2012, strona 5 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

2012

Dystans całkowity:6820.27 km (w terenie 436.17 km; 6.40%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:55.00 km
Więcej statystyk
  • DST 30.37km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedwieczorny lajcik

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 7

Pogoda super, wiec zatrudniłam rowerek do przejazdów do pracy.
Przydałby się na bagażniku taki kubełek z pysznym koktajlem owocowym...



Pod wieczór lajcik do Polic przez urocze Uroczysko






Kategoria 2012


  • DST 18.59km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabytki i historia 25.07.1012

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 9

Szczecin pięknieje. Coraz częściej odnowione kamienice tworzą ciąg, który daje uroku całej ulicy.

Bolesława Śmiałego.







  • DST 66.80km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielny spacer z Misiaczami

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 12

Co ju tu mogę wiecej napisać, niż to co już dokładnie opisał Misiacz na swoim blogu. Napisze tylko, że rano wstałam z kiepskim nastawianiem, najlepiej pasowałby mi szlafrokowy dzień połączony z jakimiś domowym szwendaniem i udawanie, że coś chcę zrobić.
Cóż..., cykloza natychmiast obudziła się na dźwięk telefonu i widok na wyświetlaczu: Paweł Misiacz. Nie zastanawiałam sie długo, szybko obliczyłam ile potrzebuje czasu na pewne obowiązki, kanapki i ubranie ciuszków rowerowych. Parę minut po 11.00 spotkaliśmy się przy jeziorku Słonecznym i popedałowaliśmy w kierunku Tanowa, ale o szczegółach przeczytacie tutaj.

Kilka fotek z naszej wycieczki:

droga nr. 27






Państwo Misiaczowie na drodze nr. 27



brzozy przy drodze do Jasienicy



Jasienica

















Tak, jak już pisał na swoim blogu Angelino, teren utrzymany w najlepszym porządku tylko do granic ruiny, dalej wszystko zarośnięte, tym razem nie o nagrobki jednak chodzi a o resztki klasztoru, który tylko przez brak funduszy w latach 60-70 nie został rozebrany dokładnie...







Na tzw. drodze Rurowej biegnącej z Polic do ZCH Police obejrzeliśmy jeszcze jedna pamiątkę z minionych lat.



Tu też zastawiająca sprawa...



Zamazany wyraz to "faszyści". Tak jak zauważył Paweł, któż to jest ten "faszysta" np. dla cudzoziemców???


Wycieczka bardzo sympatyczna, dziękuje za zaproszenie i za wspólne rowerowanie :)


Kategoria 2012


  • DST 108.60km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spontaniczny Casekow

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 14

Wszyscy wiemy, jakie niespodzianki tegorocznego lata, lubi nam płatać aura. Tym razem tak tez właśnie było. Plany były ambitne, zwiedzanie Stralsundu, Greifswaldu, a może i czas byłby na Anklam. Jednak zapowiedzi deszczu nie były pocieszające i powstał szybki spontan w piątek wieczorem, na wycieczkę do Casekow. Właściwie to obiecałam Jaszkowi pokazać kolorowy dom, który sfotografowałam w grodze do Oranienburga




Wrzuciłam późno wpis na forum Rowerowego Szczecina, ale tak prawdę powiedziawszy, nie spodziewałam się większej ilości osób, niż te, które już o owym spontanie wiedziały. Okazało się jednak, że przy pierwszym punkcie zbiórki spotkały się dwie wycieczki i nasi uczestnicy wręcz wchłonęli te drugą, tym sposobem, na drugi punk zbiórki w Warzymicech, gdzie czekałam cierpliwie na uczestników, przyjechała spora grupa rowerzystów prowadzona przez zadowolonego Misiacza :)


Z tyłu nadciąga peleton 12 rowerzystów

W drodze do Smolęcina Beatka zafundowała nam pierwszy postój, niestety na drodze jest mnóstwo leżącego szkła...
Tunia nie czekając na nas w Kołbaskowie, wyjechała nam na przeciw i tym sposobem było nas już 14 osób. Pomknęliśmy osłonięci od wiatru na granicę w Rosówku





W Mescherin zrobiliśmy popasik



Po drodze były jeszcze zakupy w Netto, w Gartz, kolejna dentka do klejenia, a potem to już tylko zmagania z silnym wiatrem, który nieźle dał nam w kość.
W pewnym momencie Tunia nas opuściła, tym razem nie dysponowała tak długim czasem, by zostać do końca wycieczki. Przedtem jednak pstryknęliśmy zbiorówkę


Zdjęcie autorstwa Misiacza

Oto kilka zdjęć z trasy:

Ta piękna para koni miała mnóstwo energii w sobie



Wszędzie mnóstwo lilii...



