńczona stożkowym hełmem. W XIX w. pełniła funkcję wieży widokowej.




Stare Chrapowo - nazwy wsi: 1212 r. - 1242 r. - Crapoue, 1240 r. - Crapowe, 1302 r. - antiqua Grapow, 1504 r. - olden (Stare) Grape, do 1945 r. - Alt-Grape
Wieś wzmiankowana jest od 1212 do 1302 r. jako Stara, co oznacza, że w bliźniaczym Nowym Chrapowie osiedli już koloniści na prawie niemieckim.
Ze wsi pochodziła rodzina rycerska Grapowów. Dietrich de Grabowe w 1260 r. wystąpił wśród świadków czynności, książęcego wójta z Pyrzyc. Mikołaj Grope sam był w 1292 r. książęcym wójtem krajowym, pyrzyckim.
Bracia Otto i Henning Grapowie w 1319 r. otrzymali od księcia Ottona I 3 łany w Rzepnowie, a w 1321 r. wraz z bratem Dietrichem nadali pyrzyckim zakonnicom prawo patronatu nad kościołem w Swochowie, przy czym świadkami byli ich kuzyni Herman i Henning.
Ta wielka podpyrzycka rodzina miała lenna w Swochowie i Rzepinie, ale głównie w Starym Chrapowie. Książę Otto I w 1302 r. przekazał 4 łany, dotąd ołtarza św. Katarzyny, na potrzeby ołtarza św. Jana Apostoła w kościele NMP w Gryfinie. Była to fundacja duchownego Jana de Fonte i Konrada Sarkosa, którą w 1303 r. tenże Otto I zwolnił od ciężarów 4 łany, trzymane przez Gerharda i Katarzynę "z Nowego Targu" (tj. Starego Czarnowa), mieszczan szczecińskich, gdyż stanowiły uposażenie ołtarza św. Katarzyny w kościele NMP w Szczecinie.
W 1314 r. wieś wraz z kościołem parafialnym nadano temuż kościołowi, z tym jednak, że 4 łany miał kapelan książęcy Jan Polak (Polonus), proboszcz w Bielicach.
W 1333 r. notariusz księcia Ottona zapisał kościołowi NMP w Szczecinie swe dochody w Starym Chrapowie w postaci 4 łanów (a więc to dochody Jana Polaka) i 6 półkorców żyta w młynie.
W nastęnych wiekach dochody ze wsi czerpali kanonicy kościoła kolegiackiego NMP w Szczecinie.
W 1546 r. wśród chłopów stwierdzamy nazwiska pomorskie: Kolitzke, Kolczke, Kruse.
W 1628 r. było tu 40,5 łanów chłopskich, 6 zagrodniczych, kuźnia, tkacz, karczma.
W 1856 r. na 3164 morgach gospodarowali: sołtys, 15 chłopów, 6 komorników, pleban, wikary, zakrystian-nauczyciel, kowal, karczmarz, młynarz. Były 54 domy mieszkalne, 77 budynków gospodarskich, dom starców.
W 1939 r. był to majątek dr. Ernesta Koseburga (173,5 ha), a 11 chłopskich gospodarstw liczyło ponad 20 ha, w tym Adolfa Freischmidta aż 98 ha. Kościół średniowieczny z kamieni polnych, gruntownie odnowiony w 1769 r. z wieżą z 1752 r., ołtarzem z 1591 r., dzwonami z 1503 r., 1584 r. i 1767 r.





Swochowo - Kościół filialny p.w. św. Andrzeja z Padwy z XV w., z kamienia polnego i cegły.




Dołgie - Pierwsza wzmianka na temat wsi pochodzi z 1269 roku. Znajduje się tu kościół pw. Apostołów Piotra i Pawła z przełomu XV/XVI w. z kamienia łupanego. Przebudowany w XIX i XX w. Podwyższono mury, wykonano ostrołukowe okna i schodkowe szczyty. Należy do budowli salowych, orientowanych, na rzucie prostokąta. Został odbudowany ze zniszczeń II Wojny Światowej w 1969r.




