Rowerzystki
Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie
linijka
FoLandy
FoDeszczówkę należy wziąć?
linijka
Moje rumaki :)
linijka
FoKto u mnie gości?
linijka
Takie tam statystyki...
linijka
FoFotki...
linijka
To było...
linijka
- 2014, Marzec16 - 35
- 2014, Luty27 - 57
- 2013, Czerwiec16 - 31
- 2013, Maj7 - 55
- 2013, Kwiecień12 - 117
- 2013, Marzec6 - 43
- 2013, Luty9 - 39
- 2013, Styczeń2 - 7
- 2012, Grudzień2 - 22
- 2012, Listopad2 - 33
- 2012, Październik13 - 140
- 2012, Wrzesień9 - 96
- 2012, Sierpień8 - 136
- 2012, Lipiec14 - 162
- 2012, Czerwiec11 - 203
- 2012, Maj23 - 297
- 2012, Kwiecień11 - 196
- 2012, Marzec15 - 262
- 2012, Luty11 - 182
- 2012, Styczeń8 - 168
- 2011, Grudzień15 - 259
- 2011, Listopad10 - 191
- 2011, Październik18 - 202
- 2011, Wrzesień11 - 179
- 2011, Sierpień10 - 144
- 2011, Lipiec6 - 106
- 2011, Czerwiec10 - 116
- 2011, Maj16 - 173
- 2011, Kwiecień14 - 43
- 2011, Marzec8 - 48
- 2011, Luty4 - 8
- 2010, Sierpień7 - 13
- 2010, Czerwiec2 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Sierpień5 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec2 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
No popatrz..., kogo tu nie było?
linijka
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2011
Dystans całkowity: | 376.96 km (w terenie 12.00 km; 3.18%) |
Czas w ruchu: | 18:16 |
Średnia prędkość: | 17.65 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 41.88 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
- DST 17.00km
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Elegancka Masa Krytyczna
Piątek, 30 września 2011 · dodano: 30.09.2011 | Komentarze 11
Dziś, jako że jest ostatni piątek miesiąca pojechałam w towarzystwie Tuni na Masę Krytyczną.Dziś masa odbyła się pod hasłem Elegancka Masa Krytyczna, tzn, przejazd przez Szczecin miał się odbyć w eleganckich ubiorach, garniturach, sukienkach, w kapeluszach itp, i jak tylko pomysł pozwolił na elegancję. :))
Jedynym smutnym akcentem była minuta ciszy za dwóch rowerzystów zamordowanych przez pijanego kierowcę w czasie jazdy na rowerze na krajowej 3-ce.
Niektórzy z uczestników masy
RS
Ja i Tunia :)
A to ciekawe rowerki
Przejazd ulicami:
Pl.Lotników-Jana Pawła II-pl.Grunwaldzki-Piłsudskiego-pl.Odrodzenia-pl.Szarych Szeregów-al.Wojska Polskiego-pl.Zwycięstwa-Brama Portowa-Wyszyńskiego-Nabrzeże Wieleckie-Trasa Zamkowa-pl.św. Piotra i Pawła-Małopolska-Jarowita-Wały Chrobrego-Jarowita-Wawelska-Parkowa-Emilii Plater-Emilii Sczanieckiej-Wilcza-Przyjaciół Żołnierza-Warcisława I-Kołłątaja-rondo Sybiraków-Kołłątaja-rondo Giedroycia-Piotra Skargi-Ogińskiego-Szymanowskiego-pl.Armii Krajowej-Jana Pawła II-Niedziałkowskiego-al.Wojska Polskiego-pl.Szarych Szeregów-al.Piastów-Jagiellońska-pl.Lotników
Kategoria 2011, Masa Krytyczna
- DST 7.60km
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Zabytki i historia 27.09.11
Wtorek, 27 września 2011 · dodano: 27.09.2011 | Komentarze 12
Z cyklu zabytki Szczecina (w tym droga do biura) dziś chciałabym opowiedzieć małe co nieco o budynku Rektoratu Uniwersytetu Szczecińskiego mieszczącego się przy Al. Papieża Jana Pawła IIZbudowano go według projektu Rönnebecka w latach 1885-1888 z cegły i piaskowca. Uroczyste poświęcenie gmachu i oddanie do użytku odbyło się 12 kwietnia 1888 r.
