Spontaniczny Casekow | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
  • DST 108.60km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spontaniczny Casekow

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 14

Wszyscy wiemy, jakie niespodzianki tegorocznego lata, lubi nam płatać aura. Tym razem tak tez właśnie było. Plany były ambitne, zwiedzanie Stralsundu, Greifswaldu, a może i czas byłby na Anklam. Jednak zapowiedzi deszczu nie były pocieszające i powstał szybki spontan w piątek wieczorem, na wycieczkę do Casekow. Właściwie to obiecałam Jaszkowi pokazać kolorowy dom, który sfotografowałam w grodze do Oranienburga




Wrzuciłam późno wpis na forum Rowerowego Szczecina, ale tak prawdę powiedziawszy, nie spodziewałam się większej ilości osób, niż te, które już o owym spontanie wiedziały. Okazało się jednak, że przy pierwszym punkcie zbiórki spotkały się dwie wycieczki i nasi uczestnicy wręcz wchłonęli te drugą, tym sposobem, na drugi punk zbiórki w Warzymicech, gdzie czekałam cierpliwie na uczestników, przyjechała spora grupa rowerzystów prowadzona przez zadowolonego Misiacza :)


Z tyłu nadciąga peleton 12 rowerzystów

W drodze do Smolęcina Beatka zafundowała nam pierwszy postój, niestety na drodze jest mnóstwo leżącego szkła...
Tunia nie czekając na nas w Kołbaskowie, wyjechała nam na przeciw i tym sposobem było nas już 14 osób. Pomknęliśmy osłonięci od wiatru na granicę w Rosówku





W Mescherin zrobiliśmy popasik



Po drodze były jeszcze zakupy w Netto, w Gartz, kolejna dentka do klejenia, a potem to już tylko zmagania z silnym wiatrem, który nieźle dał nam w kość.
W pewnym momencie Tunia nas opuściła, tym razem nie dysponowała tak długim czasem, by zostać do końca wycieczki. Przedtem jednak pstryknęliśmy zbiorówkę


Zdjęcie autorstwa Misiacza

Oto kilka zdjęć z trasy:

Ta piękna para koni miała mnóstwo energii w sobie



Wszędzie mnóstwo lilii...



...i grzybów...





Słonecznie...



Trochę nieruchomości różnego gatunku...







Rozczochrane krowy...



W Penkun zrobiliśmy kolejny dłuższy postój. Tutaj grupa się podzieliła na szybką, wolniejsza i czysto turystyczną. Dwie pierwsze pojechały bliższą drogą (jak się później okazało, nakręcili niewiele mniej km od nas). My zaś pomknęliśmy wg planowanej trasy w kierunku Locknitz. Zmieniliśmy kierunek jazdy i wiatr w końcu, przestał już tak mocno przeszkadzać.



Tutaj odwiedziliśmy 1000-letni dąb...





...i ruszylismy na główne zakończenie naszej wycieczki. Pierwotnie miało to być ognisko przy ul. Taczaka, gdzie powstał nowy kompleks wypoczynkowy z miejscem do zabaw, spacerów i właśnie takich spotkań, ale nie wiedzieliśmy, czy będzie tam drewno na owe ognisko, a nie mieliśmy pomysłu, jak je zorganizować.
Skorzystaliśmy więc ochoczo z zaproszenia Marzenki i Roberta na wspólny wieczór przy grillu. Po drodze jeszcze zakupy i do północy bawiliśmy się doskonale, ale jak tu się nie bawić, gdy przebywa się w doborowym towarzystwie :)


Kategoria 2012



Komentarze
Jaszek
| 19:43 sobota, 28 lipca 2012 | linkuj W tych naszych wycieczkach najbardziej podoba mi się to, że każdy widzi coś innego, i dopiero w relacji można to dostrzec. I nie mowie tu o grzybkach, których nie widziałem, tylko o rzeczach, które wspólnie mijaliśmy.
ememka
| 11:52 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj Alez piekne te grzybki :) i szkockie krowy! :) jak zwykle fajna wyieczka! :)
Nefre
| 06:38 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj Fajna wycieczka i jaka liczna grupa:)))) Super
Kajman
| 05:33 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj O! Właśnie mi przypomniałaś, że zabraliśmy suszarkę do grzybów:)
benasek
| 20:28 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Właśnie się zacząłem zastanawiać, ile tych słoneczników na tej fotce uchwyciłaś...
rowerzystka
| 19:39 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Januszu, pewnie, że można było wybrać korzystniejszą trasę, ale wielu uczestników wycieczki nie zwiedzało tamtych stron, a robiąc pętlę zawsze jest odcinek "z wiatrem w twarz za pan brat" :)
Mirku, ale patrząc z drugiej strony, powrót był świetny, kiedy to wiatr pomagał w jeździe :)
srk23
| 19:32 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Wiatr w tym dniu był naprawdę upierdliwy i popsuł plany wielu bikerom.
jotwu
| 19:24 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Dynio ma rację, spontaniczne wycieczki mają szczególny urok. Mam wrażenie, że widząc a raczej czując wiatr można było "spontanicznie" wybrać korzystniejszą "wiatrowo" trasę.
rowerzystka
| 19:23 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj @Dynio, fajne zdjęcia bo tereny malownicze
Paweł, że Ty zawsze wszystko dostrzeżesz ;). Już poprawiam, jakaś pomroczność ostatnio mnie dopadła :/
@akacja68 też jestem tego samego zdania :))
@grigor86 krowy rzeczywiście przypominają żubry, może to jakaś ich odmiana... ;)
Tunia, oj było ich było... :)
tunislawa
| 18:44 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj grzybowa rodzinka prześliczna !
grigor86
| 18:40 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Zgrana i liczna ekipa potęguje radość z jazdy rowerkiem. Wystarczy kilka osób więcej, a kilometry nawet nie wiedząc kiedy przybywają na liczniku :-)
Ten kolorowy dom jest rewelacyjny, sam chciałbym takie graffiti na elewacji własnego, a nie jakieś jednolite barwy.
Krowy to jak żubry wyglądają, a dąb to rzeczywiście dziadek jest i to w całkiem niezłym stanie :-0
Super ciekawa wycieczka.
akacja68
| 18:29 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Fajne te wasze wycieczki
Misiacz
| 18:25 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Małgosiu, przed Smolęcinem to Beata złapała gumę, a nie Basia :).
Dynio
| 18:20 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj Takie spontaniczne wypady są najlepsze, a okraszone takimi fajnymi zdjęciami są rewelacyjne :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!