Rowerzystki
linijka
FoLandy
FoDeszczówkę należy wziąć?
linijka
Moje rumaki :)
linijka
FoKto u mnie gości?
linijka
Takie tam statystyki...
linijka

FoFotki...
linijka
To było...
linijka
- 2014, Marzec16 - 35
- 2014, Luty27 - 57
- 2013, Czerwiec16 - 31
- 2013, Maj7 - 55
- 2013, Kwiecień12 - 117
- 2013, Marzec6 - 43
- 2013, Luty9 - 39
- 2013, Styczeń2 - 7
- 2012, Grudzień2 - 22
- 2012, Listopad2 - 33
- 2012, Październik13 - 140
- 2012, Wrzesień9 - 96
- 2012, Sierpień8 - 136
- 2012, Lipiec14 - 162
- 2012, Czerwiec11 - 203
- 2012, Maj23 - 297
- 2012, Kwiecień11 - 196
- 2012, Marzec15 - 262
- 2012, Luty11 - 182
- 2012, Styczeń8 - 168
- 2011, Grudzień15 - 259
- 2011, Listopad10 - 191
- 2011, Październik18 - 202
- 2011, Wrzesień11 - 179
- 2011, Sierpień10 - 144
- 2011, Lipiec6 - 106
- 2011, Czerwiec10 - 116
- 2011, Maj16 - 173
- 2011, Kwiecień14 - 43
- 2011, Marzec8 - 48
- 2011, Luty4 - 8
- 2010, Sierpień7 - 13
- 2010, Czerwiec2 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Sierpień5 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec2 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
No popatrz..., kogo tu nie było?
linijka
- DST 30.00km
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd Garniturowców
Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 15
"Kilkudziesięciu nad wyraz eleganckich rowerzystów wyruszyło w rajd po Szczecinie. Z okazji międzynarodowego Dnia Bez Samochodu ubrani w garnitury fani jednośladów przejechali ulicami miasta." tak brzmi wiadomość w ZETnewsDziś rano, oczywiście ubrana na styl miejski :)) wyruszyłam rowerkiem do pracy, a to z takiej przyczyny, bo dziś był dzień bez samochodu.
Przed 12.00 urwałam się z pracy i pojechałam na Pl. Grunwaldzki by wziąć udział w rajdzie garniturowców :)

Fotki udostępnione przez jewti
Powrót do domu przez Mierzyn, Stobno itd :

Stobno

Zachód słońca - widok na rozstaju dróg Stobno, Bobolin, Przecław
Kategoria 2011
- DST 37.50km
- Czas 02:29
- VAVG 15.10km/h
- Sprzęt Kropka
- Aktywność Jazda na rowerze
Przejazd do Dąbia i ...
Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 11
Dziś miejska wycieczka do Szczecina w ramach ETZT - odbył się festyn na Pl.Orła Białego oraz przejazd na prawą stronę Szczecina, do Dąbia i spowrotem. Gratisy na festynie to kurtka przeciwdeszczowa, parasolka, szelki odblaskowe oraz para opasek odblaskowych - na pewno przydadzą się w czasie jesiennych wycieczek :))
Moją dameczkę przywróciłam do łask :)

