Rowerkiem przez świat... | strona 18 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
  • DST 55.16km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puszcza Bukowa wiosennie

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 18

Plany planami, a życie swój scenariusz pisze. W planach miałam zwiedzić bliskie mi okolice i porozwieszać plakaty promujące Święto Cykliczne. Niestety, okazało się wczoraj późnym wieczorem, że taśmy, bezbarwna i szara, dostały nóg, wyszły z domu i do tej pory nie wróciły. Plakaty muszą jednak poczekać, póki nie kupię czegoś do przyklejenia ich na słupach ogłoszeniowych itp. Pozostało mi dziś ruszyć gdzieś na rowerek. Wybór padł na Puszczę Bukową z powodu marnej pogody. Zawsze wśród drzew ciszej, deszcz nie dokucza tak mocno. Poszwędaliśmy się spokojnie po puszczy. Było cudownie, cisza, ptaki jazgoczą, nie ma blachosmrodów, dosłownie bajka... .
Oto kilka zdjęć z naszej wycieczki :)













"Tutaj czas ma inny wymiar, zwolnij, tu bije Serce Puszczy"



Kołowo - tutaj tylko na chwilkę i dalej wracamy do puszczy







Miejsce po kolejce. Niestety zarasta, a mogłaby być to wspaniała ścieżka rowerowa



Ul. Chłopska



Przez przypadek trafiam na Dąb Krzywoustego











Gdyby nie przejazd powrotny Autostradą Poznańska.... :(


Kategoria Kwiaty


  • DST 118.67km
  • Teren 15.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Masowy Przejazd Rowerowy w Stargardzie

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 10

.
.
Jakby mi mało było Mas Krytycznych w Szczecinie... .

"Wyjazd (a nie zbiórka) ze Szczecina o godzinie 7:45..." itd, itp... . Tak napisał w wątku na blogu autor całego zamieszania i jak napisał tak się nie pojawiał na czas. Na domiar złego, ja jakimś cudem, wyczytałam z kilku portali, że temperatura ma oscylować w granicy ok. 20*C (a było chyba ok. 10*C). Jak to zobaczyłam, sama nie wiem, bądź co bądź, wybrałam się w sandałach na gołe nogi. Dobrze, że długi rękaw wzięłam, ale to miała być ochrona przed słońcem :)))).
Było zimno, jak cholera.



Bartolomeo Colleoni z góry na nas patrzy i zapewne myśli sobie "Po co dosiadacie te mechaniczne rumaki, które nie poruszają się o własnych siłach? Nie lepiej wziąć konia czystej krwi np. arabskiej i pognać, bez stresu o niemoc w nogach, przed siebie?"



Yogi z Wandą w końcu pojawili się na tandemie na "Pl.Rowerzysty" i mogliśmy jechać. Wyjazd w szczytnym celu "Rowerzysta pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego" - tak brzmiało hasło Masowego Przejazdu Rowerowego w Stargardzie.
Pojechaliśmy :)
W Dąbiu na szczęście, pani na straganie ma skarpetki, dla mnie dziś bezcenny zakup :)))))




Jaszek w akcji...




Poznałam w realu Jurka, choć na BS jesteśmy już dość długo znajomymi. Miły z niego gość :)



Po drodze Yogi z Wandą rozwieszał plakaty promujące Święto Cykliczne, bo to już nie dużo czasu zostało, a dwa rowery są do wygrania :)







Rynek Staromiejski w Stargardzie - tutaj jest zbiórka uczestników przejazdu. Na przejazd przyjechała aż z Morynia Tereska. Kilka słów organizatorów, zbiorowe zdjęcie i ruszamy na podbój Stargardu.







Akcja nabrała siły, gdy szczecinianie roztrąbili się na cały Stargard. :))


Filmik nagrany przez Jaszka

Uczciliśmy też minutą ciszy naszych dwóch kolegów, którzy jesienią ubiegłego roku zginęli tragicznie w czasie treningu rowerowego.



Rozwiązanie przejazdu nastąpiło w Parku Chrobrego, gdzie odbyły się konkursy rowerowe.







