2012, strona 2 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

2012

Dystans całkowity:6820.27 km (w terenie 436.17 km; 6.40%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:55.00 km
Więcej statystyk
  • DST 35.07km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na chatę czas wrócić...

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 12

Po wczorajszym treningu (na razie proszę nie pytać jakim, jak wejdzie dobrze w krew to sama coś tam o nim napiszę) czas było powrócić na chatę. Ale zanim to nastąpiło, najpierw do pracy, potem rundka w poszukiwaniu baletek (co za kraj, w Policach baletki kosztują 15 zł, zaś w w wielkim Szczecinie ceny zaczynają się od 35 zł, nie powiem, na jakich kończą, bo tu już jest nieprzyzwoite :/), dalej zakup mąki żytniej (właśnie dorosłam mentalnie do wypieków własnej roboty chleba) i wreszcie do domku. Na Cukrowej, prawie od ronda Hermana sunie sobie powolutku sznurek samochodzików, pewnie spieszących się mocno na weekend... . A ja sobie obok pedałowałam ;)

Kilka fotek:

DDR-ka Police-Szczecin w kolorach jesieni...



Pachniało dziś grzybami, może by tak się wybrać i poszukać...



Uroczysko jesiennie...



...i kaczyste...



...z nowym "INFOMATEM" - tak naprawdę nie wiem co to, bo było albo jeszcze nieczynne albo już nieczynne...



Kościół pw. Św. Wojciecha przy Pl. Zwycięstwa...



Jadą wozy mechaniczne powolutku...





Dziś był kolejny, ciepły dzień tej jesieni


Kategoria 2012


  • DST 37.20km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolorowych fontann ciąg dalszy...

Czwartek, 18 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 5

Moje dzisiejsze km składają się tak właściwie z trzech krótszych etapów: pierwszy - dojazd do klienta na Energetyków, potem dojazd do biura i po południu, już po pracy, pojechałam do Polic min. zobaczyć kolorowe fontanny.

Poniżej kilka fotek z tego mojego rowerowania:


Z cyklu - nie tylko chińczyk potrafi...



Most Długi w na drugim planie Izba Celna...



Izba Celna...



Nadbrzeże Wieleckie...



Fatalne łączenia architektoniczne to już unastradycja...



Al. Wojska Polskiego - gdzież ci kierowcy tak spieszą wciąż i wciąż?



Alejka spacerowa przy Jez. Uroczysko...



Trzeszczyn...



A to już Police i wspomniana wcześniej kolorowa fontanna...









Pogoda wyśmienita, temperatura iście letnia. Tylko brać rowerek i pedałować...

Kategoria 2012


  • DST 20.80km
  • Sprzęt Kropka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zebrania rodzica nadszedł czas, a po drodze kolorowa fontanna...

Środa, 17 października 2012 · dodano: 17.10.2012 | Komentarze 14

Dziś trasa trochę pokręcona. Rano Przecław - Legionów Dąbrowskiego (moje chlebowe zarabianie grosików). Po południu rodzicielskie obowiązki - moja latorośl z niecierpliwością oczekiwała mojego powrotu do dom ;)
Po drodze uchwyciłam w kadr swojego kalkulatora, tę oto nową inwestycję miasta Szczecin...










Powrót do domu już po zmroku, ale na koniec coś z październikowego kwiecia upolowanego już nocą :)







Kategoria 2012, Kwiaty


  • DST 34.06km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubieszyn...

Wtorek, 16 października 2012 · dodano: 16.10.2012 | Komentarze 9

Dziś wcześniej wróciłam z pracy więc szybko na rowerek i przez Ladenthin do Lubieszyna, a powrót przez Dołuje, Będargowo. Październikowa jesień jeszcze nie zdecydowana, raz zielona, raz mocno kolorowa.









Jakoś tak szybko się ściemnia :)




Kategoria 2012


  • DST 15.07km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warnik o zmierzchu...

Poniedziałek, 15 października 2012 · dodano: 15.10.2012 | Komentarze 7

.
.
Lekka przejażdżka dookoła komina, no dobrze, dookoła krzaka :))
.

.
.
Kategoria 2012


Bukowa jeszcze zielona...

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 11

Dzisiejszy cel to Puszcza Bukowa, chcieliśmy sprawdzić osobiście, czy kolorowa jesień tam już zawitała.
Wyjechaliśmy dość późno bo dopiero ok. 11.30. Pojechaliśmy Autostradą Poznańską...





Na miejscu okazało się, że Bukowa jest jeszcze zielona













Wyruszyliśmy do Kołowa, im dalej od puszczy tym większe oznaki kolorowej jesieni...



