Wpisy archiwalne Wrzesień, 2012, strona 1 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka





To było...

linijka





No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:678.78 km (w terenie 5.00 km; 0.74%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:75.42 km
Więcej statystyk
  • DST 97.60km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Długi dystans pobity przez frigus

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 17

Z tym "frigusem" to zaczęło się już w czwartek. A było tak: moje dziecię od wtorku roznosiło po mieszkaniu zarazę. Oczywiście wit.C, łóżko, czosnek i inne takie, by dziecię postawić na nogi. W czwartek wieczorem coś mnie zaczęło kręcić w nosie. Szybko więc witamina, miód i do łóżka. Rano było niby ok, ale... . Zapobiegawczo więc dalej witamina C i Rutinoscorbin, bo przecież za chwilę wyjazd na maraton i wieczorem spotkanie przy ognisku z grupą tczewską. A trzeba zaznaczyć, że ze Szczecina (w tym grupa "Szczecin na Rowerach") oraz z bliskich okolic Szczecina wybrało się 21 osób.
Podróż przebiegła bezproblemowo. Dzięki Marzence (Foxy) z RS, która z Robertem i z Ewą była już na miejscu, a zwiedzali właśnie okolice, dowiedzieliśmy się o gigantycznym korku w Wałczu, dzięki temu ominęliśmy go bocznymi drogami. Dowiedzieliśmy się też, że niestety nie będzie ogniska, bo nie ma gdzie go rozpalić. I co tu teraz zrobić? Szybki telefon do Asi, która w końcu jest u siebie, by przyszła z pomocą. Za chwilę Asia poinformowała mnie o możliwościach w okolicy, ale strzałem w dziesiątkę było udostępnienie grilla na terenie zajazdu Berlinka-Gościniec nad Wisłą, w który właśnie nocowała nasza grupa. Po drodze zakupiliśmy jeszcze brykiet do rozpalenia grilla, oczywiście kiełbaski i izotoniki. Niedługo po naszym przyjeździe zawitali do nas Asia z Wiesiem, Ania (także Foxy, ale z BS) oraz Marek



Zdjęcie autorstwa Marka, który właśnie je pstryka

Wieczór minął bardzo sympatycznie, nasi "goście" przywitali nas niespodzianką w postaci map i przewodników Ziemi Kociewskiej. Marka poznałam osobiście już w tamtym roku na maratonie, z Asią znałam się tylko z BS, zaś męża Asi i Anię poznałam własnie teraz.


Uczestniczki maratonu - od lewej: Kasia, Ewa, Beatka (Jaszkowa), Marzenka (Foxy z RS), Basia (Rudzielec), Ania (Foxy z BS), Asia (Nefre) i ja

Grupa zintegrowana


Asia pstryka fotkę

Wszystko dobrze, ale jutro czeka nas spory dystans do przejechania. Czas się pożegnać.
Noc ciężka, w pokoju za ciepło, grzejniki, których nie można zakręcić z powodu braku pokrętła, grzeją jak opętane, a za oknem głośne tir-y jadą jeden za drugim. Wstałam wcześnie, o 6.30 ma być już serwowane śniadanie. Niestety, panie zupełnie niezorganizowane, na owe śniadanie czekałam ok. 50 min. W międzyczasie przypięłam czip do rowerka, sprawdziłam temperaturę na dworze, zrobiłam fotki pięknego wschodu słońca...,






...porozmawiałam z Danielem i w końcu zjadłam śniadanie.

Pojechałam wzdłuż Wisły...,




...oglądając po lewej widoki Kociewia...,



...na pierwszy start, wybierałam się na dłuższy dystans (moje samopoczucie narazie było ok).

Po drodze Agnes w przesympatycznej scenerii




Przygotowani do startu...,



...który nastąpił o 9.00.



Oczywiście większość uczestników długiego dystansu to szosowcy. Szybko zniknęli mi z pola widzenia. Równym tempem ok. 23-25 km/h toczyłam się naprzód i taki plan był przeze mnie ustanowiony na większość trasy. Jeszcze przed promem minęła mnie nasza grupa ścigaczy oraz Jaszek. Dogonił mnie też Mariusz i towarzyszył mi już do przeprawy promowej, przy której był pierwszy punkt regeneracyjny.




