2012, strona 12 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

2012

Dystans całkowity:6820.27 km (w terenie 436.17 km; 6.40%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:55.00 km
Więcej statystyk

Po niemieckich dróżkach

Niedziela, 19 lutego 2012 · dodano: 19.02.2012 | Komentarze 16

Za oknem chwilami widać mocne przejaśnienie, ranne prognozy zapowiadają całkiem znośną pogodę. Pora na coś dłuższego, tym bardziej, że luty nie dał okazji do dłuższych wyjazdów. Wyjechałam o 10.00. Pojechałam w kierunku Mierzyna, tam za drzewami stoi sobie samotnie stary, drewniany wiatrak-koźlak z roku ok. 1830.



Umówiliśmy się na Ku Słońcu, tam małe zakupy w Realu i w drogę. Zaproponowałam dziś traskę, którą częściowo tylko znamy. Pojechaliśmy na przejście w Lubieszynie, potem ścieżką rowerową w stronę Bismarku.



Przed Bismarkiem skręciliśmy w lewo na Gelin-Schmagrow-Ramin-Sonnerberg-Glasow-Krackow-Nadrensee-Pommelen



Kościół w Schmagrow



Wielorodzinna kamienica w Ramin. Ramin wydaje się bardzo bogatą wioską, większość to bardzo duże domy z ogromnymi działkami i budynkami gospodarczymi.



Kościół w Sonnerberg





Pogoda..., na plusie ok. 4 *C, deszcz nie pada, niby wszystko ok., gdyby jeszcze nie ten wiatr zachodni... . Jechało się ciężko, tym bardziej, że większość trasy prowadziła przez otwarte tereny.



Kościół w Glasow



Kolejny dziś kościół, tym razem w Krackow



Z Pommylen skierowaliśmy się drogą "szutrową" do Kołbaskowa (Tunia, ta droga o tej porze to istna porażka, piach w pierwszej połowie drogi, nasiąknięty wodą to istne grzęzawisko, przez które z trudem przedostaliśmy się. Skąd tam się wzięło tyle piachu?).
Potem już standardzik, tzn. przez Smolęcin do Warzymic i dalej do Przecławia.

W sumie wycieczka dość męcząca, przede wszystkim wiatr na większości trasy, trochę podjazdów i ten ostatni odcinek przed Kołbaskowem w brei, tym razem piaszczystej :)


Kategoria 2012


Pada..., nie pada..., ech... pada :(

Sobota, 18 lutego 2012 · dodano: 18.02.2012 | Komentarze 17

Do południa trochę zaległości z całego tygodnia, niebo za oknem wskazywało na dzień bezdeszczowy, mimo wszelakich prognoz pogody. Ok. godziny 13.00 pomyślałam o krótkiej przejażdżce. Na niebie dalej całkiem jasno, choć słońca nie było. Temperatura prawie letnia:) tzn. 6,5*C, tak, tak w plusie :)). Miałam w planie taką traskę dookoła mojego domu, tzn Przecław-Ustowo-Kurów-Siadło Górne-Kołbaskowo-Smolęcin-Warnik-Bobolin-Stobno-Przylep-Ostoja-Rajkowo-Przecław. Trasa blisko domu, by w razie deszczu móc szybko wrócić.
Zdążyłam dojechać do ronda Hakena, gdy deszcz już całkiem dobrze dał znać o sobie :(



Chwila zastanowienia, co dalej robić, wracać, czy mimo deszczu jechać dalej?
Pojechałam, do Siadła Górnego nie tak daleko, tam najwyżej wrócę do domu.

Ustowo - nie tak dawno był to duży obiekt w opłakanym stanie, dziś...



..."Stary Folwark" zaprasza na wesela i inne uroczystości :)

Taką sieczkarnię pamiętam jeszcze z lat dziecinnych, dziś jest często ozdobą sadów, działek przed domem... .




Kurów - ten, jakże wiekowy budynek, mimo różnych zapewne losów, stoi dumnie i gdyby umiał mówić, niejedną historię by nam opowiedział. Jest zdrowy i silny. Jak się mają do niego nowe zabudowania wybudowane w nowoczesnych technologiach? Nasuwa się jeden wniosek, nie wszystko, co stare jest przestarzałe :)



Aleja kasztanowa za Kurowem



Co też autorka tej fotki miała na myśli...?