Borzym - Od roku 1259 była posiadłością cystersów z Kołbacza natomiast pierwsze ślady osady pochodzą z okresu IX-XI wieku. W końcu XIV wieku w centralnym punkcie wsi wzniesiono kościół orientowany. Jak większość świątyń z tamtego okresu został zbudowany z nieznacznie ociosanych kamieni narzutowych.
Salowa forma świątyni z dwuspadowym dachem była wielokrotnie przebudowywana co zmieniło jej pierwotny wygląd. W XIX wieku nadbudowano dwukondygnacyjną wieżę w zachodniej części kościoła. Pierwszą kondygnację pokryto deskami, druga pokryta jest blachą podobnie jak dach, któremu nadano kształt ostrosłupa. Przy kościele znajduje się plac cmentarny otoczony kamiennym murem z dwiema bramkami.







Dzisiejszy krajobraz podobny do wczorajszego, trochę pól i lasów, drogi zazwyczaj obsadzone drzewami rzucającymi cień.






Nie zabrakło, jak przystało na tę porę roku, maków czerwonych.






Dalsza trasa to już tereny znane: Gryfino, dalej przez ziemie niemieckie do domu (pod upragniony prysznic i na zimne piwo chłodzące się w lodówce od kilku dni :)))))))) przez Kołbaskowo, Smolęcin. Ogółem przejechałam w ciągu 3 dni 294 km, rezultat oraz wycieczkę uważam na bardzo zadowalające (może za wyjątkiem zmęczenia w sobotę ;)).

Kategoria 2011, 2011-sakwy


  • DST 87.01km
  • Czas 05:46
  • VAVG 15.09km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

II dzień- Jeź. Wielkie Dębno - Lubiatowo

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 6

Po wczorajszym długim, bo 135,51 km dystansie śpimy długo, pomimo BARDZO INTENSYWNEGO świergotu ptaków. Rozpoczęły koncert już pewnie o 4 rano :). Noc była w zasadzie ciepła, tylko już nad samym ranem wyciągnęłam na siebie jeszcze jedną bluzę.




Wstaliśmy skoro świt o... 9.30 :)))




Zbieranie się do wyjazdu też szło nam bardzo opornie. Oboje czuliśmy zmęczenie. Już wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie leniwy.




Jeszcze tylko śniadanie...




...i ruszamy. Po przespaniu nocy nad jeziorem wśród drzew, pierwsze co nas uderzyło wjeżdżając na drogę, to gorące powietrze przepełnione oparami topiącego się już asfaltu. Smród okropny, a do tego to wysoka temperatura nie nastawiła nas dodatkowo optymistycznie. Ale cóż...
Nasz kierunek to Kalisz Pomorski.





Poźrzadło Wielkie - wieś leży ok. 8 km na północ od Kalisza Pomorskiego, przy drodze wojewódzkiej nr 175, między Pomierzynem a miejscowością Konotop.
Historia
Była własność von Güntersbergów do XVIII wieku. Niszczona w XV wieku podczas walk polsko-krzyżackich. W 1842 roku majątek należał do porucznika Bernarda Henryka von Mellenthina. W 1939 roku we wsi zamieszkiwały 402 osoby. W latach 1946 – 1954 wieś była siedzibą gminy Poźrzadło Wielkie.
kościół pw. św. Stanisława szachulcowy z 1. poł. XVIII wieku oraz 1935 r. Budynek z drewnianą niską kwadratową wieżą, osadzoną od frontu na nawie, zwieńczoną dachem namiotowym z krzyżem. Na wieży dzwon z 1557 roku, odlany z polecenia pastora Thomasa Friedrich i rady parafialnej przez stargardzkiego ludwisarza Josta van Westena. Kolejny dzwon, odlany w Szczecinie w 1829, został zabrany na cele wojenne w 1917 roku. Znajdowały się tu epitafia rodziny pastora z początków XVIII wieku.





Mijamy Kalisz Pomorski.




W Drawnie, na kąpielisku chwila na kąpiel i relaks :)






Tak, jak przypuszczałam wcześniej, krótkich odpoczynków będzie dzisiaj bez liku, nadal czujemy zmęczenie :/, a droga, mimo drzew rosnących po obu stronach, jest oblana gorącymi promieniami słonecznymi.




Kolejny postój...




...i kolejny...