Na promie czułam już, że podstępny frigus powoli uaktywnia się. Wit. C i jedziemy dalej. Kierunek jazdy zmienił się, a przy tym też poczuliśmy "wiaterek!!!". Moje moce spadają, płytki oddech spowodowany frigusem nie dotlenia mojego organizmu. Już na drugim postoju w Nowej Kościelnicy rezygnuję z długiego dystansu (nie tylko ja)



Tutaj odbywają się dożynki



Jacek z Beatką zwiedzają stoiska, na których okoliczne miejscowości prezentują swoje regionalne wyroby







Można co nieco porozmawiać z tutejszymi gospodarzami...,



...wyglądają sympatycznie :)



Kolejny postój już za 19 km w Nowym Stawie. U tego organizatora maratonów można się zmęczyć jedzeniem, a kartoflanka z kluseczkami smakuje wybornie.





Od tej pory jedziemy praktycznie w grupie. Moje samopoczucie jest coraz gorsze..., a przed nami najtrudniejszy odcinek, jedziemy centralnie pod wiatr, który wieje bez przerwy, a szybkość mojej jazdy oscyluje w okolicach 12-13 km/h. Tylko 10 km do mety, a wszyscy jesteśmy wykończeni.
Przed samą metą czekamy na wszystkich z naszej grupy, co dziwi nieco innych uczestników maratonu. Na metę wjeżdżamy razem...






Jeszcze tylko fotka zbiorowa wspaniałej grupy ze Szczecina...



...i jedziemy przez zamknięty oficjalnie, piękny, tczewski most...


wrażenie jest niesamowite





...po odbiór medali...,



...końcowy posiłek regeneracyjny oraz izotonik.
Ja jednak czuję niedosyt..., ale cóż zrobić...


Wracamy do zajazdu, by wziąć prysznic (doba trwa do 18.00) i tu znów niespodzianka. Mamy do dyspozycji chyba dwa pokoje, czekając na swoją kolej bierzemy w pośpiechu prysznic i ruszamy do domu. Kolejne moje odwiedziny w Tczewie na pewno nie w tym zajeździe. Jewti tak się starał, by wszystko było zapięte na ostatni guzik, ale jednak obsługa zajazdu...

Poza tymi mało istotnymi sprawami, było bardzo sympatycznie, miło było w końcu spotkać w realu Asię i Wiesia, oraz poznać Anie. Nasza grupa, dzięki już wielokrotnym wycieczkom, wspaniale bawi się na wszelkiego rodzaju wyjazdach rowerowych.

Dziękuję wszystkim. Do następnego razu :))


Dzisiejsza trasa maratonu razem z dojazdem




I na koniec jeszcze film nagrany przez jednego z uczestników maratonu, pokazujący trasę oraz klimat tej fantastycznej imprezy :)


Rower Over

Niedziela spędzona w łóżku, samopoczucie dalej nie najlepsze... :(
.
.
.
Kategoria 2012, Maraton


  • DST 100.27km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ósemka na rozpoczęcie jesiennego sezonu

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 13

Bez planu ruszyliśmy na prawobrzeże Autostradą Poznańską. Jedynie, co ustaliliśmy to przekroczenie mostu w Gryfinie. Jednak dystans, w tak słoneczny dzień (później okazało się,że nie tylko słoneczny, ale i bardzo wietrzny) byłby trochę krótki, więc już w trakcie jazdy ustalaliśmy kierunek jazdy. Wyszła z tego taka nieregularna ósemka...




Decathlon już prawie na ukończeniu

Do Gardna pojechaliśmy tak po prostu, przed siebie. Tam postanowiliśmy zrobić pętelkę przez Parsów, Chabowo, Kartno... . Nie wiedzieliśmy, jakie zastaniemy drogi, a były one dość urozmaicone:






Fotki robione w czasie jazdy, ta własnie z powodu nawierzchni, wyszła tak jak wyszła

Babin



Kościół w Babinie - zabytkowy kościół zbudowano na przełomie XII - XVI w. z kamieni polnych o wymiarach 17,8x8,2m. Z pierwotnej budowli zachowały się blendy. Przebudowany w 1690r. i 1856r. Stanowił on filię kościoła parafialnego w Chabowie.



Dobrze utrzymany budynek mieszkalny



Chabowo

Kościół zabytkowy z późnego średniowiecza z kamieni polnych, zmodernizowany w 1850r., zatracił swe dawne stylowe formy gotyckie.



Widoki...



