Wpisy archiwalne Kwiecień, 2012, strona 1 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka





To było...

linijka





No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:736.82 km (w terenie 79.00 km; 10.72%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:66.98 km
Więcej statystyk
  • DST 109.04km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Dolnej Odry

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 17

Kolejny dzień rowerkowania zapowiadał się równie ciekawie, jak wczorajszy. Tym razem Jaszek zapodał temat na wycieczkę - Dolina Dolnej Odry. I jak tu nie jechać???

W pierwszych planach miała być zbiórka w Mescherin, ale jak to u nas bywa, w międzyczasie powstają poprawki do projektu :). Troszkę po 9.30, część grupy zabrała mnie z krzyżówki do Karwowa w Warzymicach, by już razem ruszyć w kierunku Ladenthin, a dalej przez Rosow do Mescherin. Tam miała czekać druga część grupy. Jednak po drodze spotkaliśmy dzieczynę, która jak się później okazało, przewróciła się na rolkach i doznała urazu głowy. Kilka osób pozostało by wezwać rodzinę i pogotowie, ja zaś z Basią Misiaczową poturlałam się w kierunku Rosow.







Po chwili dołączył do nas Jaszek, by za chwilę nas zostawić i pognać, jak to prawdziwi mężczyźni potrafią, na miejsce zbiórki, do Mescherin.



Tam bowiem, czekali już na nas inni bikerzy. Z półgodzinnym opóźnieniem ruszyliśmy w składzie 14 osób na rowerowy podbój Doliny Dolnej Odry.


I znów podkradłam linka do zdjęcia Jaszkowi :)

Kierunek Gartz...



...gdzie robimy krótki postój,




...i dalej wzdłuż Odry jedziemy wałem przeciwpowodziowym





Kolejny popasik...





Mam anioła stróża... :). Dziękuję za dobre rady :)



Przekraczamy most, by zatoczyć pętelkę...





Krajobraz mijany...









Zapora...



...i mała niespodzianka...



Ale co dla takich twardzieli jak my :)



Kolejny krótki postój na fotki



Mistrzowskie dzieło drzewnych gości...





Po drugiej stronie Widuchowa



Wygląda, jak babie lato, tylko troszkę za wcześnie...



Kolejna duża kałuża, ale Basia dziarsko pokonuje przeszkodę, gdy cała reszta omija ją wysokim wałem...




Wracamy już...



Krótki odpoczynek









Dzisiejszy dzień troszkę chłodniejszy, na niebie słoneczko przez cały dzień zamglone. Mimo to moje ręce opaliły się troszkę za mocno.
Jesteśmy znów w Gartz..., Beatka chyba ma ten sam problem...



Męskie tematy, jak zostać cyborgiem...



Teraz już tylko przez las (mój gps zgubił zasięg i ślad jest w tym miejscu prostą linią :)) do Mescherin, tam żegnamy część uczestników. Jedziemy w zmniejszonym składzie pod górkę do Staffelde. W Rosówku na stacji paliw część grupy uzupełnia paliwo, zaś w Kołbaskowie rozdzielamy się, ja z Mirkiem jedziemy przodem do Przecławia, gdzie Mirek skręca na Warzymice, ma jeszcze spory kawałek do Polic... . Za nami podąża reszta grupy. To była kolejna, udana wycieczka. Szokiem dla mnie znów była młodzież - Wojtek, mimo swego młodego wieku, równo jechał na najmocniejszymi bikerami. Jestem pod dużym wrażeniem... :)
Dziękuję wszystkim za wspaniałą wycieczkę, do następnego razu :)


Kategoria 2012


  • DST 79.55km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Penkun ze Śliwką i całą resztą ;)

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 13

Pomysł na wycieczkę znalazłam na forum RS. Początek trasy zaplanowany był w Rosow. Tam część grupy dotarła samochodami, zaś część grupy, dojeżdżająca ze Szczecina, zgarnęła mnie w Warzymicach. O 11.00 ruszyliśmy sporą, 16 osobową grupą, wijącymi się asfaltowymi drogami wśród pół, łąk oraz lasów zwiedzać świat :). Malownicze, polodowcowe tereny za miedzą, mają jeszcze ten plus, że ruch na drogach w weekendy jest znikomy. W naszej grupie jechały dzielnie dzieci, jedno w przyczepce, drugie na drążku holowniczym, a dwoje samodzielnie pomykało na swych rowerach na równi z nami. Pogoda dopisała fantastycznie, uczestnicy tryskali humorem, zaś dzieci..., życzyłabym wszystkim rodzicom takich uroczych, grzecznych i ambitnych potomków :)

Oto kilka zdjęć z wycieczki:

Wiosna na zdjęciu, zaś temperatura czysto letnia



Uczestnicy nie próżnują, w międzyczasie mały przegląd...