Dobropole Gryfińskie - we wsi neogotycki kościół filialny pw. Podwyższenia Krzyża z 1863 r. kamienno-ceglany, zamknięty 5-boczną apsydą. Posiada wieżę dwukondygnacyjną z cegły, jest otoczonym murem z kamieni polnych.





Bardzo lubię takie zabudowania...



Kierunek Stare Czarnowo, a następnie Gryfino





Kolory jesieni





Kartno - w centrum kościół filialny pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowany w 2. połowie XIII w. z kostki granitowej, zrujnowany po 1945, odbudowany w latach 1981-84, otoczony kamiennym murem. Kościół salowy, na rzucie prostokąta, bez chóru i wieży, z półkolistą absydą, dobudowaną w XIX w.



Wiejskie klimaty...



Dynioplony...



Jesienne kwiecie...



Odra...





Zachód...



Dalej już po spokojnych ścieżkach przez Rosow, Nadrensee...







Trochę zieleni...



...i różu



Powoli zachodzi słońce...



Przez Ladenthin i dalej Będargowo, Stobno wróciliśmy do Szczecina. Ja jeszcze zawitałam do Tesco, a potem przez Pomorzany do domu. Na koniec jeszcze uszczeliłam tego oto jegomościa :)




Kategoria 2012


  • DST 66.95km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalesie nocą opętane przez demony

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 24

Wracając z Jaszkami z Tczewa tydzień temu, pomyślałam głośno o zorganizowaniu nocnej wycieczki z ogniskiem.



Yogi zapewne telepatycznie odczytał mój sygnał, bo już następnego dnia zobaczyłam na forum Rowerowego Szczecina wpis Nocna eskapada nad Świdwie. Start miał nastąpić w sobotę o 20.00 z "Pl. Rowerzystów", a o 20.30 z Głębokiego. Pogoda do samego końca trzymała nas w wielkiej niepewności (przez dwa dni padał sobie całkiem obfity deszcz), przez co część osób powoli straciła chęć na wycieczkę, a trzeba przyznać, że chętnych było sporo. Dopiero, gdy po 17.00 zaświeciło słońce, chęci powróciły i na Głębokim było nas już 15 osób


Yogi pstryka fotkę

Ruszyliśmy w drogę...



Pierwotny plan zakładał ognisko przy Jeziorze Świdwie, ale po pierwsze - jest to rezerwat, choć miejsce na rozpalenie ogniska jest, a po drugie - dojazd do celu przez ostatnie ok. dwa kilometry, to przeprawa przez piaszczystą, a po takim deszczu, pełną błota drogę.

Dzięki Tuni naszym celem było Zalecie, w którym znajduje się siedziba Nadleśnictwa Trzebież.

Budynek jest z przełomu wieków XIX i XX.




Teren doskonale utrzymany z miejscem na duże ognisko, przypadł nam szybko do gustu. Panowie sprawnie rozpalili ogień...,



...przy którym doskonale się bawiliśmy. Było pieczenie kiełbasek...,



...była gitara i śpiewy...,








Zdjęcie zrobione przez Tunię

...były nocne Polaków rozmowy...,









...było miło i sympatycznie, ale... wielka siła ognia przyciągnęła do nas złe moce. Tunia walczy dzielnie, ale przez chwilę poddaje się i przeobraża się w śmierć. Jednak natura artystki ratuje ją od zguby.



Kolejną ofiarą był Janusz, człowiek z natury spokojny...



...atakuje znienacka Piotrka...,



...Marzenka i Robert, tzw. Foksiki zmieniają się w krasnoludki i umykają w las...,



...a Krzysiek, tzw Monter z uśmiechem na ustach...



A może mnie to się wszystko śniło....????



Do następnego razu ;)
Kategoria 2012


  • DST 97.60km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Długi dystans pobity przez frigus

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 17

Z tym "frigusem" to zaczęło się już w czwartek. A było tak: moje dziecię od wtorku roznosiło po mieszkaniu zarazę. Oczywiście wit.C, łóżko, czosnek i inne takie, by dziecię postawić na nogi. W czwartek wieczorem coś mnie zaczęło kręcić w nosie. Szybko więc witamina, miód i do łóżka. Rano było niby ok, ale... . Zapobiegawczo więc dalej witamina C i Rutinoscorbin, bo przecież za chwilę wyjazd na maraton i wieczorem spotkanie przy ognisku z grupą tczewską. A trzeba zaznaczyć, że ze Szczecina (w tym grupa "Szczecin na Rowerach") oraz z bliskich okolic Szczecina wybrało się 21 osób.
Podróż przebiegła bezproblemowo. Dzięki Marzence (Foxy) z RS, która z Robertem i z Ewą była już na miejscu, a zwiedzali właśnie okolice, dowiedzieliśmy się o gigantycznym korku w Wałczu, dzięki temu ominęliśmy go bocznymi drogami. Dowiedzieliśmy się też, że niestety nie będzie ogniska, bo nie ma gdzie go rozpalić. I co tu teraz zrobić? Szybki telefon do Asi, która w końcu jest u siebie, by przyszła z pomocą. Za chwilę Asia poinformowała mnie o możliwościach w okolicy, ale strzałem w dziesiątkę było udostępnienie grilla na terenie zajazdu Berlinka-Gościniec nad Wisłą, w który właśnie nocowała nasza grupa. Po drodze zakupiliśmy jeszcze brykiet do rozpalenia grilla, oczywiście kiełbaski i izotoniki. Niedługo po naszym przyjeździe zawitali do nas Asia z Wiesiem, Ania (także Foxy, ale z BS) oraz Marek