Kartno



W centrum wsi znajduje się wczesnogotycki kościół z drugiej połowy XIII wieku. Wybudowano go na planie prostokąta z dobrze obrobionych, granitowych kwadr. Mury okalane są przez ukośnie profilowany cokół zachodzący na ościeża portali. Świątynia powstała jako jednosalowa, orientowana i do dziś nie posiada wieży oraz chóru. W 1945 roku uległa zniszczeniu, a odbudowano ją dopiero w latach 1981-1984.



Z Gardna już prosto do Gryfina na most...


Szkoda, że przy okazji nie zrobili remontu ścieżki rowerowej między dwoma mostami

...i do Mescherin, potem pętelka przez Rosow, Nadrensee, Ladenthin...


ptaki...


Wiodeczk na Szczecin

...Bedargowo i Przecław.

Dzień słoneczny, choć wiatr bardzo uciążliwy, a i temperatura już nie rozpieszczała...
Kategoria 2012


  • DST 62.07km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na pocieszenie

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 10

Z powodów osobistych nie mogłam pojechać z całą ekipą szczecińskich rowerzystów na dwudniową wycieczkę do Piaska. Wczorajszy dzień spędziłam w domu, dziś już nie wytrzymałam i wyruszyłam na szybką przejażdżkę do Polic. Tym razem droga przez Stołczyn



W Policach spora przerwa w rowerowaniu na wizytę u znajomych, a potem przez Siedlice, Głębokie skierowałam się na Dobrą, a następnie na Dołuje.



Już coraz bardziej czuje się zbliżającą jesień. Temperatura dziś doskonała do jazdy. Wiatr jednak, momentami dokuczał.



Na polach przedjesienne porządki



Agnes spisuje się doskonale, powoli przyzwyczajam się do twardszego siodełka oraz do twardych chwytów.


Kategoria 2012


  • DST 7.91km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żółte na podobieństwo gorącego słońca...

Czwartek, 13 września 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 7

Mój wzrok pożera
piękne ogrody
z żółtymi kwiatami
bo to Świat przyrody
Świat cudnej urody




Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 8.81km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słowik jej śpiewa piosenki co dzień...

Środa, 12 września 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 3

Piękna, powabna…, czasem kapryśna,
czasami tańczy z wiatrem i deszczem...




Zazwyczaj pięknym pąsem czaruje,
czasem rubiny komuś daruje….


Kategoria Kwiaty, 2012


  • DST 153.24km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygarnięta pod łapy Misiaczy...

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 11

Plany były..., jak zresztą zawsze, ...inne.
Niebawem wyjazd na maraton do Tczewa. W planach miałam taki sobie dłuższy trening ok. 180 km. Osoby, które miałyby mi towarzyszyć w wycieczce, tym razem nie mogły jechać, na miejsce zbiórki przyjechali jednak Misiacze, którzy planowali jechać bardziej na północ. Z reguły nie lubię jeździć sama, więc zapytałam, czy nie zechcieliby mnie przygarnąć pod swoje łapy? Zgodzili się :)
Początek wycieczki w lekkiej mgle...,



...która na pajęczynach pozostawia krople wody



Uradzaj pająków....



Wszędzie pajęczyny...



W drodze do Torgelow mijamy Rothenklempenow i jego zabytkowe już, zabudownia







Jedziemy sobie ścieżką przez las...



W Koblentz mauzoleum rodziny von Eickstedt... .



...jest zamknięte



Oglądamy cmentarz...













Na chwilkę zaglądamy nad Haussee...



...i ruszamy do Krugsdorf, gdzie odbywają się jakieś zawody sterowanych samolotów. Niestety, nie udało mi się zrobić fotki tych latających maszyn, były za daleko.



;)



Wzdłuż ścieżki rowerowej do Torgelow...



Państwo Misiaczowie



Mijamy wioskę słowiańska w Torgelow...



...oraz rzekę Uecker...,





...nad którą zatrzymujemy się już na kolejny dziś popasik, tym razem połączony degustacją doskonałego izotoniku



Takich legendarnych już motocykli u sąsiadów jest mnogo



Jedziemy dalej, na ścieżce leży sobie ten oto jegomość. Paweł przenosi go w bezpieczne miejsce...



W drodze do Ueckermuende...









Świat nie musi być ponury...





Ueckermuende...



Tutaj kolejny popasik u Turka...