Kwieciście...



Kościół w Schonfeld

















Schlosssee w Penkun, tutaj robimy popasik





Trochę wody dla ochłody



Ostatni rzut oka na mapę...



... i kierunek zamek...,



...który położony jest na górze zamkowej porośniętej gęsto drzewami i dominuje nad miastem. Obiekt wybudowano w XVII wieku a w skład całego zamkowego kompleksu wchodzą jeszcze relikty średniowiecznej warowni, budynek bramny z roku 1486, brama z 1614, dom zarządcy z XVIII wieku oraz wzniesiony w XIX wieku budynek gospodarczy.







Strażnik obserwator



Budynki gospodarskie















Biuro kata



???



Jedziemy dalej...





Sommersdorf













Grunz - kościół





Ogrodowe, prywatne lotnisko. Cały czas zachodzę w głowę, jak ten samolocik tutaj wylądował???



Oczywiście, kolejny popasik :)

Dzieci huśtają się z lubością...



Inni w cieniu odpoczywają...



Jest i zwolenniczka słoneczka...



Jeszcze tylko fotka...


zdjęcie zrobione przez Jaszka

... i czas ruszać dalej...



Nie obyło się baz terenowej jazdy...



Dobrze, że tylko kilka kilometrów



Jak ja to lubię :))





Wollin





Rozstajemy się, część samochodowa pojechała do Rosow, część zaś kieruje się już w stronę domu.

Krackow



Przygotowania do ostatniej fotki...



...i ponowne rozstanie, ja przez Ladenthin...



... i Będargowo wracam samotnie już do domku.



Ostatnie w tym dniu spojrzenie na bocianowo w Karwowie. Nieee, to przecież Smolęcin!!!!



Wycieczka z wesołymi bikerami, więc musiała być udana, a do tego ta pogoda... :)))


Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 36.10km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mobilizacyjna Mas Krytyczna

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 11

Masa Krytyczna, dziś tzw. Mobilizacyjna...,by zmobilizować rowerzystów na Cykliczne Święto, które odbędzie się za miesiąc. To ma być taka Wielka Masa Krytyczna :)







Kategoria 2012, Masa Krytyczna


  • DST 21.05km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosna...

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 15

.
.
.





.
.
.
Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 52.47km
  • Teren 7.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poobiednie buszowanie za miedzą

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 16

Wstępnie miałam jechać na Warszewo na 10.00, zaplanowana była bociania wycieczka. Jednak po wczorajszym, bardzo intensywnie spędzonym dniu, nie miałam jakoś ochoty na pobudkę z samego rana. Tym bardziej, że za oknem siąpił sobie dość mocno deszcz.
Po południu jednak, pogoda zrobiła się bardzo ładna, przynajmniej tak wyglądało za oknem. Ubrałam się i o 14.30 wyszłam na małe co nieco. W pierwszej wersji pomyślałam, że pojadą na Wyspę Pucką, ale zważywszy dzisiejszy deszcz, mogło tam być dość mokro. Nie miałam żadnego planu. Leniwie potoczyłam się w kierunku Ostoi...,

...już w 1825 roku założono tu folwark dzierżawny, którego pierwszym dzierżawcą był Carl Wilhelm Schultz. W tym czasie powstał tu parterowy, klasycystyczny dworek. Po śmierci Schulza majątek przyjęły jego dzieci. W 1863 roku Johannis Schultz wydzierżawił majątek Heinrichowi Wellmannowi – właścicielowi cukrowni w Drzetowie, podczas władania którego dworek został powiększony o piętrowe skrzydło nawiązujące do angielskiego neogotyku. W 1884 brat Johannisa – Wilhelm Schultz sprzedał majątek Schadeleben, wówczas o powierzchni 273,84 ha, Ferdinandowi Borchert. Istniejący tu park początkowo zajmował mniejszy niż obecnie obszar. Na przełomie XIX i XX wieku park powiększono i nadano mu styl krajobrazowy.