Chwila jeszcze nad Jeziorem Miedwie









Czas wracać, a tu silny wmordewind, jest zimno. Całe szczęście, że w Dąbiu w drodze do Stargardu, kupiłam na straganie jakieś skarpetki. Inaczej cienko bym piszczała.







Krzysiek, doskonały znawca terenu, stara się dobrać drogę jak najdłużej przez las. W ten sposób choć trochę jesteśmy osłonięci. Na otwartej przestrzeni wiatr, przy silnych porywach, momentami chciał zwiać nas z drogi.



W Szczecinie jeszcze tylko na chwilę zaglądamy na Piknik nad Odrą, który odbywa się na Wałach Chrobrego.




Kolejna świetna wycieczka z RS dobiegła końca. Dziękuję uczestnikom za miłe rowerowanie :)
Do następnego czasu :)



.
.
Kategoria 2012, Masa Krytyczna


  • DST 15.80km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biedroneczki są w kropeczki...

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 9

.
.

.
.
Kategoria 2012


  • DST 18.00km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cały świat pachnie majem...

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 12

.
.


Narutowicza pachnie kwitnącymi kasztanami


.
.
Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 93.53km
  • Teren 16.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krugsdorf - powrót do przeszłości... - 2050r

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 27

.
.
.
- Powiedz mi Lukrecjo, jaką mamy dziś datę?
- 3 maja 2050 roku. Czemu pytasz Prababciu, przecież masz wszczepiony czip z kalendarzem?
- A wiesz kochaniutka, miałam dziwny sen... . Te tabletki, co mi przepisał ten konował, co niby zapobiec miały wywoływaniu sennych wspomnień z przeszłości, to wogóle nie pomagają :(
- Prababciu, to nie konował, tylko profesor od inżynierii wspomnieniowej środkowego mózgu.
- Jaki Ci on profesor, jak normalnych tabletek nie umie przypisać... . Ale nie o tym chciałam z Tobą rozmawiać... . Zanim pójdziemy pojeździć rowerkami, pokażę Ci stare zdjęcia z jednej wycieczki. Jak to dobrze, że zostały się jeszcze w formie papierowej. Ten postęp techniczny to nic dobrego, wszystkie serwery na Ziemi upadły, jak utworzyli serwery galaktyczne, a na nich wszystkie nasze zdjęcia... .
- Oj Prababciu, to tak dawno było... . Rowery jeździły wtedy jeszcze na kołach, napędzane łańcuchem, a nie tak jak teraz, zamiast łańcucha mamy strumień laserowy, a zamiast gumowych kół, które tak często, ...jak Ty to mówisz? Łapały gumę? Teraz to koła z galaktycznej poświaty, to dopiero jest rower...
- Ty mi tu Kochaniutka nie zachwalaj tych wodotrysków, ja wiem swoje. A teraz to podaj mi ten album. Ale czemu na nim stoi ten tytanowy wazon z kwiatami? Wszystkie zdjęcia z plamami od wody. No trudno..., później poddam renowacji.
Popatrz, to było chyba na majówkę, jak dobrze pamiętam, w 2012 roku. Pamiętasz, opowiadałam Ci, co to była ta majówka?
- Tak, pamiętam Prababciu :))))



Jechała nas 11-osobowa grupa zapaleńców rowerowych. Ech...., to były czasy... .
Jechaliśmy po to, by podziwiać świat, czuć ten wiatr we włosach, wdychać zapachy wiosny...,



...oglądać zabytkowe budowle, o tu np: duża wieś Rothenklempenow należąca kiedyś do znanego pomorskiego rodu von Eickstedt. O zamożności fundatorów świadczą: monumentalny kościół z 1738 roku...,



...zabudowania jednego z największych folwarków na Pomorzu Zachodnim oraz pozostałość rodowej siedziby z piękną wieżą obronną.





Po drodze mijaliśmy różne zabudowania, które tworzyły ciekawy widok na trasie



A tu widzisz, zrobiliśmy sobie postój nad jeziorkiem w tej wsi.