Czas na nas. Trafiamy na podniesienie mostu na rzece Uecker...



Czworonożny w kapoku...



Pan Samochodzik...



Brzydkie Kaczątka...



Nasz ulubiony punkt widokowy mijamy tym razem...



;)



Z Rieth jedziemy...



...ścieżka szutrową...





...utworzoną na nasypie byłej kolejki wąskotorowej...



Potem już kierunek Dobieszczyn, Głębokie, Szczecin.



Przy Jeziorku Słonecznym żegnamy się. Wycieczka super w świetnym towarzystwie, w równym tempie, bez niepotrzebnych zrywów.
Dziękuję za przygarnięcie :)


Kategoria 2012


  • DST 55.59km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Buszowanie po sklepach rowerowych zakończone wycieczką z Basią Misiaczową

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 10

Na portalach pogodowych zapowiadany był na dzisiejszy dzień deszcz. Powinnam jednak przewidzieć, że będzie inaczej, bo przecież ostatnio nic się nie sprawdza z tych zapowiedzi. Przezornie jednak postanowiłam pojeździć po bliskiej okolicy. Wybrałam się na rekonesans po sklepach rowerowych. Planuję zakupić błotniki do Agnes oraz pedały spd. Wcześniej jednak poszperałam na allegro, by zorientować się w cenach. Nie wiem skąd się biorą takie różnice cenowe. Pomińmy błotniki, bo te mogą być różnych firm znanych i tych mniej znanych. Ale pedały spd Shimano M 520 - jeden model, a cena różni się znacznie. W szczecińskich sklepach ten model pedałów z blokami kosztuje 119zł plus nakładka na pedał ok. 50zł, zaś na allegro cały komplet z nakładką,oraz z wysyłką 115,50zł... . Po za sklepem, od sprzedających indywidualnych, którzy z jakichkolwiek innych przyczyn wystawiają nowe pedały, cena potrafi być jeszcze niższa, ale w tym wypadku się nie dziwię.

Kilka fotek


Platany


Galeria Kaskada


Przy nowym biurowcu, który tu wyrósł w ostatnim czasie, Brama Portowa wygląda bardzo skromnie, jest jakaś taka smutna.

Potem pojechałam do biura, by troszkę popracować. W międzyczasie Misiacz przysłał sms-a, że Basia wybiera się kijki i szuka towarzyszki. Suma summarum skończyło się na pętelce rowerowej.





Na polach gruntowne sprzątanie



Schyłek lata



Jeszcze zajrzałyśmy na Szmaragdowe Jeziorko...



...i w Warzymicach rozstałyśmy się.
To była intensywnie spędzona sobota.
Kategoria 2012


  • DST 82.35km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziś nie było szansy na zaspanie ;)

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 11

Obudziłam się bardzo wcześnie, a to za sprawą rannych ptaszków, którzy nie mogli dospać choćby do 9.00 :(
Wyjrzałam na zewnątrz, a tam świat spowity mgłą wygląda bajecznie.



Na iglakach pajęczyna oblepiona drobnymi kropelkami...,



...podobna z daleka do waty cukrowej porozkładanej na gałązkach.



Jest cicho i pięknie...



Wracam jeszcze na chwilę do namiotu. Mam nadzieję na małą drzemkę. Nic z tego, Panowie obudzili się już na dobre, nici ze spania, trzeba wstawać. Mgła powoli podnosi się do góry, czekamy cierpliwie, aż wyschną namioty.



Wyruszamy około 11.00.




Bliźniaki-trojaki przy drodze

Najpierw wspinamy się długo pod górę, by następnie mocną stromizną zjechać do Zatoni Dolnej, w drugą stroną podjazd były pewnie nie do pokonania.


Widoki były znakomite


Domeczek


Wzdłuż Odry

W Krajniku Dolnym ostatnie zakupy i ponownie wracamy na niemieckie ścieżki.

Schwedt


Najstarszy Kościół Ewangelicki


Agresywny cień...


Kamieniczki, które lubię...


Sąd Rejonowy w Schwedt


Fabryka mydła (więcej tutaj)


Krzysiek sprawdza zawartość wody w wodzie


W oddali Francuski Kościół Reformowany

Żegnamy Schwedt.


Czyżby było święto tabaki???


Baba i dziad...