Powoli rodził się w mojej głowie pomysł na pobuszowanie po wioskach zza miedzą. Pojechałam więc w kierunku Stobna...



Mijam prawie Przylep, jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi na ten budynek, myślę sobie "pewnie siedziba jakiejś firmy dużej". Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że ten budynek, stojący prawie w polu, jest przedszkolem i szkołą...



Te spalone w dużej mierze drzewo, zwyciężyło walkę o życie



Schwennenz. Dzisiaj dużo chłodniej, niż wczoraj, wiatr jest mocniejszy i dużo zimniejszy :(



Nie miałam dziś ochoty na jazdę drogą do Ladenthin, więc skręciłam sobie w jakąś boczną drogę i pojechałam przed siebie. Nie był to jednak dobry pomysł, bo droga prowadziła po prostu na łąki i nigdzie indziej nie chciała mnie poprowadzić.



Zatoczyłam więc kółeczko po ogromnej łące, posiedziałam nad dość dużym stawem, gdzie łabędzie, kaczki i inni tutejsi mieszkańcy nic sobie nie robili z mojej obecności. Wokół tylko odgłosy natury.



Chwilka nad wodą, zjadłam batonik i powróciłam do Schwennenz



Nie skusiłam się mimo to na jazdę główną szosą, boczną drogą z płyt, powolutku potoczyłam się do Ladenthin



Drzewa już kwitną...



W Ladenthin kieruję się na Pomellen



Parę metrów kocich łbów...



Za to widoki piękne...







Słoko-miodowy zapach, powoli zaczynającego kwitnąć rzepaku, rozchodzi się nieśmiało w powietrzu.



Rosow



Muszę niebawem zbadać tę drogę. Jeszcze tamtędy nie jechałam...



Obieram kierunek...



Droga gruntowa, trochę mokro, ale woda nie stoi. Powoli jadę przed siebie



W oddali widać Neurochlitz



W Kołbaskowie słońce chyli się powoli ku zachodowi...



Jeszcze tylko przebrnąć drogę do Przecławia i już w domku :)


Kategoria 2012


  • DST 93.35km
  • Teren 15.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarna Łąka, Sowno, Reptowo i 40-tka ;)

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 15

.
.

Dzisiejsza wycieczka była częściowo służbowa, częściowo wycieczkowa, a częściowo imprezowa. Umówiłam się z klientami w Czarnej Łące pod kościołem...,



...wcześniej jednak, zaplanowaną miałam na sobotę dłuższą wycieczkę, zresztą, jak zwykle. Aby połączyć przyjemne z obowiązkami, pojechaliśmy rowerami. Po spotkaniu przechodzimy w część wycieczkową, z Czarnej Łąki wróciliśmy do Pucic, a dalej już Kliniska Wielkie, przez las do Strumian...







...i do Sowna



Neogotycki kościół z przełomu XIX i XX w. Wewnątrz znajduje się, wykonany w połowie XVI. W kruchcie kościoła znajduje się wykonana z piaskowca, szesnastowieczna płyta ku pamięci Mikołaja Hinze, zmarłego w 1599 roku, błazna księcia Jana Fryderyka. Nie udało nam się jednak zobaczyć osobiście płaskorzeźby "O nieszczęsnym błaźnie Mikołaju" ponieważ kościół był zamknięty. Błazen ten zmarł na zawał serca podczas swej "egzekucji" wykonanej przy pomocy kiełbasy i zainscenizowanej dla żartu przez swojego pana - księcia Jana Fryderyka. Książę poruszony śmiercią swego błazna kazał wyprawić mu wspaniały pogrzeb i ufundował płytę pamiątkową na jego cześć).



Koniki



Wyruszający na żerowisko bociek



Koło młyńskie, pozostałość po wiatraku koźlaku





Jedziemy do Wilichówka, droga choć szutrowa, to całkiem dobra. Jest cieplutko - to dzięki Basi Misiaczowej bo odtańczyła taniec słońca, ciszę przerywa świergot ptaków, motyle tworzą w powietrzu esy-floresy.



W Wielichówku bocian wysiaduje jaja (widać tylko jego główkę - szkoda, że nie mam takiego zoomu, jak Janusz)



Troszkę kluczymy po polnych i leśnych ścieżkach, ale wogóle nam to nie przeszkadza.