Siadło Górne - odnowiony stary dom z "elementem zdobniczym" ;)



Deszcz nie przestaje padać, moje spodnie już przemokły, powoli czuję, jak woda przedostaje się do butów. Postanawiam wracać do domu.
Oczywiście, po około godzinie, deszcz przestał padać :))


Kategoria 2012


Pierwszy rajd Misiaczów i reszty

Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 13.02.2012 | Komentarze 16

Któregoś dnia na forum RS Misiacz zaproponował trochę inny sposób na aktywność fizyczną, a mianowicie, pieszy rajd po Puszczy Wkrzańskiej.



Pomysł przyjęłam z wielką aprobatą i dziś rano, przygotowana do pieszej wycieczki, wyruszyłam rowerkiem do Centrum Szczecina. W biurze zostawiłam rower, a już dalej, dzięki uprzejmości Państwa Misiaczów, dostałam się z nimi, z Gryfem i Bronikiem, samochodem na umówiony punkt zbiórki.
Jakież było nasze miłe zdziwienie, gdy zobaczyliśmy tam dosłownie tłum chętnych do maszerowania po lesie. Było nas razem 16 osób.



Zdjęcie autorstwa sakwiarza

Ruszyliśmy w kierunku Jeziora Głębokiego, dokąd poprowadził nas Misiacz


Zdjecie autorstwa Misiacza

Przed Głębokim krótki postój na grzańca z termosu lub ciepłą herbatkę. Przy takim zimnie należy się rozgrzewka.
W Puszczy mnóstwo ludzi, wszyscy wylegli z domów by odpocząć na świeżym powietrzu.




Humory dopisywały, było miło i sympatycznie. Od Głębokiego przewodnictwo przejął
Siwobrody, to jego rewiry z racji zamieszkiwania w pobliżu.
Zamysłem jego było przeciągniecie nas po wszelkiego rodzaju pułapkach w postaci śliskich nawierzchni oraz głębokich wąwozów.




Przed zaliczeniem sprawności zdobywania wąwozów nasz przewodnik pokazuje nam wielorodzinne drzewo ptasie. Pokazał nam też miejsca, gdzie późnym latem można wybrać się na jeżyny.


Zdjęcie autorstwa sakwiarza



Nadszedł czas na atrakcje, nie myślcie sobie, że Szczecin jest płaski jak stół, tu też można pochodzić po pagórkach




Zdjęcie autorstwa sakwiarza

Zdobywamy szczyty


Zdjęcie autorstwa sakwiarza



Chwila zastanowienia, gdzie dalej się udać... . Siwobrody zamierza poprowadzić nas do Pilchowa, by tam przy ognisku upiec kiełbaski. Tu jednak inicjatywę przejmuje Sierżant Monter, mówiąc, że kiełbaski to w połowie trasy zazwyczaj się piecze, a my dopiero mamy 5 km za sobą. Idziemy dalej, na razie nici z kiełbasek :/



Dobrze, że pozwolili grzańca łyknąć, bo temperatura była, jak to mówi Misiacz, rześka :)


Zdjęcie autorstwa sakwiarza





Co niektórzy myślą sobie - "Może by tak niepostrzeżenie pozostać w tym szałasie, odpocznę sobie troszkę osłonięta od zimna i ewentualnie wiatru..."



Nie ma lekko, Sierżant Monter i reszta układają dalszą trasę, choćby do Nowego Warpna na skróty...





Cóż..., szlaki się pomyliły i na całe szczęście trafiliśmy na miejsce, gdzie spokojnie mogliśmy jednak przystąpić do pieczenia kiełbasek. Panowie zebrali chrust...,



...który dołożyliśmy już do palącego się ogniska. Pieczenie kiełbasek odbyło się w miłej atmosferze.