Gotycki kościół murowany w Kunow


Czas na wspólną fotkę

I najwyższa pora na nią póki wyglądamy żwawo. Już niebawem zaczną się terenowe niespodzianki...


troszkę płyt...


...oraz troszkę polnych ścieżek.


W końcu rozwinęli asfalcik...


Jak to mówią rowerzyści - widoczek


I jeszcze jeden...


I kolejny..., ale ten już w pobliżu domu.

Podsumowując - było bardzo sympatycznie. Szkoda tylko, że sezon na nocleg pod namiotem już się kończy. Jakoś za szybko mija ten czas...
Kategoria 2012, 2012-sakwy


  • DST 110.94km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaspać na wycieczkę????

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 14

Otwieram oczy, szukam myślami swojego planu na dzisiejszy dzień. Właśnie, co to dziś mamy??? Sobota... . Która to godzina? 6.45...... . Co robią te sakwy na środku pokoju? Czy ja nie miałam być już na dworcu? Ogarnęła mnie w tym momencie całkowita bezsilność, miała być dwudniowa wycieczka, wszyscy już kupują bilety, a ja..., ja siedzę na łóżku i jestem wściekła. Zaspałam!!!!! A przecież na codzień nie zdarza mi się to. Na dworzec 8 km... . Ech... . Dzwonię do Yogiego, niech nie czekają... . Po drugiej stronie eteru słyszę - przyjedziesz następnym, dogonisz nas. Będziemy trochę w Kostrzynie zwiedzać, a potem jeszcze po niemieckiej stronie... . Damy radę :)
Cóż było robić, ubrałam się, przejrzałam jeszcze raz planowaną trasę, przyszykowałam kanapki i pojechałam na dworzec. Następny pociąg był dwie godziny później. Tym razem spokojnie zdążyłam :))



Podróż umilał mi, trochę starszy ode mnie rowerzysta, który wyruszył z okolic Zgorzelca i dojechał do Nowego Warpna. Opowiadał o swej podróży rowerkiem po polskich drogach, bo obawiał się jechać samotnie po niemieckiej stronie.

W Kostrzynie szybkie, telefoniczne ustalenia, gdzie mam jechać. Okazało się, że wszyscy już zdążyli zwiedzić miasto, zrobić zakupy oraz poszperać na pchlim targu :). Teraz pojechali do fortu w Gorgast i tam będą na mnie czekać. Jak dojechałam na miejsce, wszyscy jeszcze zwiedzali fort, jedynie Krzysiek dyżurował przy rowerkach.

Dalej już zygzakiem (nie mylić z izotonicznym upojeniem)...



...pojechaliśmy razem...







...zwiedzić niemieckie wioseczki leżące nieopodal szlaku Odra-Nysa.

W sumie to nie było nic ciekawego po drodze. Trochę pól, zwyczajne wioseczki niemieckie, ot..., typowy krajobraz płaskich terenów Niemiec.

krowy jakieś wyblaknięte...

koń w garażu...

słonecznik niezbyt słoneczny...

pług na emeryturze

dzwonnica i plebania jest, ale gdzie się podział kościół???

w niebieskim mi do komina...

zabrakło szat...


te same korzenie, lecz nie ten sam los...

w siną dal...

któż zgotował mi ten los, kormorany, czy też może woda uzdatniona inaczej...

Arka Noego...

gęsiego Kochani, gęsiego...

nie obyło się baz skrótów (tym razem nie monterowe)




nie dość, że bałamutnik, to jeszcze bezwstydnik...


trochę zabytków





rybak i...


...ryba (nie wygląda na złotą)


a mogłoby być tak blisko do Siekierek...

Dzień chyli się już powoli ku zachodowi. Czas pomyśleć o noclegu, a tu jeszcze trzeba zrobić jakieś małe zakupy po polskiej stronie. Dość sporo czasu spędziliśmy na postojach.



Planowany postój to okolice Piaska, gdzie dojechaliśmy już w ostatniej chwili przed zmrokiem. Teraz szybko robić namioty i można spokojnie posiedzieć. Później okazało się, że księżyc w pełni i doskonale nam przyświecał.
Noc niezbyt gorąca, ale nie było najgorzej. Trochę posiedzieliśmy przy izotonikach. Nieopodal "wędkarze" trochę dokazywali, ale poszli też w końcu spać.
Nad ranem mgła szczelnie otuliła nasze obozowisko.

Kategoria 2012, 2012-sakwy