Ja w wersji miejskiej :)
?131626587693683
Kategoria 2011
- Aktywność Jazda na rowerze
Żuławy Wkoło 2011
Piątek, 16 września 2011 · dodano: 16.09.2011 | Komentarze 11
Żuławy Wkoło 2011 - Maraton rowerowy, który w podtytule nosi nazwę: „Cykliczna depresja”. Gospodarzem jest miasto Tczew. Start i meta znajdują się przy Bulwarze Wiślanym nieopodal historycznego mostu. Malownicza trasa wzdłuż Wisły, pośród kanałów, wiatraków i symboli rycerstwa dostarcza niezapomnianych wrażeń. Napotkane po drodze budowle hydrotechniczne budzą zainteresowanie i podziw. Pozornie nieciekawy rejon Polski jawi się z pozycji siodełka rowerowego niezwykle atrakcyjnie. Uwagę zwracają słynne domy podcieniowe oraz architektura melioracyjna. Stan nawierzchni bardzo dobry z wyjątkiem krótkich, nieco podziurawionych fragmentów. Ukształtowanie terenu w przeważającej większości płaskie. Czynnikiem atmosferycznym jaki należałoby wziąć pod uwagę może być dosyć silny wiatr. W zależności od kierunku i siły może być sprzymierzeńcem lub przeszkodą w dotarciu do mety. Wszystko to, tworzy specyfikę Żuław Wiślanych i warte jest przeżycia na dwóch kółkach.Start 24.09.2011r.
Dystans 170 km, start: 9.00; 9.15; 9.30.
Dystans 90 km, start: 10.00; 10.15; 10.30.
Należy do tego zabrać jeszcze chęci i oczywiście humor :)) Ze Szczecina chętnych pięcioro, dobrze byłoby, gdyby nas było więcej :)
To nie jest maraton na czas. Szykuje się fajna przygoda :))
Film z tamtego roku :)
Kategoria Zyy... takie tam...
- DST 123.57km
- Teren 12.00km
- Czas 06:36
- VAVG 18.72km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Christiansberg-kwiaty
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 30
:)Wycieczka odbyła się w doborowym towarzystwie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak duża ilość fajnych ludzi weźmie w niej udział :). Z taką ekipą można jechać na koniec świata :)). Jako kierowniczka wycieczki :)))) dziękuję Wam wszystkim :)

Ogród botaniczny

Ogród botaniczny

Ogród botaniczny

Ogród botaniczny

Ogród botaniczny

Ogród botaniczny
Wiem, wiem, czekacie na moje wypociny. Powiem Wam jednak, że mam wielki dylemat. Zdjęć zrobiłam tak dużo, że sama nie wiem, co mam wrzucić na bloga. Jak wrzucę dużo to ciężka będzie strona. Ech... .
Na razie wstawiam film z naszej wycieczki.
Samą wycieczkę zaliczam do tych bardzo udanych. Co do przebiegu trasy to jest pokazana na mapce i zarejestrowana na filmiku. Towarzystwo, jak już wspomniałam, doborowe, jak to mówią można konie kraść :))) Tunia znów zaliczyła setkę i to na nowym bajku :), a ja przekroczyłam 3000km :) jak na wycieczki weekendowe to całkiem niezły wynik :))
Poniżej galeria kwiatów, jest ich mnóstwo, a drugie mnóstwo pozostało na moim dysku. Już więcej się nie da.



Mirku dziękuję Ci w szczególności za wskazanie ogrodu, nie byłoby tak pięknie na moim blogu bez Twojej wiadomości o ogrodzie botanicznym :)


Czyż one nie są piękne???



