Gmach obecnego rektoratu wybudowano w związku z szybko rosnącą liczbą uczniów w pierwszym budynku przy ulicy Wielkopolskiej 14. W 1903 roku do kompleksu istniejących gmachów doszła dodatkowo hala sportowa (ul. Niedziałkowskiego). Podczas ostatniej wojny został zniszczony dach budynku. Po wojnie oddano go do użytku Państwowemu Zakładowi Wychowawczemu z przeznaczeniem na szkołę dla dzieci głuchych. Od lat sześćdziesiątych znajdował się w nim Wydział Wychowania Fizycznego Studium Nauczycielskiego, później Wyższej Szkoły Nauczycielskiej, a w końcu Wyższej Szkoły Pedagogicznej. W 1985 roku budynek przejął Wydział Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Szczecińskiego, a od dziewięciu lat znajduje się tam rektorat uczelni.
Oryginalnością tego budynku jest to, że w jego piwnicy mieści się Muzeum Geologiczne. Żyje ono w cieniu innych muzeów - szczególnie, że w promieniu kilkuset kilometrów nie ma tak znakomitego tego rodzaju muzeum (najbliższe w Berlinie). Tak piękne zbiory powinny być eksponowane z większym rozmachem, zwłaszcza że coraz częściej drogi do muzeum szukają liczni obcokrajowcy, a na planach Szczecina bywa błędnie zaznaczane. - ostatnie wiadomość, muzeum zmieniło siedzibę i mieści się na ul Mickiewicza 18
Na frontowej ścianie zachowane są łacińskie napisy NON SCHOLAE, SED VITAE DISCIMUS (Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia) - Seneki1 oraz MENS SANA IN CORPORE SANO (zdrowy umysł w zdrowym ciele) -Iuvenalisa.
Dziś króciutko bo tylko w jedną stronę :))
Kategoria 2011, Zabytki i historia
- DST 23.36km
- Czas 01:33
- VAVG 15.07km/h
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Zabytki i historia 26.09.11
Poniedziałek, 26 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 12
W przedostatnim wpisie napisałam, że możliwe jest rozpoczęcie przeze mnie nowego cyklu - "dojazd do i z pracy". brum stwierdziła, że to tytuły zastrzeżone już przez innych. Otwieram więc nowy cykl - Zabytki Szczecina - mam nadzieję, że wytrwam. Zawarta w nich będzie informacja o moim dojeździe do i z pracy, ale najważniejsze to, że jakaś ciekawostka z historii Szczecina i okolic :) znajdzie się przy okazji tego wpisu. Dziś kilka słów na temat budynku ZUT - Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego - mieszczącego się na ul. Sikorskiego.Jak mówią wieści netowe, jednym z najbardziej efektownych budynków uczelnianych w Szczecinie jest gmach, w którym obecnie mieści się Wydział Elektryczny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Został on zaprojektowany przez znanego architekta Wilhelma Meyera-Schwartaua, piastującego w latach 1891-1921 urząd miejskiego radcy budowlanego. Obiekt noszący ślady secesji został oddany do użytku w 1901 r., kiedy ostatecznie ukończono jego budowę. Do końca II wojny światowej znajdowała się tu renomowana Szkoła Budowy Maszyn (z niem. Machinenbauschule).