Po dość długim biesiadowaniu powróciliśmy do miejsca zbiórki, część uczestników odłączyła się po drodze wybierając komunikacje miejską. Ja z Państwem Misiacz, Bronikiem i Gryfem powróciłam do biura, skąd rowerkiem popedałowałam do domu.
Było bardzo sympatycznie, poznałam nowych ludzi, spędziłam aktywnie i przyjemnie czas. Dziękuję Państwu Misiaczom za transport i za kiełbaskę, Siwobrodemu i Sieżantowi Monterowi za atrakcje na trasie i wszystkim uczestnikom za fantastyczny dzień. Do następnego razu :)


Kategoria 2012


Pogoń za łyżwami i na łyżwach

Sobota, 11 lutego 2012 · dodano: 11.02.2012 | Komentarze 16

A wszystko przez to, że Siwobrody przepowiednie snuje... . Misiacz międzyinnymi futro już zmienił na zimowe, a ja przy -10*C rower wykorzystuję tylko do dojazdu na zimowe sporty, więc rano na moim termometrze -11*C i jak to zapowiedział jasnowidz Siwobrody, czas na łyżwy... . Na niebie szaro i pochmurnie, ale przy takim mrozie, to raczej opadów śniegu nie będzie.





Umówiliśmy się z moim kompanem rowerowym przy markecie na Ku Słońcu, by zakupić łyżwy (oczywiście nie dla mnie, ja mam już trochę wiekowe, ale mocno sprawne). Jak to u nas bywa, sezon na łyżwy w sklepie był przed Bożym Narodzeniem, teraz to tylko pomarzyć można. Jeszcze kierunek Turzyn, tam prócz marketu, jest jeszcze sklep sportowy, drogi.., ale może choć łyżwy mają. Zakup udany, czas na wypróbowanie sprzętu. Jedziemy już prościutko na Głębokie.
Słoneczko pięknie świeci..., mnóstwo ludzi spacerowało, jeździło na biegówkach, na sankach, my rowerami, a później na łyżwach... .





Pogoda, jak marzenie :). Słoneczko świeci mocno, czuje się błogie ciepełko w słońcu





Dzisiaj na powietrzu praktycznie cały dziań, najpierw w pogoni za łyżwami, później juz na łyżwach ok. 2 godziny, więc przyszedł czas na powrót. Cielawe, jak jutro będę się czuła, a zapowiada się dłuższa wycieczka na nogach.


Do domu najpierw pojechałam k. poligonu...,



...potem Bezrzecze...



...i dalej ścieżkami rowerowymi przez Taczaka, Europejską...









Przy okazji pogoni za łyżwami zrobiłam dystansik 35 km. Ścieżki rowerowe odśnieżone tylko w niewielkim stopniu, cóż, nasza polska rzeczywistość :). Za to słońce dziś grzało bardzo mocno, aż chciało się być na powietrzu :)
Dzień spędzony bardzo aktywnie i sympatycznie :))
Kategoria 2012


Po cywilnemu do Szczecina

Niedziela, 5 lutego 2012 · dodano: 05.02.2012 | Komentarze 23

Jak już pisałam wpis wcześniej, akumulator odmówił mi posłuszeństwa. Podłączyłam więc wczoraj rzecz martwą do prostownika, celem uzdrowienia go choć na chwilę. Dziś jednak miałam spotkanie z klientką, cóż..., tak się składa, że czasami muszę popracować też w weekendy... :(. Na samą myśl, że musiałabym pojechać autobusem (akumulator jeszcze się uzdrawia, a mrozy nie ustępują)... .
Wybieram więc opcję optymalną, nie jestem uzależniona od środków komunikacji miejskiej, co to albo przyjedzie, albo nie..., akumulator mi nie wysiądzie (chyba że właścicielka nie da rady i zamarznie... ;)) i pewnie jeszcze bym kilka powodów znalazła, ale te mi wystarczają, no może jeszcze moja cykloza....
Tak więc wsiadłam na rowerek i kierunek Szczecin...




Chodniki odśnieżone (ścieżka rowerowa też, ta znajduje się po drugiej stronie ulicy, nie lubię nią jeździć, bo jest dużo przejść ze światłami, wolę tę stronę k. cmentarza :))
W biurze zostawiam rower i udaję się na spotkanie. Potem krótka rundka po mieście, oczywiście rowerkiem.