Nazywało się chyba Haussee





A tu, historyczne już rowerki... . Zobacz, jakie piękne :) Fakt, może zbyt wolne..., no ale wtedy jeździło się w dużo mniejszą szybkością, nie tak jak teraz, dlatego mieliśmy czas na oglądanie świata z pozycji siodełka. Po to były te wycieczki.



Zobacz, jaka piękna kamieniczka z cegły i te zdobienia wokół okien i drzwi, nie to co teraz, tylko tytanometal i kryształ, wszystko takie surowe i zimne.



- Prababciu, ale za to jakie praktyczne, nie trzeba odnawiać, malować, raz postawione jest już na zawsze.

- Lukrecjo, ale nudne, ile czasu można podziwiać te same miejsca, tak samo zawsze wyglądające? O, a tu zabytkowy budynek tzw. mur pruski, był to rodzaj ściany szkieletowej, inaczej ryglowej, ramowej lub fachówki, wypełnionej murem z cegły. Jego konstrukcja drewniana była widoczna i traktowana jako element dekoracyjny.
A zobacz, jakie samochody wtedy jeszcze jeździły :). To były czasy... :)



A tutaj, to już następne jezioro, Kiessee w Krugsdorf



Troszkę rowerkami, a troszkę na pieszo udaliśmy się na wysunięty w środek jeziora, cypel









Byłoby tam cicho, tylko ptaki na znajdującej się nieopodal wysepce, mocno hałasowały.

A tutaj to kierownik wycieczki sprawdza drogę. Był dobrze przygotowany, jak na tamtejsze możliwości, mapa, gps. Wszystko miał poukładane, gdzie i kiedy jedziemy.



Drogi były nie tylko asfaltowe. Piękna trasa.



Oooo, a tutaj to było pechowe miejsce, najpierw ja, jadąc leśną drogą z góry po sypkim piachu, wywinęłam mocnego koziołka, a potem Łukasz złapał flaka.

- Prababciu, a nic Ci się nie stało? Nie mówiłaś mi o tym.

- Nie Kochaniutka, wszystko porządku. Kto by tam się przejmował kilkoma siniakami. To były uroki naszych wycieczek rowerowych :)



Ooo, a tutaj to już lepiej się jechało, fakt, że może mocno trzęsło na wybojach, ale za to już piachu nie było.



Pamiętasz wiatraki? Zobacz, jak szybko wyparła je energia galaktyczna. Ale dobrze, bo to było szkaradztwo



A to rzepak i my w rzepaku :). Kiedyś produkowało się z niego olej, dziś uważany za truciznę. Mocny zapach kwiatów unosił się w powietrzu. Kojarzył mi się zawsze z miodem



Po lewej pola uprawne, dziś już nieopłacalne przy czystej ekologicznie, produkcji na Marsie



Pamiętam, pojechaliśmy dalej do Locknitz. O, tutaj masz zdjęcie. Trochę Ci opowiem o zamku, pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1212 roku; istniało tam wówczas słowiańskie grodzisko. Murowaną konstrukcję wzniesiono około 1400 roku, po opanowaniu tych terenów przez książąt pomorskich. Zamek stał na granicy między księstwem szczecińskim a Brandenburgią; przed 1390 rokiem należał do Brandenburgii, w latach 1390-1468 do książąt pomorskich; formalnie włączono go do Brandenburgii w 1472 roku, po zawarciu przez książąt pomorskich i elektora brandenburskiego Albrechta III Achillesa tzw. drugiego pokoju w Prenzlau (1472, 1479). W tym okresie elektorzy brandenburscy nadali go wraz z otaczającymi go dobrami Wernerowi von der Schulenburg; zamek pozostawał w rękach von der Schulenburgów do 1688 roku, gdy powrócił do elektorów Brandenburgii.
W latach 1638-1650, w trakcie wojny trzydziestoletniej i krótko po jej zakończeniu, zamek znajdował się w rękach szwedzkich; utracił swoje znaczenie strategiczne w XVIII wieku.
W połowie XVI wieku na terenie zamku powstał dwór w styku renesansowym zbudowany przez Joachima von der Schulenburga. Był on zamieszkany do 1965 roku, po czym popadł w ruinę i został rozebrany. Z zamku zachowała się ośmioboczna ceglana wieża,którą tu widzisz.