Wydział Elektryczny powstał w 1946 r. i był jednym z trzech, Szkoły Inżynierskiej w Szczecinie. W kolejnych latach zmieniały się nazwy uczelni, najpierw na Politechnikę Szczecińską (1955 r.), a ostatecznie na Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny (2009 r.). Natomiast sam Wydział Elektryczny funkcjonuje do dnia dzisiejszego (z małym wyjątkiem w latach 1970-1973), nie zmieniając swej głównej siedziby, którą z racji koloru elewacji nazywa się "Białym Domem". Przy wejściu głównym znajdują się dwie, imponujące rzeźby gryfów. W oczach wielu szczecinian są to najładniejsze wizerunki tych stworzeń w całym mieście.
Dzisiejsza trasa to: Przecław-Warzymice-Szczecin-Mierzyn-Stobno-Będargowo-Warzymice-Przecław
?131706997269826
Kategoria 2011, Zabytki i historia
- DST 90.79km
- Czas 04:18
- VAVG 21.11km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Żuławy Wkoło - maraton
Sobota, 24 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 14
Zdjęcia wykorzystane w dzisiejszym wpisie zrobione też są przez sikorski33 i jewtiGodzina 3.07 - czekam z moim "łunibajkiem" k.Biedronki w Przecławiu na ekipę, z którą rano startuję w Tczewie, w maratonie "Żuławy Wkoło". Czekamy i zastanawiamy się, jak Leszek pomieści 5 rowerów na samochodzie i 5 osób w samochodzie, bo w maratonie reprezentując Szczecin, startować będzie 5 osób na 5 rowerach :)):
Leszek jewti
Łukasz Luki7922
Paweł sargath
Zbyszek
ja :)
Rowery zostały sprytnie umieszczone - trzy z tyłu na bagażniku rowerowym, dwa na dachu i my wszyscy oczywiście w samochodzie. Tak oto spakowani pojechaliśmy do Tczewa.
Na miejscu byliśmy ok. 8.30, Panowie szybko ściągnęli rowerki, przebraliśmy się w rowerowe ciuszki, pojechaliśmy po numery startowe...
...i ok. 10.00 wystartowaliśmy na trasę.
Z założenia wszyscy jechaliśmy w celach turystycznych, ale wiadomo, Panowie połączyli jedno z drugim, i tak Leszek, Łukasz i Paweł szybciej niż ja turystycznie, z przerwami na fotki po drodze, Zbyszek ambitnie reprezentował czasowo Szczecin, zaś ja chyba najbardziej byłam nastawiona na zwiedzenie nowych terenów przy okazji startu. Po drodze nagrałam filmiki by umieścić na blogu i w wolnych chwilach powrócić w te strony.
Jeśli nie znudziłeś/aś się I częścią relacji z trasy ;), to zapraszam na drogą jej część, choć z drugiej strony, wg statystyk oglądalności, to połowa już ma dość w tym miejscu ;)
Aura dopisała licznej rzeszy miłośników rowerów. Choć w pewnym momencie na horyzoncie pokazały się czarne chmury to ja miałam szczęście bo tylko przez chwilkę lekka mżawka spadła z nieba, ale podobno Panowie zaliczyli deszcz (a było tak pędzić?). Do dyspozycji były dwie trasy: 170km i 90km. Wszyscy pojechaliśmy tą krótszą trasą, poprowadzoną po drogach o małym natężeniu ruchu, przez co spokojnie mogliśmy się zapoznać z przyrodą, zabytkami architektury drewnianej i gotyckiej, oraz folklorem Żuław Wiślanych. Dodatkową atrakcją była również przeprawa promem rzecznym, choć z tego faktu zapewne nie byli zadowoleni wszyscy, np. ci którzy startowali by osiągnąć jak najlepszy czas. Tutaj kwestia szczęścia, kto przyjechał tuż przed odprawą to zyskał, zaś osoby, które przyjechały zaraz po odpłynięciu promu straciły na czasie.