...i... :))))




O ile wczorajsza trasa prowadziła raczej przez tereny leśne, przeplecione jeziorami na dość urozmaiconym wysokościowo terenie, to dziś mamy bardziej krajobraz wypełniony widokiem łąk i pól uprawnych, a gdzieniegdzie trochę lasów.













Mijamy Choszczno, kierujemy się w kierunku Pyrzyc.





Dolice, pierwsza wzmianka o tej wsi pochodzi z roku 1753, kiedy jako wieś kolonizacyjna została założona z inicjatywy Fryderyka II. Równocześnie z lokacją wsi wybudowano kościół oraz założono szkołę. W roku 1767 wymieniono kościelnego o nazwisku Neins. W roku 1874 we wsi było 40 gospodarstw domowych, 31 domów, 186 ludzi. Pod koniec XIX wieku wybudowano nowy kościół, a po południowej stronie wsi wytyczono linię kolejki wąskotorowej z przystankiem. W roku 1920 odnotowano pożar wsi, w którym zniszczeniu uległo większość pierwotnej zabudowy szachulcowej. W roku 1928 Dolice określano jako wieś z kościołem i dworcem kolejowym. Miały wówczas łącznie 130 mieszkańców, w 1939 r. 129 mieszkańców i 9 gospodarstw od 23 do 31 ha. Do roku 1945 Dolice należały do powiatu szadzkiego (Kreis Saatzig) w rejencji szczecińskiej (Regierungsbezirk Stettin) w prowincji Pomorze (Provinz Pommern). Po II wojnie światowej w ramach województwa szczecińskiego, w powiecie Stargard Szczeciński. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa szczecińskiego i była w gminie Dobrzany.
Zabytkowy[1] kościół poewangelicki, po 1945 r. cerkiew prawosławna pw. św. Mikołaja, należąca do parafii w Stargardzie Szczecińskim (ob. nieużytkowana). Świątynia wzniesiona prawdopodobnie równocześnie z lokacją wsi w połowie XVIII wieku (o czym świadczy wzmiankowane nazwisko kościelnego - Neins). Pierwotnie był to obiekt szachulcowy. W roku 1896 na miejscu pierwotnego kościoła wybudowano nowy, murowany. Posadowiony jest pośrodku wsi, stanowi dominantę układu przestrzennego oraz element zabudowy o wartościach zabytkowych. Nieorientowana, salowa z absydą, wieżowa, murowana (ceglana i nietynkowana), o neogotyckiej formie architektonicznej.




W okolicach Lubiatowa znajdujemy, nad zarośniętym szuwarami jeziorkiem, miejsce na kolejny nocleg. Dziś, niestety, nie skorzystamy z kąpieli - nie ma dojścia do jeziora. Tym razem w nocy rechoczące obok żaby umilają nam sen :/



Dziś nasz dystans wyniósł 87,01 km, dużo mniej niż wczoraj, ale...

Kategoria 2011, 2011-sakwy


  • DST 135.51km
  • Teren 4.00km
  • Czas 09:20
  • VAVG 14.52km/h
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

I dzień Koszalin - Jeź. Wielkie Dębno

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 06.06.2011 | Komentarze 15

Weekend zapowiada się ciepło i słonecznie, więc czas na 3-dniową wycieczkę. Postanowiliśmy dojechać do Koszalina pociągiem (w końcu trzeba z skorzystać z promocji "Kolej na rower") i stamtąd ruszyć do Szczecina. O 7.45 wsiedliśmy w pociąg z całym ekwipunkiem rowerowym i ruszyliśmy do Koszalina.






Na miejsce dotarliśmy Przewozami Regionalnymi o 10.32. Na miejscu jeszcze małe zaopatrzenie w płyny i ruszamy w kierunku Tychowa. Droga z Koszalina jest fatalna, dopiero po kilkunastu kilometrach znajdujemy ścieżkę rowerową, biegnącą wzdłuż szosy.