A to już Locknitzer See



Nad jeziorem zrobiliśmy nasz ostatni, wspólny postój. Część grupy pojechała główną drogą w stronę Szczecina.



My pojechaliśmy koło tysiącletniego dębu - kiedyś uważano takie stare drzewa za pomniki przyrody. Oj, pamięta to drzewo stare dzieje...



No popatrz sama Lukrecjo, czyż to nie sympatyczny widok..., ludzie zadowoleni z wycieczki, mimo fizycznego zmęczenia. A dzisiaj to już nie te czasy. Choć wtedy też byli maruderzy, którzy uważali, że taka wycieczka na rowerze, to jakiś niewyobrażalny wyczyn, ale byli i tacy, co jeździli tylko dla nabijania kilometrów na liczniku.



A tutaj, to powstałe sztucznie Jeziorko Szmaragdowe w Karwowie. Nie było go jeszcze wtedy na mapie



No, na dzisiaj wystarczy. Tamte zdjęcia z innych wycieczek pokażę Ci kiedy indziej. Choć już na rowerek. Może ta nocna wycieczka w końcu zaowocuje objechaniem całej Europy. Ostatnio nam się nie udało.

- Prababciu, a uaktywniłaś czip fotograficzny? Ostatnio zapomniałaś i nie zrobiłyśmy nocnych slajdów galaktycznych poświat.

- Tak Lukrecjo, uaktywniłam. W końcu sama już powinnaś wziąć się za to.

- Oj prababciu, przecież wiesz, że wolę szybszą jazdę niż slajdy. Zanim ty zrobisz ujęcie, ja trzy razy objadę miasto.

- Ech..., ta dzisiejsza młodzież...

.
.
Fotki dla tych, co wolą tradycyjny przekaz
.
.
.



.
.
.
Kategoria 2012


  • DST 64.76km
  • Teren 20.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Salvey Mühlen

Środa, 2 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 17

.
.
- Cześć Rowerzystka, dokąd tak gonisz? Nie możesz spokojnie poskubać trawy, tym bardziej, że jest jeszcze taka soczysta? Zobacz, deszczu nie ma, zaraz wszystko będzie suche :/



- Wiesz mój drogi Kucyku, postanowiłam dzisiaj poszukać młynów na Salvie. Znajdują się między Gartz, a Tantow. Jeszcze tam nie byłam, chciałabym wszystkie odszukać. Ostatnio dużo bikerów z naszych stron o nich pisze. Głupio byłoby ich nie zaleźć.

- Dobrze Cię rozumiem. Ja jednak wolę posiedzieć na swoim podwórku i poskubać z przyjemnością trawy. Kto by mi tam kazał tak gonić przed siebie? Co innego pozowanie do fotek z dzieciaczkami. Ale swego czasu bywałem w tamtych stronach.

- A słyszałeś Kucyku te klekotanie bocianów w gnieździe za rogiem? Ciekawe, czemu ono służy?



- A tak, słyszałem i powiem Ci, ale w tajemnicy..., że narząd głosowy u bocianów białych, znajdujący się w miejscu podziału tchawicy na 2 oskrzela, u dorosłego bociana białego jest uwsteczniony tak, że właściwie nie jest zdolny do wytwarzania dźwięków. W okresie godowym, jak również podczas rytualnego powitania dwóch osobników, bociany białe mogą tylko głośno klekotać dziobami. Bociany białe, gdy klekoczą dziobami, zadzierają głowę do tyłu, zarzucając sobie ją aż na grzbiet. Wtedy język i struktury podjęzykowe cofają się, przez co zwiększa się objętość gardła. Zwiększona objętość gardzieli pełni wówczas funkcję rezonatora dźwięku zgłaśniającego klekotanie.

- teraz rozumiem...