Czy ktoś wspominał o jesieni???
Nowe skojarzenie powstałe ze skojarzenia monter61 w komentarzu poniżej :)
Namieszałam w tym moim wpisie z tej wycieczki, a wszystko dlatego, że podejrzałam innych, jak wpisują na raty i jakoś im to wychodzi. Mnie, jednak nie :(
Nie będę się powtarzać ani poprawiać tego, co napisałam wcześniej, ale coś dodać mogę.
Wiadomo już wszem i wobec, że srk23, tzn. Mirek zachęcił nas, mnie i Tunię na wycieczkę rowerową do Christiansbergu, do tamtejszego ogrodu botanicznego. Ja pojechałam z zamiarem masowego sfocenia wszelakich kwiatów, co zresztą wyszło mi, a widać to powyżej. Uwielbiam kwiaty na żywo, jak i na fotkach :). Udało mi się zachęcić na tę wycieczkę sporą część osób, z czego bardzo się cieszę, a było nas 12 osób. :)))
Już na miejscu część grupy zwiedzała ogród, część nagrodziło swoje podniebienia w małej przyogrodowej kawiarence. Wszyscy byliśmy zadowoleni. Po drodze odwiedziliśmy kościół w Luckow, gdzie Tunia wystawiała swoje obrazy jeszcze nie tak dawno (oj wzięło jej się tam na wspomnienia), dwie wieże widokowe oraz przystań w Rieth. Co tu dużo pisać, pierwszy filmik oddaje klimat tej wycieczki. Poniżej kolejny film pokazujący (niezbyt dostatecznie) uroki ogrodu botanicznego w Christiansbergu.
Jeszcze raz dziękuję Mirkowi za sprawne pokierowanie grupy do celu, panom za cierpliwość i troskę o tylko troszkę słabsze kobietki :), a przede wszystkim całej grupie, za doborowe towarzystwo. Mam nadzieję, że do następnego razu :))
?131568449538990
- DST 30.67km
- Czas 02:12
- VAVG 13.94km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Liście nasturcji i malinki
Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 25
Wszystko winne są nasturcje, a właściwie ich liście. Przedwczoraj, jak dodałam wpis o mojej chwilowej niedyspozycji rowerowej, Tunia napisała, że do walki doda mi jeszcze liści nasturcji. Trochę mnie zaintrygowała tą wiadomością. I te Wasze rady, że najlepsze lekarstwo na przeziębienie to rower (nie skusiłam się na przytulanie do niego..., ale wycieczka..., czemu nie :))Dzisiaj, z racji tego, że już poczułam się lepiej, zaryzykowałam i pojechałam do Tuni. Dostałam od niej zaproszenie na malinki, a przy okazji, chciałam oczywiście spróbować tych liści nasturcji. Wcześniej jednak poczytałam o nich w wielkiej skarbnicy wiadomości (nie zawsze prawdziwych), w necie.

Tak więc, osobiście stwierdzam, że smak mają całkiem, całkiem, troszkę słodkawo-kwaśny przechodzący w dość ostry (tak jakby chrzanu).
Malinki, jak to malinki, mało ich ostało się na krzakach :)

Po drodze "mała" sesja kwiatów cieszących jeszcze ostatkiem sił, nasze oczy.













Troszkę robaczków udało mi się dojrzeć :))



pajęczyna...

A to wyraźne oznaki końca lata, ale niekoniecznie końca pięknych wycieczek :)


Po degustacjach pogadałyśmy przy pachnącej kawusi o tym i owym, a potem pojechałyśmy na króciutką rundkę, by w pewnym momencie rozjechać się do swoich domów.
Na koniec jeszcze troszkę zachodzącego słońca, skrytego gdzieś delikatnie za chmurkami :)

- Aktywność Jazda na rowerze
Przeziębienie
Piątek, 2 września 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 28
Na weekend zapowiada się piękna, słoneczna pogoda, może trochę wietrznie, ale tak to już jest w naszych stronach, jak temperatura wyższą to i wiaterek powiewa. Powoli w myślach powstała chęć na czynny weekend (czyt. rowerowy weekend). Jak to już wcześniej pisałam gdzieś na moim blogu, ten rok nie sprzyja planom, przynajmniej w moim przypadku. Wczoraj w pracy, ok. południa zaczęłam czuć, że wielkimi krokami zbliża się do mnie katarzysko.
Mój sprawdzony od dawna sposób, tzn. witamina C 1000 mg, nie przyniósł rezultatu. Wróciłam troszkę wcześniej z pracy i rozpoczęłam walkę z choróbskiem. Do walki wezwałam bardzo silny odział, w którym zameldowali się lipa i czosnek, ...
...naturalna witamina C...
...i mój ulubiony miodzik :)), który w ilości dwóch litrów ostatnio dostałam w prezencie :)
Walka trwa zacięcie, do pomocy przybyło moje łóżeczko, w którym jest mi, nawet po tylu godzinach przebywania w nim, bardzo dobrze (choć chwilami za ścianą, nieprzyjacielskie siły grywają, by mnie osłabić, muzykę disco polo ;)). Mam nadzieję, że moi naturalni komandosi szybko uporają się z paskudnym wrogiem. Niestety, ten weekend mimo sprzyjającej pogody, będzie spokojny.
Kategoria Zyy... takie tam...
- DST 112.32km
- Czas 07:00
- VAVG 16.05km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Frankfurtu...
Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 26
Hasło "Frankfurt Nad Odrą 27.08.2011 " padło na forum RS już w środę.
monter61 zaproponował wycieczkę, ale z powodu złych prognoz pogody mieliśmy nie jechać. Po Masie Krytycznej w piętek, przegłosowaliśmy jednak Krzyśka i w sobotę, skoro świt, o 5.15 wyruszyłam z domu na podbój Frankfurtu. Temperatura była już o tej porze wysoka, ok. 22 stopni, w związku z czym myślałam, że dzisiejszy dzień będzie bardzo trudny do przejechania. Na stacji zjawiło się razem pięć osób na siedmioro chętnych z wczorajszego dnia.
Basia „Rudzielec102”, Krzysiek „Monter61”, Piotrek „Bronik”, Karol i ja.
Pociąg do Kostrzyna wlókł się jak ślimak, w końcu dojechaliśmy.