Dojeżdżamy do wspomnianego powyżej Tychowa. Tam znajduje się największy głaz narzutowy w Polsce - Trygław.
Znajduje się na miejscowym cmentarzu. Obwód głazu wynosi 50 m, długość 13,7 m, szerokość 9,3 m, łączna wysokość 7,8 m (w tym 4 m zagłębione w ziemię); objętość około 700 m3, szacowana waga ok. 2000 ton.
Eratyk, z ciemnoszarego gnejsu, przetransportowany został ze Skandynawii przez ostatnie zlodowacenie (północnopolskie). Na powierzchni wyraźnie widoczne rysy – ślady wleczenia przez lądolód.
Z głazem związane są liczne lokalne legendy, nazwa pochodzi od Trygława, którego złoty posąg zakopany jest jakoby pod głazem. Podobno jeden z książąt Pomorza Zachodniego wjechał na niego karocą zaprzężoną w cztery konie i zawrócił nią.
W pierwszą niedzielę roku 1874 niemieccy mieszkańcy wznieśli na nim drewniany krzyż z figurą ukrzyżowanego Chrystusa. Figura jest dziełem rzeźbiarza Wilhelma Theodora Achtermanna (1799-1884), została odlana w berlińskiej odlewni żeliwa przez Moritza Geißa. Pod krzyżem znajduje się tablica z czterowierszem, ufundowana przez Hansa-Hugo von Kleista-Retzowa z Kikowa i Hugo von Kleista-Retzowa z Tychowa. Autorem czterowiersza jest ten pierwszy. Tekst w tłumaczeniu na j. polski brzmi: Bałwochwalstwo i grzech pokrywały kraj ciemnością, zanim Jezus przez swoją śmierć przyniósł światło i życie. On umieścił Trygława pod kamieniem, zamykając go. I prowadzi swoje dzieci w ramiona Ojca . Obecnie, corocznie w dzień Wszystkich Świętych kamień używany jest jako ołtarz na którym odprawiana jest Msza Św.















Jedziemy dalej do Połczyna Zdroju, przed nami 25 km.




Droga biegnie wśród lasów, co daje nam komfortowy cień w czasie jazdy. A pogoda dzisiaj wspaniała.




I mamy Połczyn Zdrój






Po obejrzeniu starówki czas na Park Zdrojowy...,




...tam też napełniamy bidony zdrową, połczyńską wodą :)




Szukamy wjazdu na ścieżkę rowerową , która z Połczyna biegnie do Złocieńca. Trasa o długości 30 km wiedzie dawnym nasypem kolejowym, z którego zdjęto tory, położono asfalt i udostępniono wyłącznie rowerzystom. Ścieżka prowadzi przez najbardziej malownicze tereny Drawskiego Parku Krajobrazowego.




Po drodze mijamy piękne tereny obfite w jeziora, lasy i pola uprawne..., ale za nim pojedziemy tą drogą, robimy przerwę na posiłek










Na tej wspaniałej ścieżce jest też odcinek tzw "III etap budowy" ;)




Ale co tam, te 4 km kiepskiej drogi można pokonać w takim wspaniałym terenie :)






A oto budynki po byłych dworcach pozostałe przy dawnej linii kolejowej.






W Złocieńcu obieramy kierunek na Drawsko Pomorskie - miasto w północno-zachodniej Polsce. Od roku 1946 na południe od miasta znajduje się Poligon Drawski, jeden z największych poligonów w Polsce. Miasto leży nad rzeką Drawą na Pojezierzu Drawskim. Przez Drawsko Pomorskie przechodzi droga krajowa nr 20 oraz linia kolejowa nr 210. Przez miasto przebiegała też wąskotorowa linia kolejowa Stara Dąbrowa - Drawsko Pomorskie. W granicach miasta znajduje się niewielkie jezioro Okra oraz ok. 3 km od miasta jezioro Lubie.




Dalej w kierunku Kalisza Pomorskiego. Po minięciu Drawska postanowiliśmy znaleźć miejsce na biwak. Czas najwyższy na odpoczynek. Niestety, nie szybko dane nam było znaleźć miejsce na nocleg. Wszystkie tereny we własności wojska, wstęp na ten teren surowo wzbroniony.
Jest już późno, a tu szansa na biwakowanie znikoma. Dopiero przed samym Kaliszem Pomorskim znaleźliśmy wspaniałe miejsce do rozbicia namiotów. Jesteśmy padnięci. Z drogą na dworzec w Szczecinie dzisiejszy dystans przejechany to 135,51 km - jest to mój nowy rekord dzienny. Widok jeziora w środku nocy niesamowity, brakuje jeszcze wodnika :)




Kategoria 2011, 2011-sakwy