Pierwszy punkt regeneracyjny znajdował się praktycznie w połowie trasy ok. 40km, tuż na przystani promowej. Serwowano tam naleśniki z dżemem, niby nic, ale po wysiłku smakowały wyśmienicie, do tego kawa i odpoczynek w czasie przeprawy promowej ponownie postawiły mnie na nogi. W następnym punkcie panie ubrane w stroje regionalne serwowały krokiety z barszczem czerwonym i zapraszały na 20.00 na zabawę dożynkową (szkoda, że w tym czasie byliśmy już daleko od Tczewa, w drodze do domu :(). Jedna z nich nawet zaśpiewała i zatańczyła przy bufecie :))). Ostatni posiłek na trasie to zupa ziemniaczana z dużą ilością warzyw, mięsa i kluseczek, a do tego jeszcze pyszny chleb :)
Ogólnie trasa nie była wymagająca. Teren płaski, gdzieniegdzie tylko lekkie wzniesienia oraz kiepskiej jakości odcinki asfaltu, zaś bardzo istotnym czynnikiem negatywnym był wiatr. Ten nasz tutejszy, na którego ciągle narzekamy to pesteczka z tym, co się działo na ostatnich 10 km. Wiało tak mocno, że chwilami zastanawiałam się, czy nie szybciej przemieściłabym się prowadząc rower. Ale najważniejsze, że było przyjemnie i panowała miła atmosfera. W czasie jazdy spotkałam p. Marka sikorski33. Porozmawialiśmy troszkę o sprzęcie, wycieczkach rowerowych, zjedliśmy razem posiłek na punkcie regeneracyjnym oraz zrobiliśmy sobie pamiątkową fotkę.
Pan Marek stwierdził, że dzisiaj to jeszcze nie najgorzej z tym wiatrem, bywa czasami silniejszy :)))))))))
Miałam nadzieję, że spotkam też Nefre, ale niestety, nie miałyśmy tyle szczęścia.
No i na koniec medal, imienny dyplom...
...numer startowy w prezencie, masaż (z tego nie skorzystałam bo była duża kolejka, a potem żałowałam :)) i kolacja.
Szczecińska grupa pod wezwaniem :))
Do domu wróciliśmy ok 23.00 w bardzo miłej atmosferze i w doskonałych humorach. Dziękuję Wam Panowie za miłą atmosferę. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś weźmiecie mnie, "turystkę" ze sobą na podobne imprezy :)))
Bardzo fajna relacja fotograficzna z maratonu przedstawiona przez organizatora foto :), jak również przez jednego z uczestników z Torunia w filmie, w którym my, rowerzyści ze Szczecina, też występujemy :)
&feature=colike
Kategoria 2011
- DST 16.47km
- Czas 01:08
- VAVG 14.53km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z rozpędu po wczorajszym...
Piątek, 23 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 10
Po wczorajszym Garniturowym rajdzie, dziś z rozpędu też wybrałam rowerek by dojechać do pracy. Wyszło na to, że może właśnie rozpoczęłam (jeszcze tego nie wiem na pewno, ale kto wie? Jesień, jak na razie zachęca:)), nowy cykl wpisów "do i z pracy" :)))))Pięknie odnowiona kamienica na ul. Andrzeja Małkowskiego
Kategoria 2011
- DST 30.00km
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd Garniturowców
Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 15
"Kilkudziesięciu nad wyraz eleganckich rowerzystów wyruszyło w rajd po Szczecinie. Z okazji międzynarodowego Dnia Bez Samochodu ubrani w garnitury fani jednośladów przejechali ulicami miasta." tak brzmi wiadomość w ZETnewsDziś rano, oczywiście ubrana na styl miejski :)) wyruszyłam rowerkiem do pracy, a to z takiej przyczyny, bo dziś był dzień bez samochodu.
Przed 12.00 urwałam się z pracy i pojechałam na Pl. Grunwaldzki by wziąć udział w rajdzie garniturowców :)
Fotki udostępnione przez jewti
Powrót do domu przez Mierzyn, Stobno itd :
Stobno
Zachód słońca - widok na rozstaju dróg Stobno, Bobolin, Przecław
Kategoria 2011
- DST 37.50km
- Czas 02:29
- VAVG 15.10km/h
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd do Dąbia i ...
Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 11
Dziś miejska wycieczka do Szczecina w ramach ETZT - odbył się festyn na Pl.Orła Białego oraz przejazd na prawą stronę Szczecina, do Dąbia i spowrotem. Gratisy na festynie to kurtka przeciwdeszczowa, parasolka, szelki odblaskowe oraz para opasek odblaskowych - na pewno przydadzą się w czasie jesiennych wycieczek :))Moją dameczkę przywróciłam do łask :)
Ja w wersji miejskiej :)
?131626587693683
Kategoria 2011
- Aktywność Jazda na rowerze
Żuławy Wkoło 2011
Piątek, 16 września 2011 · dodano: 16.09.2011 | Komentarze 11
Żuławy Wkoło 2011 - Maraton rowerowy, który w podtytule nosi nazwę: „Cykliczna depresja”. Gospodarzem jest miasto Tczew. Start i meta znajdują się przy Bulwarze Wiślanym nieopodal historycznego mostu. Malownicza trasa wzdłuż Wisły, pośród kanałów, wiatraków i symboli rycerstwa dostarcza niezapomnianych wrażeń. Napotkane po drodze budowle hydrotechniczne budzą zainteresowanie i podziw. Pozornie nieciekawy rejon Polski jawi się z pozycji siodełka rowerowego niezwykle atrakcyjnie. Uwagę zwracają słynne domy podcieniowe oraz architektura melioracyjna. Stan nawierzchni bardzo dobry z wyjątkiem krótkich, nieco podziurawionych fragmentów. Ukształtowanie terenu w przeważającej większości płaskie. Czynnikiem atmosferycznym jaki należałoby wziąć pod uwagę może być dosyć silny wiatr. W zależności od kierunku i siły może być sprzymierzeńcem lub przeszkodą w dotarciu do mety. Wszystko to, tworzy specyfikę Żuław Wiślanych i warte jest przeżycia na dwóch kółkach.Start 24.09.2011r.
Dystans 170 km, start: 9.00; 9.15; 9.30.
Dystans 90 km, start: 10.00; 10.15; 10.30.
Należy do tego zabrać jeszcze chęci i oczywiście humor :)) Ze Szczecina chętnych pięcioro, dobrze byłoby, gdyby nas było więcej :)
To nie jest maraton na czas. Szykuje się fajna przygoda :))
Film z tamtego roku :)
Kategoria Zyy... takie tam...
- DST 123.57km
- Teren 12.00km
- Czas 06:36
- VAVG 18.72km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Christiansberg-kwiaty
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 30
:)Wycieczka odbyła się w doborowym towarzystwie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak duża ilość fajnych ludzi weźmie w niej udział :). Z taką ekipą można jechać na koniec świata :)). Jako kierowniczka wycieczki :)))) dziękuję Wam wszystkim :)
Ogród botaniczny
Ogród botaniczny
Ogród botaniczny
Ogród botaniczny
Ogród botaniczny
Ogród botaniczny
Wiem, wiem, czekacie na moje wypociny. Powiem Wam jednak, że mam wielki dylemat. Zdjęć zrobiłam tak dużo, że sama nie wiem, co mam wrzucić na bloga. Jak wrzucę dużo to ciężka będzie strona. Ech... .
Na razie wstawiam film z naszej wycieczki.
Samą wycieczkę zaliczam do tych bardzo udanych. Co do przebiegu trasy to jest pokazana na mapce i zarejestrowana na filmiku. Towarzystwo, jak już wspomniałam, doborowe, jak to mówią można konie kraść :))) Tunia znów zaliczyła setkę i to na nowym bajku :), a ja przekroczyłam 3000km :) jak na wycieczki weekendowe to całkiem niezły wynik :))
Poniżej galeria kwiatów, jest ich mnóstwo, a drugie mnóstwo pozostało na moim dysku. Już więcej się nie da.