Zdjęcie autorstwa Marka, który właśnie je pstryka

Wieczór minął bardzo sympatycznie, nasi "goście" przywitali nas niespodzianką w postaci map i przewodników Ziemi Kociewskiej. Marka poznałam osobiście już w tamtym roku na maratonie, z Asią znałam się tylko z BS, zaś męża Asi i Anię poznałam własnie teraz.


Uczestniczki maratonu - od lewej: Kasia, Ewa, Beatka (Jaszkowa), Marzenka (Foxy z RS), Basia (Rudzielec), Ania (Foxy z BS), Asia (Nefre) i ja

Grupa zintegrowana


Asia pstryka fotkę

Wszystko dobrze, ale jutro czeka nas spory dystans do przejechania. Czas się pożegnać.
Noc ciężka, w pokoju za ciepło, grzejniki, których nie można zakręcić z powodu braku pokrętła, grzeją jak opętane, a za oknem głośne tir-y jadą jeden za drugim. Wstałam wcześnie, o 6.30 ma być już serwowane śniadanie. Niestety, panie zupełnie niezorganizowane, na owe śniadanie czekałam ok. 50 min. W międzyczasie przypięłam czip do rowerka, sprawdziłam temperaturę na dworze, zrobiłam fotki pięknego wschodu słońca...,






...porozmawiałam z Danielem i w końcu zjadłam śniadanie.

Pojechałam wzdłuż Wisły...,




...oglądając po lewej widoki Kociewia...,



...na pierwszy start, wybierałam się na dłuższy dystans (moje samopoczucie narazie było ok).

Po drodze Agnes w przesympatycznej scenerii




Przygotowani do startu...,



...który nastąpił o 9.00.



Oczywiście większość uczestników długiego dystansu to szosowcy. Szybko zniknęli mi z pola widzenia. Równym tempem ok. 23-25 km/h toczyłam się naprzód i taki plan był przeze mnie ustanowiony na większość trasy. Jeszcze przed promem minęła mnie nasza grupa ścigaczy oraz Jaszek. Dogonił mnie też Mariusz i towarzyszył mi już do przeprawy promowej, przy której był pierwszy punkt regeneracyjny.




Na promie czułam już, że podstępny frigus powoli uaktywnia się. Wit. C i jedziemy dalej. Kierunek jazdy zmienił się, a przy tym też poczuliśmy "wiaterek!!!". Moje moce spadają, płytki oddech spowodowany frigusem nie dotlenia mojego organizmu. Już na drugim postoju w Nowej Kościelnicy rezygnuję z długiego dystansu (nie tylko ja)



Tutaj odbywają się dożynki



Jacek z Beatką zwiedzają stoiska, na których okoliczne miejscowości prezentują swoje regionalne wyroby







Można co nieco porozmawiać z tutejszymi gospodarzami...,



...wyglądają sympatycznie :)



Kolejny postój już za 19 km w Nowym Stawie. U tego organizatora maratonów można się zmęczyć jedzeniem, a kartoflanka z kluseczkami smakuje wybornie.





Od tej pory jedziemy praktycznie w grupie. Moje samopoczucie jest coraz gorsze..., a przed nami najtrudniejszy odcinek, jedziemy centralnie pod wiatr, który wieje bez przerwy, a szybkość mojej jazdy oscyluje w okolicach 12-13 km/h. Tylko 10 km do mety, a wszyscy jesteśmy wykończeni.
Przed samą metą czekamy na wszystkich z naszej grupy, co dziwi nieco innych uczestników maratonu. Na metę wjeżdżamy razem...






Jeszcze tylko fotka zbiorowa wspaniałej grupy ze Szczecina...



...i jedziemy przez zamknięty oficjalnie, piękny, tczewski most...


wrażenie jest niesamowite





...po odbiór medali...,



...końcowy posiłek regeneracyjny oraz izotonik.
Ja jednak czuję niedosyt..., ale cóż zrobić...