Reptowo



W Reptowie przejazd kolejowy otwierany na żądanie, jest kamera jak i przycisk. Dość długo staliśmy przed szlabanem, zanim zorientowaliśmy się, czemu szlaban jest zamknięty. Było przy tym dużo śmiechu :)

A tutaj trochę zwierzyny (dla tych, co boją się odwiedzać las)





Odpoczywamy ;)



Kościół z 1929 r.



W miejscowości Niedźwiedź





Droga do Wielgowa - pięknie i coraz cieplej





Po rozstaniu się na Trasie Zamkowej jadę k. Katedry...



...i dalej na Ku Słońcu, by przejść w część imprezową, tzn. "40 lat minęło i jeden dzień" u Misiacza na działce ;)
Tam spędzam wspaniałe popołudnie przechodzące we wspaniały, późny wieczór, wśród znajomych bikerów i innych uczestników imprezy, ale o tym będzie zapewne więcej u Siwobrodego ;) i u Gospodarza zamieszania ;)








Ślad zapisany tylko do miejsca biesiadowania.

.
.
Kategoria 2012


  • DST 16.34km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na kawę do Filipinki

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 11

.
.
.
Jeziorko Słoneczne



Dziś było cieplutko, fantastycznie :)
.
.
.
Kategoria 2012


  • DST 39.39km
  • Teren 12.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlak Orła Bielika - rozczarowanie :(

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 22

Pogoda zapowiadała się znośnie, tzn. do południa, później zapowiadali lekką mżawkę. W planach miałam przejażdżkę Szlakiem Orła Bielika. Zanim się jednak zebrałam, bo to przecież w międzyczasie zdjęcia trzeba obrobić z wczorajszej wycieczki po Brandenburgii, a to tyle nowych wpisów u znajomych, a to wpis choć zacząć z wycieczki... . Ech... i weź tu kobieto ogarnij, jakoś ostatnio nie mogę nadążyć :(

Wyjechałam z domu ok. 13.00, świeci słońce, jest ciepło, choć co chwilę zawiewa wiaterkiem... . Wiosna coraz bardziej się rozkręca :))

Kwitnąco po raz pierwszy...



Moje guzdranie odbiło się zmianą pogody, na horyzoncie coś ciemno się zrobiło. Cóż..., jadę dalej



Karwowo





Kwitnąco po raz drugi...







Za miedzą...





Wracam na nasze...



wiadomo... (ci, co nie wiedzą, niech zajrzą do archiwum)



Mijam Pargowo, jest cudnie..., jest to co lubię bardzo..., natura... :)





Nie osiągnę jednak nirwany...



Szlak rowerowy, który dopiero jesienią był oddany, dziś jest zryty przez dziki (nie mam do dzików żalu, bo w końcu to ich teren, mam żal do wykonawców, że spieprzyli całą robotę...)



Taki stan drogi, to co najmniej 20% odcinka z Pargowa do Moczył. Nadaje się jedynie w oznaczeniu jako czarny szlak pieszy... . Tutaj nawet doskonałe amortyzatory nie pomogą..., jeśli nie macie zamiaru odwiedzać protetyka, to odradzam tam wycieczki :(



A jeszcze jakieś kilkanaście dni temu pisałam na forum RS, że nie jest tu tak źle. Jakże się mocno myliłam :(

Szkoda, bo miejsce jest fantastyczne, piękno natury..., zresztą sami osądźcie...































Kwitnąco po raz trzeci...





To była kiedyś zapora utrudniająca dostęp czterokołowcom..., była... :(
Takich nie chroniących jest wiele...



Z górki na pazurki...





Rosnę sobie dziko...



Kwitnąco po raz czwarty...





Siadło Dolne



Przez Ustowo wracam do domu. Jestem zła, właściwie to wq%na;, miałam nadzieję na wspaniałe wycieczki fotograficzne. Cóż..., mam tylko nadzieję, że naprawią to może w ramach jakiejś reklamacji..., chyba takowa jest... .



.

Mój Łunibajczyk przejechał od maja tamtego roku 4000 km, całkiem nieźle, zważywszy, że w czasie zasp i zamieci spał sobie spokojnie, i czekał na wiosnę :)
.
Kategoria Kwiaty


  • DST 113.00km
  • Teren 15.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Angermunde i okolice, podnośnia w Niedorfinow...