...i grzybów...





Słonecznie...



Trochę nieruchomości różnego gatunku...







Rozczochrane krowy...



W Penkun zrobiliśmy kolejny dłuższy postój. Tutaj grupa się podzieliła na szybką, wolniejsza i czysto turystyczną. Dwie pierwsze pojechały bliższą drogą (jak się później okazało, nakręcili niewiele mniej km od nas). My zaś pomknęliśmy wg planowanej trasy w kierunku Locknitz. Zmieniliśmy kierunek jazdy i wiatr w końcu, przestał już tak mocno przeszkadzać.



Tutaj odwiedziliśmy 1000-letni dąb...





...i ruszylismy na główne zakończenie naszej wycieczki. Pierwotnie miało to być ognisko przy ul. Taczaka, gdzie powstał nowy kompleks wypoczynkowy z miejscem do zabaw, spacerów i właśnie takich spotkań, ale nie wiedzieliśmy, czy będzie tam drewno na owe ognisko, a nie mieliśmy pomysłu, jak je zorganizować.
Skorzystaliśmy więc ochoczo z zaproszenia Marzenki i Roberta na wspólny wieczór przy grillu. Po drodze jeszcze zakupy i do północy bawiliśmy się doskonale, ale jak tu się nie bawić, gdy przebywa się w doborowym towarzystwie :)


Kategoria 2012


  • DST 74.05km
  • Teren 30.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skróty Tuni i Montera ;)

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 19

Co ja tu będę pisała, jak już Jaszek zrobił świetną relację z niedzielnej wycieczki w nieznane. Proponuję przeczytać relację, która bardzo obrazowo jest przedstawiona. Napiszę tylko, że pomysł zrodził się w sobotę późnym popołudniem, po sprawdzeniu prognoz pogody. Dla niewtajemniczonych: w naszym rejonie od początku lata panuje niezbyt ciepła jesień. Zapowiadał się nawet bezdeszczowy prawie dzień, coś tam miało spaść po południu, ale czy będzie to przelotna ulewa, czy tylko przelotna mżawka...????
Trasa też właściwie nieznana, miało być po NRD, trochę terenu, trochę lasu, trochę polnych dróg, ale podobno wszystkiego nie tak dużo ;)
Na wycieczkę wybrała się grupa wytrwałych bikerów: Marzenka i Robert, Beatka i Jacek, Piotr, Krzysiek, którzy zabrali mnie po drodze do Smolęcina. Tam czekała na nas Tunia.



No właśnie Tunia... . Tym razem to właśnie ta specjalistka od terenu, wespół z Monterem, pokazali nam kilka ścieżek, niekoniecznie asfaltowych, ale za to w miejscach, gdzie rzadko widać samochód, a widoki są fantastyczne :))
Jednie Marzenka z Robertem musieli nas niespodzianie opuścić w Nadrensee.

Perę ujęć z naszej wycieczki, bo dokładny opis oczywiście jest już u Jaszka, a za chwilę zapewne pokaże się też u Tuni



Wycieczka bardzo fajna z wesołym nadzwyczaj towarzystwem. Po drodze nie omieszkaliśmy odtańczyć tańca do Najwyższego, o przywrócenie nam lata, które z nieznanych nam powodów, zostało zamienione w niekończącą się jesień.
Ja i Beatka odmawiamy specjalne modły, zaś Tunia, Jacek, Krzysiek i Piotr wykonują rytualny taniec



Nie omieszkałam wypróbować przy okazji, nowych SPD. Rezultat:



Mówią, że do trzech razy sztuka, pozostała mi więc tylko jeszcze jedna gleba ;)

Dziękują za wspaniałą wycieczkę, dawno już się tak nie bawiłam :)