Tzw. Deptak Bogusława. Odnowione kamieniczki pięknie się prezentują. Szczecin pięknieje z dnia na dzień :)






Plac Zgody



Dziś krótko..., zimno... . Ubranie cywilne w taki mróz... to trochę za mało. Niby nie zmarzły mi dłonie, czy stopy ale..., spodnie jeansowe i pod spodem spodnie termoaktywne to nie ten zestaw. Ręce wyciągnięte z rękawic szybko marzną. Na samą myśl nie chce mi się robić fotek :/

Ogródki działkowe przed cmentarzem




Miejmy nadzieję, że zima szybko odpuści :)

Łyżwowo i rowerkowo

Sobota, 4 lutego 2012 · dodano: 04.02.2012 | Komentarze 18

Słońce świeci pięknie na niebie, mróz na dworze, należy skorzystać z chwili. Wybieramy się z Beti do Kołbaskowa, w Tuni rewiry, na łyżwy.. .
Jedna opcja była taka, że ja rowerkiem, Beti autobusem. Niestety, autobusy nie kursują tam zbyt często i godziny nijak nam nie pasują. Decydujemy się na samochód, bo w końcu to ok. 9 km, na piechotę trochę dużo. Schodzimy na dół, a tu niespodzianka, akumulator odmówił posłuszeństwa. Na szczęście Tunia przyjeżdża po nas i zabiera na lodowisko, a właściwie..., na piknik na lodzie ;)




Moja latorośl wygląda na bardzo zadowoloną...



Ja, po kilkuletniej przerwie w jeździe na łyżwach, stawiam pierwsze kroki...



Ale Tunia to mistrzyni łyżwiarstwa :)



W międzyczasie przerwa na herbatkę i kawę, oraz na odrobinę słodkości - na obiektyw chyba spadł płatek sniegu



Pogoda wyśmienita, lecz na horyzoncie widać chmury, czyżby zwiastuny dalszych opadów śniegu?







Po przyjeździe do domku moja cykloza nie dawała mi spokoju. Ciepła i pyszna zupa grzybowa na rozgrzanie i ruszyłam na krótką przejażdżkę. Miałam zamiar pojechać w stronę Ostoi, ale pobocze na jezdniach bocznych dróg, jest jednak zbyt śliskie.



Nie chciałam ryzykować. Postanowiłam dziś bardzo świadomie skorzystać ze ścieżek rowerowych. Cukrowa, skręciłam na ul. Husarów, tu znajduje się dworek z dziedzińcem folwarcznym i parkiem dworskim





Dalej przez rondo Uniwersyteckie i Bronowicką wróciłam do Cukrowej
Fotki - ul. Bronowicka






I na koniec...



A teraz pada śnieg :)
Kategoria 2012


Słoneczko piękne więc dziś fotograficznie

Niedziela, 29 stycznia 2012 · dodano: 29.01.2012 | Komentarze 19

Tego wyjazdu absolutnie nie miałam w dzisiejszych planach, miało być dziś spokojnie i leniuchowo. Tak po prostu... . Moja latorośl chciała "pobyć z mamą" po dwutygodniowych feriach spędzonych na warsztatach tanecznych i na spotkaniach z przyjaciółmi. Wstałam późno, przyszykowałam coś tam do obiadu, moje dziecię spało jeszcze, zjadłam śniadanie, moje dziecię dalej spało. Poleniuchowałam chwilę i pytam moje dziecię, które dalej spało, o której ma zamiar wstać bo w końcu chciała "pobyć z mamą". Na to usłyszałam jej odpowiedź wymamrotaną przez sen "przecież jestem". No tak, w końcu ma za sobą dwa tygodnie ferii, musi biedactwo wypocząć przed obowiązkami szkolnymi ;)
Za oknem piękne słońce, a ja w domu, w dodatku bez umiejętności leniuchowania tak po prostu :(
Po niewielkim namyśle poinformowałam swoje dziecię, że ja tak na krótką przejażdżkę wyskoczę, zanim ona wstanie i pojechałam.

Dziś króciutko bo może jednak, zanim wrócę, moje dziecię wstanie ;) i pobędziemy ze sobą :)


Smolęcin


Domek bobrów


Takie tam drzewa - Moczyły


Szlak Bielika






Rozlewiska Odry przed Siadłem Dolnym




Siadło Dolne położone tuż nad Odrą



Łabędzie żerujące blisko brzegu, czekają na poczęstunek. Jest ich tu kilka sztuk


Odra jednak zamarza powoli i chyba nie za bardzo mają jak podpłynąć, a lud jeszcze kruchy


Z Siadło Dolnego, poprze Siadło Górne wróciłam do domu. Moje dziecię wstało więc mogłyśmy w końcu pobyć ze sobą :))
Tym sposobem i wilk syty i owca cała :)
Pogoda słoneczna, ale tam, gdzie jechałam pod wiatr, czułam ostre zimno, wiatr smagał niemiłosiernie po twarzy, zaś w lesie czuło się już słoneczne, ciepłe promienie.