- Czekaj, czekaj, powiem Ci jeszcze, że pisklęta białych bocianów zaraz po wykluciu mają miękkie dzioby, więc pierwsze próby naśladowania klekotania dorosłych ptaków są nieefektywne, ponieważ zwieranie miękkich połówek dzioba nie wydaje dźwięku. Bocianiątka skrzeczą, syczą i piszczą, ale nie są to dźwięki donośne. W miarę twardnienia dziobów bociany coraz rzadziej się odzywają, a za to coraz głośniej klekoczą. Dorosłe ptaki odzywają się niekiedy sycząco skrzekliwym głosem, jednak głównym sposobem komunikacji jest klekotanie dziobem, którą to sztukę bociany białe opanowały do perfekcji.
Ale nie będę Cię zatrzymywał, tym bardziej, że taka ładna i kolorowa ta wiosna. Popatrz na te kwiaty :)



- Tak, cudne są :)
I pomyśleć tylko, że dwa tygodnie temu, wszystkie drzewa na alei do Staffelde były jeszcze bez żadnego listka...



- Rowerzystko, a widziałaś może te piękne kolory namalowane przez naturę?



- Och Kucyku, a ten miodowy zapach kwitnącego rzepaku...



Dobrze mi się tu z Tobą gaworzy, ale do Gartz jeszcze kawałek drogi, a już godzina późna. Muszę wzdłuż Odry przejechać, dobrze, że tam okolice piękne...











- Gartz będziesz zwiedzała? Trochę tam można ciekawych zabytków zobaczyć. Znajduje się tam Brama Szczecińska z XIII w.





Dawny kościół Ducha Świętego wybudowany w XIII wieku przy szpitalu miejskim, gotycki. Odbudowany po zniszczeniach wojennych pełni dziś rolę galerii i sali koncertowej.



Kościół św Szczepana
- Pod datą 1259 roku wymienia się po raz pierwszy kościół.
- W połowie XIV wieku powstaje obecny korpus nawowy.
- W latach 1400 – 1425 trwała budowa obecnego chóru.
- Wiek XVI i XVII to okres licznych wojen (wojna trzydziestoletnia). Kościół wielokrotnie niszczony, odbudowywano.
- W roku 1772 wieża zyskała nowy, barokowy hełm.
- W latach 1844 – 1862 przeprowadzono gruntowny remont świątyni, wnętrza i elewacji zewnętrznych.
- 21.04.1945 w wyniku ostrzału artyleryjskiego miasta spłonęła wieża i nawa kościoła.
- Kościół pozostawał ruiną do roku 1960, w którym przeprowadzono prace zabezpieczające.
- W latach 1982 - 1987 prowadzono prace adaptacyjne w nawie poprzecznej, wieżę nakryto dachem namiotowym i przeprowadzono renowacje chóru.
- W 1991 ufundowano nowe organy.
- w roku 2001 przeprowadzono renowację zakrystii.



Ciekawy budynek parafii, obrośnięty bluszczem, stoi tam zaraz, naprzeciw



Ale..., co ja Ci będę opowiadał. Pojedziesz i zobaczysz.

- Kucyku, a wiesz może jak dojechać do tych młynów? Patrzyłam na mapach, ale nie jestem pewna, jakiej jakości są te drogi?

- Zaraz, jak tylko wjedziesz na ulicę Szczecińską, skręcisz w lewo,w brukowaną drogę



Potem może być gorzej, dawno tam nie byłem...





Pamiętam tylko, że jest tam bardzo pięknie :)





Na jesieni będzie raj dla smakoszy owoców



Musisz skręcić w lewo, taką drogą z płyt, ale nie takich, jak u nas w Polsce...
Dojedziesz do drugiego młyna. Są to dziś tylko skromne pozostałości w prywatnych rękach





W najlepszym stanie pozostał młyn nr 3, w którym dziś znajduje się muzeum młynów na Salwie i pensjonat, w którym można przenocować i posilić się przed dalszymi wędrówkami.Dojedziesz do niego leśną ścieżką, to ok 2 km.















Pamiętam z tamtych okolic takie stado pasących się dziwnych kóz, a może owiec...?



- Kucyku, ale nic mi nie powiedziałeś o młynie pierwszym...