Kategoria 2012


  • DST 38.74km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyższy stopień Cyklozy mimo deszczu

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 14.07.2012 | Komentarze 22

Czasami człowiek dostaje prezenty...
Tak było w moim przypadku, dostałam w prezencie buty i pedały spd. Niecierpliwość moja osiągnęła zenitu i dziś mimo deszczu, popedałowałam do MadBike, by wymieniono mi pedały w Łunibajczyku. Droga do serwisu od Derdowskiego w pożądnym deszczu, na miejscu chwilę posiedziałam, poczekałam na wymianę pedałów i regulację przerzutki, zakupiłam łańcuch, bo już wkrótce czas na jego wymianę, chwila dłuższa na pogaduszki w nadziei, że deszcz przestanie padać. Niestety, nie przestał, cóż było robić, wsiadłam na rowerek...



...i wróciłam do domu.

Po obiedzie przyszedł czas na naukę...



...wpinania i wypinania z pedałów. Godzina na sucho, a potem w krótką trasę po moich okolicach. W Karwowie znów złapał mnie deszcz mimo słońca na niebie. Przeczekałam go w wiacie na przystanku PKS.



W Smolęcinie kucyk popatrzył na mnie zdziwiony...



"co ona tak kręci niespokojnie tymi stopami?"



Warnik - chyba będzie padać...


...a może jednak nie...



Wracam jednak do domu. Na razie jest ok. Wrażenia pozytywne. Jednak łatwiej mi wypiąć się, odchylając piętę do środka niż na zewnątrz. Czyżby bloki były źle ustawiane?
Kategoria 2012


  • DST 150.78km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzcińsko Zdrój i nowa DDR-ka Lubanowo-Swobnica

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 18

Plany były ambitne na całe dwa dni, tzn: sobotę i niedzielę. Chcieliśmy jechać na południe, zanocować może w okolicach Dobiegniewa, a może dalej.. .. Jednak prognozy na sobotę, z godziny na godzinę były coraz gorsze. Nie lubię jechać z sakwami w deszczu, a zwłaszcza szukać na chybcika miejsca noclegowego, rozbijać namiotu, a potem mokra jak kura, zastanawiać się jak wyjść z całego ambarasu sucho.
Postanowiliśmy odpuścić tym razem i wyruszyć tylko w niedzielę. Kierunek pozostał ten sam.

Przez Autostradę Poznańską przedostaliśmy się na Prawobrzeże, by potem popedałować do Gardna, gdzie znajduje się kościół romański z 1 połowy XIII wieku z bloków granitowych, przebudowany w 1893 r., zniszczony w 1945 r., konsekrowany w 1978 r. Należy do najstarszych kościołów na Pomorzu Zachodnim


Minęliśmy Drzenin...



...i zatrzymaliśmy się na lekko kwaśnawy postój ;)



Jeśli tylko nie opadną to będzie ich całkiem sporo...



Sobieradz - pod koniec XIII wieku cystersi wznieśli tu kamienny kościół z kwadr granitowych - salowy, orientowany, bez wyodrębnionego prezbiterium. W XIX wieku kościół przebudowano i dobudowano do niego neogotycką wieżę. Poświęcony pierwszego października 1946 roku jako kościół filialny pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny. W kamiennym murze otaczającym teren przykościelny znajdują się dwie bramy z XIV i XV w.



Mijamy Chwarstnicę... ,



... dojeżdżamy do Borzymia, tutaj całkiem sporo napisano o tym zabytku.



Pogoda super, właściwie, aż za super ;)



Wiatr nie dokucza zbytnio, jedzie się całkiem dobrze :)



W Dołgie troszkę kluczymy, zanim wybieramy właściwą drogę





Znajduje się tu kościół pw. Apostołów Piotra i Pawła z przełomu XV/XVI w. z kamienia łupanego. Przebudowany w XIX i XX w. Podwyższono mury, wykonano ostrołukowe okna i schodkowe szczyty. Należy do budowli salowych, orientowanych, na rzucie prostokąta. Został odbudowany ze zniszczeń II Wojny Światowej w 1969 roku









Z Dołgie mieliśmy w planach jechać brukowaną drogą do Sosnowa.



Nie pomyślałam, że trafimy na nowo DDR-kę do Lubanowa, która dalej wiedzie, w miejscu byłej kolejki, do Swobnicy.