Mirku dziękuję Ci w szczególności za wskazanie ogrodu, nie byłoby tak pięknie na moim blogu bez Twojej wiadomości o ogrodzie botanicznym :)
Czyż one nie są piękne???
Czy ktoś wspominał o jesieni???
Nowe skojarzenie powstałe ze skojarzenia monter61 w komentarzu poniżej :)
Namieszałam w tym moim wpisie z tej wycieczki, a wszystko dlatego, że podejrzałam innych, jak wpisują na raty i jakoś im to wychodzi. Mnie, jednak nie :(
Nie będę się powtarzać ani poprawiać tego, co napisałam wcześniej, ale coś dodać mogę.
Wiadomo już wszem i wobec, że srk23, tzn. Mirek zachęcił nas, mnie i Tunię na wycieczkę rowerową do Christiansbergu, do tamtejszego ogrodu botanicznego. Ja pojechałam z zamiarem masowego sfocenia wszelakich kwiatów, co zresztą wyszło mi, a widać to powyżej. Uwielbiam kwiaty na żywo, jak i na fotkach :). Udało mi się zachęcić na tę wycieczkę sporą część osób, z czego bardzo się cieszę, a było nas 12 osób. :)))
Już na miejscu część grupy zwiedzała ogród, część nagrodziło swoje podniebienia w małej przyogrodowej kawiarence. Wszyscy byliśmy zadowoleni. Po drodze odwiedziliśmy kościół w Luckow, gdzie Tunia wystawiała swoje obrazy jeszcze nie tak dawno (oj wzięło jej się tam na wspomnienia), dwie wieże widokowe oraz przystań w Rieth. Co tu dużo pisać, pierwszy filmik oddaje klimat tej wycieczki. Poniżej kolejny film pokazujący (niezbyt dostatecznie) uroki ogrodu botanicznego w Christiansbergu.
Jeszcze raz dziękuję Mirkowi za sprawne pokierowanie grupy do celu, panom za cierpliwość i troskę o tylko troszkę słabsze kobietki :), a przede wszystkim całej grupie, za doborowe towarzystwo. Mam nadzieję, że do następnego razu :))
?131568449538990
- DST 30.67km
- Czas 02:12
- VAVG 13.94km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Liście nasturcji i malinki
Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 25
Wszystko winne są nasturcje, a właściwie ich liście. Przedwczoraj, jak dodałam wpis o mojej chwilowej niedyspozycji rowerowej, Tunia napisała, że do walki doda mi jeszcze liści nasturcji. Trochę mnie zaintrygowała tą wiadomością. I te Wasze rady, że najlepsze lekarstwo na przeziębienie to rower (nie skusiłam się na przytulanie do niego..., ale wycieczka..., czemu nie :))Dzisiaj, z racji tego, że już poczułam się lepiej, zaryzykowałam i pojechałam do Tuni. Dostałam od niej zaproszenie na malinki, a przy okazji, chciałam oczywiście spróbować tych liści nasturcji. Wcześniej jednak poczytałam o nich w wielkiej skarbnicy wiadomości (nie zawsze prawdziwych), w necie.
Tak więc, osobiście stwierdzam, że smak mają całkiem, całkiem, troszkę słodkawo-kwaśny przechodzący w dość ostry (tak jakby chrzanu).
Malinki, jak to malinki, mało ich ostało się na krzakach :)
Po drodze "mała" sesja kwiatów cieszących jeszcze ostatkiem sił, nasze oczy.
Troszkę robaczków udało mi się dojrzeć :))
pajęczyna...
A to wyraźne oznaki końca lata, ale niekoniecznie końca pięknych wycieczek :)
Po degustacjach pogadałyśmy przy pachnącej kawusi o tym i owym, a potem pojechałyśmy na króciutką rundkę, by w pewnym momencie rozjechać się do swoich domów.
Na koniec jeszcze troszkę zachodzącego słońca, skrytego gdzieś delikatnie za chmurkami :)