Kategoria 2012


Police - MOK

Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 14

Wg planów wczorajszych, o dziwo, wszystko wyszło tak jak zaplanowałam (może nie wszystko bo jednak miało być dłużej), pojechałam do Polic i wbrew pozorom, prawie najkrótszą drogą ;). Wszystkiemu był winny mróz, rano ok. -7 st. C, ale podobno było więcej. Obiecałam trenerce mojej latorośli, że przywiozę jej nagraną płytkę ze zdjęciami z Przeglądu Tanecznego sprzed tygodnia (który de facto był winien mojej przerwie w rowerowaniu). MOK mieści się w Policach ok. 27 km, a to przecież rzut beretem od Przecławia, więc czemuż to bym nie miała wybrać się tam rowerkiem.
Tak, jak zaplanowałam to pojechałam, najpierw kierunek Stobno bo już mi się marzyła okrężna traska. Jednak po przejechaniu kilku km czułam, że dziś nie będzie nadmiaru, kierunek Police i powrót do domu :(
Ogólnie to nie zmarzłam bo dość ciepło się ubrałam, ale też nie szalałam z prędkością by się nie zgrzać, a później nie ostygnąć na pierwszy postoju.
W Mierzynie spotkałam znajomego, który był mocno zaszokowany, widząc mnie na rowerze. Krzyknął: - Przecież Ty mieszkasz w Przecławiu, czy coś się w tym temacie zmieniło?
Za miejscowością Leśno Górne dogonił mnie sympatyczny, starszy pan na wyścigówce i towarzyszył mi już do samych Polic. W trakcie rozmów dowiedziałam się o jego wojażach rowerowych po Europie. Pomyślałam sobie wtedy, czy ja też, będąc już na emeryturce, będę miała siłę na takie wojaże? Czas szybko minął przy tej rozmowie.

W MOK-u troszkę czasu spędziłam, odwiedziłam stare śmieci i skierowałam się już w stronę domu. Powrót przez Tanowo. Ścieżka praktycznie na ukończeniu, brakuje jedynie małego odcinka w Policach, a dalej odcinka w Trzeszczynie. Miejmy nadzieję, że ten stan rzeczy do wiosny się zmieni.


Poniżej kilka fotek w innej odsłonie. Ciekawe, jak Wam się podobają? :) A winowajcą w tej sprawie to po trosze @niradhara i @angelino :)

Mierzyn




Jezioro Uroczysko...


...i ścieżka rowerowa w jego sąsiedztwie


Między Głębokim, a Pilchowem


Przed Siadłem Górnym




Graffiti przy MOK-u w Policach


Stare zabudowania w Trzeszczynie czekające jedynie na rozbiórkę :(


Trzeszczyn - dom


Takie sobie brzózki :)


Powrót by już przyjemniejszy, jak okazało się już w domu, było 2 st C cieplej i wiatr był sprzyjający.

Kategoria 2012


Zimowa Masa Krytyczna

Piątek, 27 stycznia 2012 · dodano: 27.01.2012 | Komentarze 8

W tytule sedno sprawy, jak ma być zimowa masa to i mroźno się zrobiło. Tempo, jak na masę dość szybkie, wszystko w ramach ochrony rowerzystów przed ostygnięciem ;), trasa dość krótka ale i tak, razem z dojazdem, 26 km wyszło. Była eskorta Policji, byli znajomi i było przyjemnie :), mimo mrozu ;).

3 fotki poniżej zrobione przez "Studio na tandemie"




Troszkę nas było, ok. 50 osób



To w ramach rozgrzewki po dwutygodniowej przerwie. Jutro troszkę dłuższa wycieczka, kierunek Police, ale zapewne po mojemu, tzn okrężną drogą ;)


Fotki już po masie (dziś tylko z komórki), czas ustalić trasę jutrzejszej wycieczki. Ja jednak jadę jutro sama, zimą wolę swoje, dostosowane do temperatury i mich możliwości, tempo. Bo gdzież to ma mi się spieszyć?