Oczywiście, modyfikujemy lekko naszą trasę i jedziemy dziarsko nową DDR-ką. Szkoda tylko, że już teraz, korzenie w niektórych miejscach, rozsadzają cieniutki asfalt :(







Toy Toy z serduszkiem :)





Tywica, Banie - okolice





Całkiem dużym mankamentem na ścieżce są słupki, ich odległość minimalnie pozwala na przeprowadzenie roweru. Przyczepka dla dziecka pewnie miałaby problemy z przedostaniem się pomiędzy nimi. Podobno gmina nie może zmienić odległości między słupkami, gdyż ścieżka przebiega przy drodze wojewódzkiej i Policja drogowa nakazała tam zostawić odległość taką, aby wymuszać zsiadanie z roweru i przeprowadzać pieszo rower przez drogę wojewódzką na drugą stronę.



Pewnego dnia, dzięki UE, pojedziemy sobie ścieżkami rowerowymi...



...w siną dal...



Czyżby już żniwa???



Dojechaliśmy do Swobnicy...



...aż tu nagle... koniec ścieżki :))



Mamy za to ładny asfalcik do Grzybna, a dalej do Strzeszowa





Niestety, to już żniwa :/



Strzeszów

Kościół




Do Trzcińska Zdroju już tylko kawałeczek. tam znajdujemy











Ratusz - jest obecnie uważany jest za jeden z najstarszych i najlepiej zachowanych zabytków tego typu w Polsce. Pierwsza wzmianka o ratuszu pochodzi z 1409 r. Ten parterowy, podpiwniczony budynek na planie kwadratu, został pod koniec XIV w. dość znacznie przebudowany i zaadoptowany na siedzibę władz miejskich, zyskując także dołączoną do jego wschodnich ścian funkcję handlową. W 1550 r. obie części budowli połączono i powiększono o jedną kondygnację, zakończoną wysokim dwuspadowym dachem z niewielką wieżą kalenicową. Szczyty otrzymały ozdobne maswerki, zaś wnętrza – piękne sklepienia siatkowo-krzyżowe, typowe dla gotyckiego stylu. Boki budynku zdobiły ostrołuki i portal, posiadający dwustopniowe obramowanie. Pomieszczenia piwniczne znajdujące się pod zachodnią częścią są sklepione kolebkowo. W swojej siedmiowiekowej historii ratusz wielokrotnie był remontowany i przebudowywany, przez co zmieniał swoje oblicze, zyskując coraz to nowe, piękniejsze formy. Działania takie podejmowane były po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej, pod koniec XVII w., a także w XIX i XX stuleciu. Ostatni raz gruntowny remont ratusz przechodził w latach dziewięćdziesiątych XX w. Obecnie jest siedzibą Urzędu Miejskiego.



Jedziemy dalej, kierunek Góralice, gdzie skręcamy w prawo...



...na Dłusko Gryfińskie



Kościół wybudowany został z granitowej kostki w XIII w., przebudowano go w XVIII i na początku XIX w. W 1974 r. uległ zniszczeniu wskutek pożaru, odbudowany został rok później. Teren kościelny otacza kamienny mur.



:)



Wracamy do Swobnicy i tą samą ścieżką rowerową jedziemy do Lubanowa



Lubanowo - kościół pw. Chrystusa Króla z ok. poł. XIII w. zlokalizowany w centrum wsi, po wsch. stronie drogi. Budowla orientowana, salowa, rozplanowana na rzucie prostokąta, bez wydzielonego odrębnie prezbiterium. Z wieżą w partii zach. tej samej szerokości co nawa. Ściany obwodowe ze starannie obrobionej granitowej kwadry o regularnym wątku.



Dalej już nie szukamy bocznych dróg, robi się późno, jedziemy przez Rożnowo i Pniewo do Gryfina, gdzie ruch jest jeszcze względny, wiatr wieje w plecy, a droga w większości leci z górki. Od Gryfina do samego ronda Hakena w Szczecinie, hałas jest nie do zniesienia.




Kategoria 2012


  • DST 17.80km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabytki i historia 04.07.12

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 11

Św.Wojciecha 1 - przepiękna kamienica







  • DST 108.30km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Betonklotz - czegoż to się nie robi dla mani wielkości...