- Ano, nie powiedziałam, bo tam sama ruina pozostała, ciężko ją nawet dostrzec, jest położony wcześniej, na tej drodze, którą będziesz jechała..., w dodatku zarośnięte to wszystko i mokro tam wszędzie...











Rowerzystko musisz tam pojechać, bo tereny są cudne, a do tego ptaki, śpiewają, ech...



Taką drugą drogą polną, obsadzoną drzewami owocowymi, dojedziesz do Gessow



Wiesz, że ci Niemcy to oszczędzają na wszystkim, nawet mają panel słoneczny w szczerym polu?



Mówię Ci, jest tam cudnie...





Jakie dziwne krowy tam się pasą? Zobaczysz sama...



I rzepak pewnie teraz wszędzie rośnie...



- Wiesz Kucyku, kiedyś byłam w Gessow, ale nie pamiętam po co..., pamiętam tylko taką starą snopowiązałkę...



i malutkie domki...



...i jakiś chyba sklep tam był...



Gessow, pamiętam, jest pięknie położone...



Tylko drogi nie pamiętam...

- Rowerzystko, musisz skręcić w taki pieszy szlak, zresztą zobaczysz drogowskaz...



...ale ostrzegam Cię, jest to trudny szlak, jedno co dobre, jest tam blisko do asfaltu.





Potem to już tylko pola...



...i dojedziesz do Staffelde



- Kucyku, ależ się zagadałam, zaraz słońce będzie zachodzić...



Chyba wrócę już do domu. Do zobaczenia :)



- Do zobaczenia Rowerzystko, miło się z Tobą gawędziło. Tylko nie zapomnij poszukać młynów. Podobno w 1248 roku książę Barnim I nadał zakonnikom z klasztoru Walkenried trzy młyny pod Gessow. Ale więcej już nie pamiętam... .Idę spać.


Kategoria 2012


  • DST 133.14km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza mini kąpiel w Unteruckersee

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 18

Nie myślałam nawet, że dzisiejsza wycieczka do Prenzlau będzie tak wspaniała, ale i tak męcząca. O 9.00 umówiliśmy się w Linken na skrzyżowaniu. Rano, zaraz po wyjechaniu z domu, ubrałam dodatkowe spodnie i kurtkę, bo powietrze jednak było dość ostre. Pojechałam przez Ladenthin...



Tajemnicze wejście...



Willa na kołach...



Po drodze...



Oto ekipa szalonych bikerów (jak ja podołam???)...



Dalej przez Locknitz...



...i Brussow

Dokładna data wzniesienia tej granitowej świątyni trudna jest do ustalenia. Powstała ona zapewne pod koniec XIII wieku. Założono ją na planie wydłużonego prostokąta, w formie salowej, bez chóru i wieży zachodniej. Zgodnie z ówczesnymi kanonami orientowano ją wschodnio. Wszystkie ściany wzniesiono z precyzyjnie obrobionych kwadr granitowych o bardzo zbliżonych wymiarach i ułożonych w regularne poziome warstwy.



Rynek z klimatycznymi kamieniczkami



W Brussow pierwszy popas...



...nastawienie optymistyczne...



...rzut oka na mapę (nigdy nie wiadomo, co mnie czeka)...



W drodze do Prenzlau...





Niespodzianka, i jak tu jechać?



...ale co tam dla nas taka niespodzianka...



Jedziemy dalej..., tempo jest zawrotne bo wiatr w plecy dodaje nam dosłownie skrzydeł...



Jesteśmy u celu...







Wojtek znów zaszokował mnie swoją kondycją (chyba nie tylko mnie)...



Część bikerów pojechała zdobywać tereny wokół jeziora Unteruckersee, zaś część, w tym ja, pozostała w Prenzlau by...



...oraz zwiedzić trochę miasto...

Wieża Środkowa



Kościół Świętego Ducha



Miasto jest w wielu miejscach rozkopane...

Kościół NMP jest symbolem miasta. Trzy nawowa świątynia jest jednym z najważniejszych przykładów północno-niemieckiego gotyku ceglanego z XIII/XIV wieku. Kościół spłonął w ostatnich dniach wojny w 1945 roku. W 1970 roku rozpoczęto jego odbudowę.