Wracamy do zajazdu, by wziąć prysznic (doba trwa do 18.00) i tu znów niespodzianka. Mamy do dyspozycji chyba dwa pokoje, czekając na swoją kolej bierzemy w pośpiechu prysznic i ruszamy do domu. Kolejne moje odwiedziny w Tczewie na pewno nie w tym zajeździe. Jewti tak się starał, by wszystko było zapięte na ostatni guzik, ale jednak obsługa zajazdu...

Poza tymi mało istotnymi sprawami, było bardzo sympatycznie, miło było w końcu spotkać w realu Asię i Wiesia, oraz poznać Anie. Nasza grupa, dzięki już wielokrotnym wycieczkom, wspaniale bawi się na wszelkiego rodzaju wyjazdach rowerowych.

Dziękuję wszystkim. Do następnego razu :))


Dzisiejsza trasa maratonu razem z dojazdem




I na koniec jeszcze film nagrany przez jednego z uczestników maratonu, pokazujący trasę oraz klimat tej fantastycznej imprezy :)


Rower Over

Niedziela spędzona w łóżku, samopoczucie dalej nie najlepsze... :(
.
.
.
Kategoria 2012, Maraton


  • DST 100.27km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ósemka na rozpoczęcie jesiennego sezonu

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 13

Bez planu ruszyliśmy na prawobrzeże Autostradą Poznańską. Jedynie, co ustaliliśmy to przekroczenie mostu w Gryfinie. Jednak dystans, w tak słoneczny dzień (później okazało się,że nie tylko słoneczny, ale i bardzo wietrzny) byłby trochę krótki, więc już w trakcie jazdy ustalaliśmy kierunek jazdy. Wyszła z tego taka nieregularna ósemka...




Decathlon już prawie na ukończeniu

Do Gardna pojechaliśmy tak po prostu, przed siebie. Tam postanowiliśmy zrobić pętelkę przez Parsów, Chabowo, Kartno... . Nie wiedzieliśmy, jakie zastaniemy drogi, a były one dość urozmaicone:






Fotki robione w czasie jazdy, ta własnie z powodu nawierzchni, wyszła tak jak wyszła

Babin



Kościół w Babinie - zabytkowy kościół zbudowano na przełomie XII - XVI w. z kamieni polnych o wymiarach 17,8x8,2m. Z pierwotnej budowli zachowały się blendy. Przebudowany w 1690r. i 1856r. Stanowił on filię kościoła parafialnego w Chabowie.



Dobrze utrzymany budynek mieszkalny



Chabowo

Kościół zabytkowy z późnego średniowiecza z kamieni polnych, zmodernizowany w 1850r., zatracił swe dawne stylowe formy gotyckie.



Widoki...



Kartno



W centrum wsi znajduje się wczesnogotycki kościół z drugiej połowy XIII wieku. Wybudowano go na planie prostokąta z dobrze obrobionych, granitowych kwadr. Mury okalane są przez ukośnie profilowany cokół zachodzący na ościeża portali. Świątynia powstała jako jednosalowa, orientowana i do dziś nie posiada wieży oraz chóru. W 1945 roku uległa zniszczeniu, a odbudowano ją dopiero w latach 1981-1984.



Z Gardna już prosto do Gryfina na most...


Szkoda, że przy okazji nie zrobili remontu ścieżki rowerowej między dwoma mostami

...i do Mescherin, potem pętelka przez Rosow, Nadrensee, Ladenthin...


ptaki...


Wiodeczk na Szczecin

...Bedargowo i Przecław.

Dzień słoneczny, choć wiatr bardzo uciążliwy, a i temperatura już nie rozpieszczała...
Kategoria 2012


  • DST 62.07km
  • Sprzęt Agnes
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na pocieszenie

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 10

Z powodów osobistych nie mogłam pojechać z całą ekipą szczecińskich rowerzystów na dwudniową wycieczkę do Piaska. Wczorajszy dzień spędziłam w domu, dziś już nie wytrzymałam i wyruszyłam na szybką przejażdżkę do Polic. Tym razem droga przez Stołczyn



W Policach spora przerwa w rowerowaniu na wizytę u znajomych, a potem przez Siedlice, Głębokie skierowałam się na Dobrą, a następnie na Dołuje.



Już coraz bardziej czuje się zbliżającą jesień. Temperatura dziś doskonała do jazdy. Wiatr jednak, momentami dokuczał.



Na polach przedjesienne porządki



Agnes spisuje się doskonale, powoli przyzwyczajam się do twardszego siodełka oraz do twardych chwytów.


Kategoria 2012