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 19

Po wieczornej degustacji różnych, schłodzonych piw, wstaliśmy wypoczęci skoro "świt". Czas ruszyć na Berlin. Bądź co bądź mam doskonałego przewodnika, który pokazał mi te miasto od "zaplecza".

Najpierw był kogut..., a może kot..., sama już nie wiem.... a może osioł.... Nie znacie tej bajki?



Potem na pewno Himmels Pagode..., piękna..., nieprawdaż?


Chińska restauracja w całości wybudowana z chińskich materiałów - Hohen Neuendorf miasteczko blisko Berlina

Dojechaliśmy do Berlina.



Nasza dzisiejsza trasa będzie prowadzić w większości szlakiem Muru Berlińskiego.



W międzyczasie jednak znajdzie się coś innego, tak dla złamania monotonności...
Wioska Indiańska. Wiem, że większość z Was widziała ją i wiele innych rzeczy, na blogach naszych znajomych bikerów z BS, ale..., no właśnie to ale..., byłam tam i widziałam na własne oczy, i zachęcam Was do tego samego, wrażenia niesamowite :)









Trasa do centrum Berlina w dużej mierze prowadzi po asfaltowej ścieżce wśród drzew i krzewów...



...gdzie Krzysztof usiłuje upolować motyla (mówił nawet jakiego...)



Zaglądamy do Pinke Panke



Osioł jak to osioł..., stoi...





..."kaczki", a może gęsi... czyszczą piórka...,



a świnia... .



Czas nas goni, jedziemy dalej, plany na dziś Benasek ma ambitne ;)

Bösebrücke, oddany do użytku w 1916 r., jego nazwa upamiętnia Wilhelma Böse (1883-1944), niemieckiego opozycjonistę


Wraz z wniesieniem muru berlińskiego ruch na moście ustał na 2 lata. Utworzone po wschodniej części mostu przejście graniczne w 1963 r. funkcjonowało do 1989 r



Pamiętnej nocy przed szlabanami zgromadziło się 20 tys. ludzi.



Teraz mała wspinaczka rowerowa - położony w północnej dzielnicy Wedding, Volkspark Humboldthain jest bardzo popularny.



Wysokie drzewa otaczają długie odcinki trawnika, strome wzgórze wznosi się w środku. Na wojennych gruzach wznosi się park. Kilka ścieżek prowadzi na górę, gdzie odwiedzający Breathless są nagradzani fantastycznymi widokami na miasto.









Benasek jest niesamowity w nawiązywaniu znajomości :)
Wystarczyło kilka ujęć, by zastać go w doskonałej komitywie z cudzoziemcami z Kongo Brazzaville i Belgii :), z których ten pierwszy mówi doskonale po polsku :)



Muzeum Muru Berlińskiego...







W oddali wieża telewizyjna i na niej krzyż Honeckera. Została zbudowana w latach 1965–1969. Za czasów NRD musiał on nieźle kłuć towarzyszy ateistów. Po cichu pewnie prowadzono śledztwo, czy aby projektanci wieży, nie dokonali sabotażu i tak wymyślili poszycie kopuły, by słońce odbijało się w nieakceptowalny przez doktrynę marksistowską sposób ;)



Miejsce na wspinaczkę też się znajdzie, w końcu to budowla przeciwlotnicza :)



Ktoś ma ochotę na opalanie?



Cd Muru Berlińskiego...



...i makieta obrazująca...,



...Ci, których już nie ma...



Stacja Nordbahnhof, tutaj trafiamy na pozostałości po torach do Białogardu...,



...tu chyba Międzyzdroje...,



...jest nawet Malbork



Teraz czas na berlińskie oficyny...,



...gdzie brak jest obdrapanych budynków...,



klatki schodowe zachęcają do zwiedzenia wyższych "sfer"...,



...tu życie tętni bardzo intensywnie...,





...tak po prostu, czysto i estetycznie...







Są też inne klimaty, nie koniecznie złe...













Ok, już więcej nie dodam fotek z tego miejsca, choć jest ich tyle...

Teraz trochę o pojazdach rowerowych...















Sprewa...



...tutaj można odpocząć na leżakach...