Kategoria 2012, Masa Krytyczna


U tych, co odeszli

Niedziela, 15 stycznia 2012 · dodano: 15.01.2012 | Komentarze 28

Wczoraj zaplanowałam, że wybiorę się do Polic na cmentarz. W ostatnim czasie trzy osoby z kręgu moich znajomych odeszło sobie odpoczywać do aniołków. Zdecydowałam jednak, że najpierw wyśpię się porządnie, a później kierunek Police. Wyruszyłam z domu ok. 11.30 (późno jak diabli, ale co tam) i jak to ja, musiałam urozmaicić trochę wycieczkę. Pojechałam więc w kierunku Ladenthin...



...by po drodze wysłuchać jazgotu kaczek...





... i podelektować się zielenią styczniową. Jakby ktoś pytał to mamy 15 stycznia 2012 roku, południe, zresztą, widać to na zdjęciu poniżej...




W Ladenthin nie skierowałam się jak zawsze do Schwennenz główną, nową drogą, tylko pojechałam mniej uczęszczaną boczną dróżką... .



Jakość, jak zawsze u sąsiadów, nieskazitelna, jedzie się, jak po dobrym asfalcie :)



I znów widok na zimę 2012 roku





Ruina domu gdzieś po drodze



Jezioro - Lebehnscher See





Widok na Schwennenz



W styczniu nie może zabraknąć fotek kwiatów, które w końcu bardzo lubię fotografować





Paranoja - trzy drzewka poświęcono by zrobić podstawę dla jednego...



Kolejna ruina na drodze z Grambow do Lubieszyna



Dawne przejście graniczne w Lubieszynie w przebudowie



Dalej popedałowałam do Dobrej



W Wołczkowie zaciekawiła mnie zabudowa gospodarcza z 1902 roku. Jak ładnie wykańczało się wtedy zabudowania, nawet gospodarcze.



Dojechałam do Głębokiego i skierowałam się na ścieżkę rowerową do Polic, poprowadzoną przez Tanowo i Trzeszczyn. Świeżo położona kostka daje komfort jazdy.



Mniejszy komfort daje piasek rozsypany na kostce. Prócz kilku przerw w ciągłości ścieżki, można natknąć się na takie oto "kwiatki". W końcu same stokrotki zanudziłyby nas w styczniu. No ale nie narzekajmy, w końcu ścieżka jeszcze nie oddana do Użytku ;)



Cd ścieżki w Policach, miałam wrażenie, że dojadę do samego cmentarza. Cóż, pomyliłam się... .



Po odwiedzinach na cmentarzu czas wracać do domu. Niebo ma czerwony kolor. Cóż to znaczy?



Police - Stary Rynek - Gotycka kaplica z ok. XV w. pozostałość po kościele z XIII wieku na Rynku Starego Miasta - Plac Bolesława Chrobrego



Schodami do piekieł...



Wiatr północny, wiejący w ostatnich dniach dość mocno, spowodował cofkę. Wody zalały całe połacie ziem, leżących przy Odrze



Przy ulicy Wojska Polskiego w Policach znajduje się neogotycki kościół Mariacki z XIX wieku pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.



Z Polic skierowałam się na Mścięcino, a dalej na Skolwin i Stołyczn. Do Szczecina to zazwyczaj droga prowadząca z górki, do tego wiatr sprzyjający. Jechało się fantastycznie :)

Nawet nie wiem, co to za budynek, spodobał mi się. Ulica chyba Firlika :)



Trasa Zamkowa



Oj, wiem, że już tyle tych fotek z tego miejsca, ale nie mogłam się oprzeć by nie zrobić ich po raz kolejny - Wały Chrobrego









Dzisiejsza wycieczka mocno wyczerpująca. Do Lubieszyna wiatr mocno wiał mi prosto w twarz. Już miałam ochotę, by zawrócić do domu. Ale jak to mówią..., do upartych świat należy... ;)
Potem, to już było łatwiej, wiatr boczny lub sprzyjający.
Dzisiaj zauważyłam, że coraz więcej starszych osób uprawia czynny sport, czy to jazda na rowerze, czy też marsz z kijkami, czy to choćby szybki spacer. Nasze społeczeństwo jest coraz bardziej świadome i cieszy mnie to ogromnie :)
Teraz krótka przerwa w wycieczkach, następny weekend niestety, zajęty.


Kategoria 2012