Na dworcu ja skusiłam się na pączka i kawę, inni na inne słodkości. Pogoda zmieniła się, ochłodziło się znacznie, niebo zostało zasnute chmurami. Z jednej strony fajnie bo dobrze będzie się w niższej temperaturze jechało, zaś z drugiej strony fotki znów będą bez wyrazu.

Dziś kilka filmów z naszej wycieczki do Frankfurtu. Pierwszy z nich to trasa z Kostrzyna do Frankfurtu. Gdyby nie nasz ulubiony Wmordewind... :). Jechaliśmy wzdłuż Odry, wałem przeciwpowodziowym, gdzie piękne widoki rozciągają się na rozlewiska rzeki. Po drodze minęliśmy Lebus, miejscowość położoną na pięknym zboczu tuż nad Odrą. Wokół wiele wspaniałych widoków rozpościera się na okolice. Później wijącą drogą przez las, dojechaliśmy do ścieżki rowerowej już przed Frankfurtem.
Zwiedzanie Frankfurtu... . Miasto czyste i zadbane, budynki utrzymane w należytym prządku, zabytki odrestaurowane, dobrze oznakowane mapy na tablicach i propozycjami turystycznymi. Łza się w oku kręci, że u nas tak nie można...

Niewyrwikółki...
Na chwilę zajrzeliśmy na naszą stronę, do Słubic...

Powrót do Frankfurtu, czas na odpoczynek :)

...można tak...

...albo tak :)))
Przejazd w Frankfurcie duktem na Odrą i dalsze zwiedzanie miasta...

Po drodze odwiedziliśmy kilka placów zabaw (w końcu jakaś cząstka dziecięcej natury na szczęście pozostała w nas), nie omieszkaliśmy na nich troszkę poharcować :))
Dłuższą chwilę spędziliśmy przy takiej większej zabawce, jaką jest helikopter :)

Ale, jak to bywa zazwyczaj, wszystko co dobre, w końcu kończy się, ruszyliśmy w drogę powrotną do Kostrzyna, gdzie ok. 18.00 odjeżdża nasz ostatni pociąg do Szczecina. Wybraliśmy inną trasę, oddaloną trochę bardziej od Odry, przez co była mniej ciekawa, ale i też mniej uciążliwa. W drodze powrotnej złapała nas lekka mżawka, ale cóż to się ma do deszczu, który nas przywitał w Szczecinie :))
Wycieczka bardzo udana, jestem wdzięczna, że w mych bliskich okolicach, mieszkają tacy pozytywni szaleńcy, którym miły jest wiatr we włosach :))


Poniżej skrót fotograficzny z dzisiejszej wycieczki :)