...lub potańczyć...,



...czy też popłynąć stateczkiem w dal...



Tę budowlę każdy kojarzy...



Kolejne miejsca upamiętniające nieobecnych...




muzeum żydowskie

Benasek fotografuje Sony Center



Czegoż się nie robi dla biznesu..., Checkpoint Charlie



Jestem zachwycona infrastrukturą rowerową tego miasta...



YAAM, gdzie słychać rytmy reggae wokól i gdzie jadłam domodę z piekielnym sosem - specjalność z Gambii.





East Side Gallery







Czas na zagadkę. Co robią tam te buty???



Jedna strona monety...



...druga strona monety... .



Która lepsza???



Trochę zabytków...









I wreszcie punkt dzisiejszej wycieczki - Betonklotz



Cóż to takiego? Ano wielki betonowy kloc, który miał być próbnikiem dla wytrzymałości terenu dla potężnych budowli, mających tu powstać za panowania AH. Tzw. projekt Germania. To miała być budowlana potęga...



Robi się późno. Wracamy do Oranienburga



Słoń z trąbą inaczej...



Na koniec jeszcze raz Himmels Pagode, tym razem przy innym świetle...



Czas pożegnać Berlin, miasto o wielu obliczach.

Po całodniowych zmaganiach czas na schłodzone...



Dziękuję Benasek :)


Kategoria 2012, 2012-sakwy


  • DST 141.55km
  • Teren 25.00km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po nagrodę za śmieszkę do Oranienburga

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 21

W pewnym wpisie, nasz kolega Benasek, zadał zagadkę na temat pewnego ptaszka, którą to udało mi się rozwiązać. Nagrodą była Eine Flasche Berliner Kindl. Cóż było robić, skorzystałam z zaproszenia i wsiadłam na rower pewnego piątkowego późnego poranka, pojechałam po tę "Flasche", bo Ci, co mnie znają, wiedzą, jaki mam stosunek do tego zacnego trunku :). A bardzo chciałam przy okazji poznać osobiście przesympatyczną małżonkę Krzysztofa, Ewę, ich dwa koty oraz Kopciuszka.



Pożegnałam rodzinę bocianów w Smolęcinie...



...i przez Rosow...



...popedałowałam do Oranienburga. Trasy nie znałam, wytyczyłam ją sobie w maps.google jako trasą pieszą, więc spodziewałam się wszystkich nawierzchni, ale przynajmniej wiedziałam, że będę omijała wszystkie główne drogi samochodowe. Do pomocy miałam wydrukowaną mapę, która i tak mi nie pomogła. Po którejś modyfikacji trasy z powodu piaszczystej drogi, oparłam się tylko na nawigacji pieszej w telefonie. Moja elektrownia na tej wycieczce sprawdziła się wyśmienicie.





Ale jak to w życiu bywa, nic nie jest takie, jak to sobie zaplanujemy. Droga w większości prowadziła przez małe miejscowości, był więc spokój, śpiew ptaków oraz piękne widoki.



Ale były też czarne strony tej trasy. Pierwszy odcinek ok. 7 km po bruku i utwardzonych płytami polnych drogach, przyjęłam spokojnie...,



...ale następny, który pojawił się już w Joachimsthal, był nie lada przeprawą. Ok. 18 km od tej miejscowości do Gross Schonebeck po bruku lub piachu, jak kto woli.



Tu wysłałam do Krzysztofa sms-a, że mam za sobą 101 km ogólnie drogi, w tym trochę bruku, którego końca nie widać, więc nie wiem, kiedy zdołam dojechać :)
Za to widoki, jak z bajki, bo droga prowadziła przez park.





Pogoda okazała się wyśmienita, było trochę słońca, które na otwartych terenach było często przymglone cienką warstwą chmur, zaś w lesie świeciło pięknie. Jedynie południowy wiatr, jak to często bywa, był mi przeciwny.

Gdy dotarłam na miejsce, przyszła potężna burza. Najwyższy wiedział, że wcześniej była niewskazana.
Przesympatyczni gospodarze przyjęli mnie bardzo serdecznie, za co im serdecznie dziękuję :)
Jutro zwiedzamy, z poziomu siodełka rowerowego, Berlin :)


Kategoria 2012, 2012-sakwy