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 25

Wycieczka do Angermunde na forum RS planowana była już przed Świętami Wielkanocnymi. Pogoda jednak zmusiła uczestników do zmiany terminu i właśnie dzisiaj plan się uskutecznił :). 6.13 zjawiłam się na dworcu Szczecin Gumieńce...,



...gdzie dołączyłam do grupy 14 bikerów. W Angermunde czekała na nas jeszcze Tereska i już razem pojechaliśmy zwiedzać Brandenburgię.



Jednak nie rozpędziliśmy się za bardzo, bo już za pierwszym zakrętem Krzysiek złapał gumę :).



Wymiana dętki odbyła się błyskawicznie, jak i dopompowanie kół.



Pierwsze kilometry to jazda przez las we mgle



Gubimy drogę, chwila na znalezienie dobrego kierunku



Jedziemy dalej, krajobraz jest przepiękny



Znak oszczegawczy



Skuteczne zwężenie drogi przed czterokołowymi pojazdami mechanicznymi



Szlabany u sąsiadów też są, ale trochę inne







Pierwszym miejscem, które odwiedzamy jest kościółek rowerzystów w Glambeck, niestety zamknięty :(



Glambeck



Wokół cisza i śpiew ptaków, jest po prostu cudnie :)





Joachmsthal





wieża ciśnień, też niestety zamknięta. Za wcześnie wstaliśmy ;)



Ścieżka rowerowa jak... u sąsiadów :)



Mały popasik...



...i koniecznie zbiorowa fotka



widoczek...



hen, daleko przed siebie...



przystań...





mosteczek przez rzeczkę...



jedziemy wzdłuż rzeczki...



śluza, jedna z wielu...



domek dla... bobra...



Finowfurt...,



...tutaj chwila na odpoczynek



kościół...



kolejny mosteczek...



Finow...







i kolejna wymiana dętki... ;)



kąpielisko i klub "wzajemnej adoracji"



Podnośnia statków w Niedorfinow. Tutaj różnica terenu dla statków nie jest problemem :)







...jest ogromna...



...i robi ogromne wrażenie...,



...widok z góry...



Makieta nowo powstającej, większej jeszcze podnośni, będącej już w budowie



Film z animacją...



Liepe. Ostatni odcinek drogi już nie jest tak gładki...





Mijamy kolejne, dwie małe miejscowości...







...i zbliżamy się ku końcowi tej superaśnej wycieczki. Teraz tylko 50 min jazdy pociągiem i jesteśmy w Szczecinie. W czasie tej wycieczki padły rekordy, Beatka zaliczyła pierwszą życiową setkę, Basia zaliczyła pierwszy 1000 w tym roku, zaś Krzysiek pobił rekord w najkrótszym dystansie od początku wycieczki do złapania gumy ;). To nic, że rano trzeba było wstać skoro świt, to nic, że kilkakrotnie zbaczaliśmy z drogi, by potem znów szukać szlaku, to nic, że przyjechałam do domu wykończona, ale za to pogoda była wspaniała, świeciło pięknie słoneczko, wiatr nie dokuczał, jak to bywa zazwyczaj, towarzystwo było super, zresztą, jak zawsze, krajobraz dosłownie cudowny, było bajecznie :).
Dziękuję wszystkim za miłą atmosferę, było fantastycznie, do następnego razu :))

Film z fotkami, bo zrobiłam ich wiele, a pokazują klimat wycieczki




Kategoria 2012


  • DST 27.14km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na przekór zimie

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 20

Po wczorajszej, długiej wycieczce, dziś postanowiłam wyjść tylko na chwilę na rower, celem rozruszania, jakiś takich drętwych nóg. Zaplanowałam po południu zrobić rundkę wokół domu i przy okazji poszukać kwitnącej wiosny, oraz bocianów w okolicy, bo wczorajszy poranek trochę mnie zaszokował.

W Warzymicach parka bocianów krzątała się po gnieździe...,



...zaś w Smąlęcinie, w gnieździe zastałam tylko jednego boćka. Być może drugi poleciał szukać kolacji.



W przydomowych ogródkach wszędzie widać wiosnę







Tutaj aparat nie zrozumiał, który plan był dla mnie priorytetem... :/





Dzika natura też oznajmiła wiosnę, może bardziej nieśmiało, ale jednak... :)



















Drzewa zaczynają zachwycać swoim urokiem :)







Mimo wszystko mamy jednak wiosnę :))



#lat=53.366304395934&lng=14.460195&zoom=12&maptype=ts_terrain
Kategoria 2012