Na dworzec PKP
Kostrzyn-Frankfurt-Słubice-Frankfurt-Kostrzyn
Powrót z dworca PKP do domu
Kategoria 2011
- DST 35.79km
- Czas 02:35
- VAVG 13.85km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Masa Krytyczna
Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 13
Dzisiaj Masa Krytyczna niejednokrotnie prowadziła pod prąd ulicami jednokierunkowymi, może to propozycje na kontrapasy na tych ulicach :))). Troszkę też było podjazdów :)Po masie ustaliliśmy, że jutro jedziemy rowerkami na podbój Frankfurtu :))). Jakby ktoś chciał się dołączyć, to zbiórka o 5.50 na stacji PKP, k/informacji. Jedziemy do Kostrzyna pociągiem, potem już rowerkami do Frankfurtu.
Powrót z Masy Mieszka I, w drodze jeszcze dowiedziałam myjnię by opluskać mojego "Łunibajka"
Kategoria 2011, Masa Krytyczna
- DST 19.03km
- Czas 01:12
- VAVG 15.86km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Stan Samadhi
Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 23.08.2011 | Komentarze 11
Zdjęć nocnych nie będzie, kalkulator wszedł w stan Samadhi w drodze na trening jogi :(
Medytacja... :/
Kategoria 2011
- DST 118.33km
- Teren 30.00km
- Czas 07:34
- VAVG 15.64km/h
- Sprzęt Łunibajczyk
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Hintersee na piwo...
Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 20
Witam serdecznie wszystkich zaglądających na mój skromny blog
Rowerowi maniacy (plus Misiaczowa - foci)
Późno wieczorem, po powrocie z wycieczki ... z Tunią, dostałam od niej wiadomość na GG, że zostałyśmy zaproszone na sobotni wyjazd rowerkami do Hintersee na kiełbaskę, kawę lub... :) piwo.
My z Tynisławą rano spotkałyśmy się w Smolęcinie, a następnie pojechałyśmy na granicę Bobolin-Schwennenz. Tam poczekałyśmy na całą ekipę. Okazało się, że jest nas aż 8 osób :)
Dalsza nasza trasa to nową ścieżką z Grambow do Linken i dalej do Bismark. Następnie skręciliśmy na drogę do Blankensee, a stamtąd do Pampow. Tutaj znalazło się troszkę podjazdów. Ogólnie trasa bardzo przyjemna, wiodąca wśród pół, lasów i małych niemieckich miejscowości.
Tempo było bardziej niż turystyczne, po drodze mieliśmy mnóstwo postojów, gdzie przyjaźnie zacieśniały się nasze znajomości.
Minęliśmy Glashuette, a następnie dojechaliśmy pięknie wijącą się asfaltową ścieżką przez las do Hintersee. To był nasz cel, tutaj powinien znajdować się, jak to mówili Misiacze, "Bimbisik", w którym miły być te specjały kulinarne. Niestety!!! "Bambisik" zniknął, a my nieco rozgoryczeni, udaliśmy się na jego poszukiwania fantastyczną, szutrową ścieżką rowerową, powstałą po likwidacji wąskotorowej kolejki, do Rieth. Tutaj znaleźliśmy miejsce na postój w klimatycznej kawiarni, powstałej na miejscu stacji kolejki, na kawę z lodami i ciasto (fantastyczny sernik, zresztą, kawa też fantastycznie smakowała :)))
Po tych wspaniałościach ruszyliśmy w drogę powrotną. W Dobieszczynie ja i Tunia postanowiłyśmy, ze względów dystansowych (Tunisława pobiła swój rekord i przekroczyła dość znacznie setkę :)), odłączyć się od grupy i wrócić tą samą trasą, reszta udała się w kierunku granicy, gdzie dalej przez Tanowo wrócili do Szczecina.
Dzisiaj tych rekordów było więcej, Misiaczowie też pobili swoje rekordy :))
Wycieczka należała do tych bardziej udanych i mniej męczących :)





Dzisiaj, zamiast fotek z krajobrazami z wycieczki, filmik pokazujący klimaty trasa, którą dziś przebyliśmy w doborowym towarzystwie :)
Poniżej kilka ekspozycji kwiatowych, dających klimat temu miejscu (tutaj była kawa z lodami i pyszny sernik :))






Kategoria 2011