Brama Blindower, część...



...muru miejskiego



Kamienice





Kościół ewangelicki pod wezwaniem Św.Sabinusa



Czas wracać do domu, tym bardziej, że czeka nas przeprawa z wiatrem oraz kilka "góreczek"



Schmolln
Kościół salowy, orientowany, wzniesiony na planie prostokąta z prostokątnym chórem i wieżą zachodnią nadbudowaną wtórnie nad korpusem nawowym. Elewacje ścian wykonane z regularnych warstw kwadr granitowych, o ukośnie profilowanym cokole, zakończone gzymsem.



Tutaj krótki popasik



Dalej przez Penkun i Krackow. W Krackow odłączamy się w trójkę od grupy i jedziemy przez Nadrensee, a potem w kierunku Pomellen, by szutrówką dojechać do Kołbaskowa. Za Karwowem udało mi się ustrzelić bociana...



Wycieczka, jak zawsze bardzo udana, choć dzisiejsze tempo, spowodowane dobrymi warunkami w tamtą stronę, w drodze powrotnej trochę mnie wymęczyło. Ale to wina wiatru, który nie chciał zmienić kierunku na dogodniejszy :)))
Dziękuję uczestnikom i do następnego razu :)


Kategoria 2012


  • DST 109.04km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Dolnej Odry

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 17

Kolejny dzień rowerkowania zapowiadał się równie ciekawie, jak wczorajszy. Tym razem Jaszek zapodał temat na wycieczkę - Dolina Dolnej Odry. I jak tu nie jechać???

W pierwszych planach miała być zbiórka w Mescherin, ale jak to u nas bywa, w międzyczasie powstają poprawki do projektu :). Troszkę po 9.30, część grupy zabrała mnie z krzyżówki do Karwowa w Warzymicach, by już razem ruszyć w kierunku Ladenthin, a dalej przez Rosow do Mescherin. Tam miała czekać druga część grupy. Jednak po drodze spotkaliśmy dzieczynę, która jak się później okazało, przewróciła się na rolkach i doznała urazu głowy. Kilka osób pozostało by wezwać rodzinę i pogotowie, ja zaś z Basią Misiaczową poturlałam się w kierunku Rosow.







Po chwili dołączył do nas Jaszek, by za chwilę nas zostawić i pognać, jak to prawdziwi mężczyźni potrafią, na miejsce zbiórki, do Mescherin.



Tam bowiem, czekali już na nas inni bikerzy. Z półgodzinnym opóźnieniem ruszyliśmy w składzie 14 osób na rowerowy podbój Doliny Dolnej Odry.


I znów podkradłam linka do zdjęcia Jaszkowi :)

Kierunek Gartz...



...gdzie robimy krótki postój,




...i dalej wzdłuż Odry jedziemy wałem przeciwpowodziowym





Kolejny popasik...





Mam anioła stróża... :). Dziękuję za dobre rady :)



Przekraczamy most, by zatoczyć pętelkę...





Krajobraz mijany...









Zapora...



...i mała niespodzianka...



Ale co dla takich twardzieli jak my :)



Kolejny krótki postój na fotki



Mistrzowskie dzieło drzewnych gości...





Po drugiej stronie Widuchowa



Wygląda, jak babie lato, tylko troszkę za wcześnie...



Kolejna duża kałuża, ale Basia dziarsko pokonuje przeszkodę, gdy cała reszta omija ją wysokim wałem...




Wracamy już...



Krótki odpoczynek









Dzisiejszy dzień troszkę chłodniejszy, na niebie słoneczko przez cały dzień zamglone. Mimo to moje ręce opaliły się troszkę za mocno.
Jesteśmy znów w Gartz..., Beatka chyba ma ten sam problem...



Męskie tematy, jak zostać cyborgiem...



Teraz już tylko przez las (mój gps zgubił zasięg i ślad jest w tym miejscu prostą linią :)) do Mescherin, tam żegnamy część uczestników. Jedziemy w zmniejszonym składzie pod górkę do Staffelde. W Rosówku na stacji paliw część grupy uzupełnia paliwo, zaś w Kołbaskowie rozdzielamy się, ja z Mirkiem jedziemy przodem do Przecławia, gdzie Mirek skręca na Warzymice, ma jeszcze spory kawałek do Polic... . Za nami podąża reszta grupy. To była kolejna, udana wycieczka. Szokiem dla mnie znów była młodzież - Wojtek, mimo swego młodego wieku, równo jechał na najmocniejszymi bikerami. Jestem pod dużym wrażeniem... :)
Dziękuję wszystkim za wspaniałą wycieczkę, do następnego razu :)


Kategoria 2012


  • DST 79.55km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Penkun ze Śliwką i całą resztą ;)

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 13

Pomysł na wycieczkę znalazłam na forum RS. Początek trasy zaplanowany był w Rosow. Tam część grupy dotarła samochodami, zaś część grupy, dojeżdżająca ze Szczecina, zgarnęła mnie w Warzymicach. O 11.00 ruszyliśmy sporą, 16 osobową grupą, wijącymi się asfaltowymi drogami wśród pół, łąk oraz lasów zwiedzać świat :). Malownicze, polodowcowe tereny za miedzą, mają jeszcze ten plus, że ruch na drogach w weekendy jest znikomy. W naszej grupie jechały dzielnie dzieci, jedno w przyczepce, drugie na drążku holowniczym, a dwoje samodzielnie pomykało na swych rowerach na równi z nami. Pogoda dopisała fantastycznie, uczestnicy tryskali humorem, zaś dzieci..., życzyłabym wszystkim rodzicom takich uroczych, grzecznych i ambitnych potomków :)

Oto kilka zdjęć z wycieczki:

Wiosna na zdjęciu, zaś temperatura czysto letnia



Uczestnicy nie próżnują, w międzyczasie mały przegląd...



Kwieciście...



Kościół w Schonfeld

















Schlosssee w Penkun, tutaj robimy popasik





Trochę wody dla ochłody



Ostatni rzut oka na mapę...



... i kierunek zamek...,



...który położony jest na górze zamkowej porośniętej gęsto drzewami i dominuje nad miastem. Obiekt wybudowano w XVII wieku a w skład całego zamkowego kompleksu wchodzą jeszcze relikty średniowiecznej warowni, budynek bramny z roku 1486, brama z 1614, dom zarządcy z XVIII wieku oraz wzniesiony w XIX wieku budynek gospodarczy.







Strażnik obserwator



Budynki gospodarskie















Biuro kata



???



Jedziemy dalej...





Sommersdorf













Grunz - kościół





Ogrodowe, prywatne lotnisko. Cały czas zachodzę w głowę, jak ten samolocik tutaj wylądował???



Oczywiście, kolejny popasik :)

Dzieci huśtają się z lubością...



Inni w cieniu odpoczywają...



Jest i zwolenniczka słoneczka...



Jeszcze tylko fotka...


zdjęcie zrobione przez Jaszka

... i czas ruszać dalej...



Nie obyło się baz terenowej jazdy...



Dobrze, że tylko kilka kilometrów



Jak ja to lubię :))





Wollin





Rozstajemy się, część samochodowa pojechała do Rosow, część zaś kieruje się już w stronę domu.

Krackow



Przygotowania do ostatniej fotki...



...i ponowne rozstanie, ja przez Ladenthin...



... i Będargowo wracam samotnie już do domku.



Ostatnie w tym dniu spojrzenie na bocianowo w Karwowie. Nieee, to przecież Smolęcin!!!!



Wycieczka z wesołymi bikerami, więc musiała być udana, a do tego ta pogoda... :)))


Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 36.10km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mobilizacyjna Mas Krytyczna

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 11

Masa Krytyczna, dziś tzw. Mobilizacyjna...,by zmobilizować rowerzystów na Cykliczne Święto, które odbędzie się za miesiąc. To ma być taka Wielka Masa Krytyczna :)







Kategoria 2012, Masa Krytyczna