Wpisy archiwalne Czerwiec, 2012, strona 2 | rowerzystka.bikestats.pl Rowerkiem przez świat...

Rowerzystki


avatar Małgośka mówią mi, a moja ksywka na tym blogu rowerowym to "rowerzystka" z miasteczka Przecław k/Szczecina. Odkąd prowadzę tego bloga przejechałam 14867.64 kilometrów, w tym 1257.25 po piachu i błocie. Moja średnia..., to średnia fotograficzna, jeżdżę raczej turystycznie, by podziwiać piękny świat, robić fotki lub filmy, a potem pokazać to wszystko Wam. Prócz jazdy na rowerze mam jeszcze inne ulubione dyscypliny sportowe jak: taniec, bieganie i wszelkie inne gimnastyki ciała :). Acha, nie pokonuję dystansów powyżej 150 km..., tak..., tak było jeszcze nie tak dawno..., cóż..., czasy się trochę zmieniły i moje możliwości też, ale za to nie dbam o statystki, nie potrzebne mi to ;) Więcej o mnie


linijka


linijka


Moja aktywność

linijka

linijka


Kiedy i ile :)

linijka

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

FoLandy





FoDeszczówkę należy wziąć?

linijka

wakacje 2012Pogoda w Polsce na stronę




Moi ulubieńcy :)

linijka





Zaliczyłam gminy

    Zalicz gmine








FoKto u mnie gości?

linijka





Takie tam statystyki...

linijka

Wykres roczny blog rowerowy rowerzystka.bikestats.pl




FoFotki...

linijka









No popatrz..., kogo tu nie było?

linijka

free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1026.34 km (w terenie 79.00 km; 7.70%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:93.30 km
Więcej statystyk
  • DST 171.20km
  • Sprzęt Łunibajczyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najazd na Berlin - Sternfahrt 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 04.06.2012 | Komentarze 31

Jeszcze tydzień temu nie myślałam, że Sternfahrt stanie się celem długiej, nocnej wycieczki. Po Święcie Cyklicznym moje dziecko nabrało chęci na wyjazd do Berlina. Przejazd na wydarzenie miał nastąpić pociągiem, potem udział w tym wielkim przejeździe, jakieś małe zwiedzanie i powrót pociągiem. Ale jak to z moją latoroślą bywa, po trzech dniach rozmyśliła się, a u mnie pozostała w umyśle chęć na tę niecodzienną wycieczkę. Postanowiłam zmierzyć się z dłuższym dystansem i pojechać do celu rowerkiem.


Fot. Zygmunt Schulz

Wyjazd z soboty na niedzielę. O godzinie 0.30 w nocy podjechał pod mój blok Mariusz i razem popedałowaliśmy na dawne przejście graniczne w Rosówku. Po chwili dołączyła do nas grupa 20 rowerzystów ze Szczecina i okolic - widok niesamowity



Okazało się, że postój będzie dłuższy, bo nastąpiła awaria roweru i 4 rowerzystów za chwilę dojedzie do nas. Mariusz, w tym czasie, wykorzystał sytuację i zadzwonił do domu, by mu przywieziono dodatkową odzież (zapowiadał się zimna noc) oraz kawę :)
Gdy już mieliśmy ruszać po zbiorowej fotce, okazało się, że ktoś złapał kapcia, przez co postój się wydłużył i to znacznie.
W końcu wyruszyliśmy zdobyć Berlin :)
W czasie jazdy słychać szum gum i ptaki w przydrożnych drzewach i krzewach.

Temperatura nas nie rozpieszczała, wiatr na szczęście nie był za mocny, jechało się dobrze. Po drodze tylko kilka, nie za długich postojów, by zbytnio się nie wychłodzić.



W czasie jednego z nich oglądamy wschód słońca. Temperatura niecałe 4*C...



Koń ze zdziwieniem patrzy na nas



Wstaje dzień, robi się chłodniej.



Słońce powoli zaczyna grzać powietrze, ale nadal jest zimno.



Zmęczenie daje o sobie znać





Jednak trzeba jechać dalej, już nie daleko do Ebarswalde



Pierwszy etap jazdy zakończony.



W Ebarswalde jest początek jednej z tras, która widzie do Berlina. Stanowimy tu większość rowerzystów, Niemców jest kilku. Do naszej grupy, jadącej ze Szczecina na rowerach dołącza grupa pociągowa. Większość z nas ma czerwone koszulki z białym nadrukiem, oraz nasze flagi narodowe.



Jesteśmy mocno widoczni. Grupa składa się ok 50 osób







Wyruszamy na trasę, za sobą mamy ok 100 km, przed nami jeszcze ok. 70km.


Fot. Zygmunt Schulz


Fot. Zygmunt Schulz


Fot. Zygmunt Schulz


Fot. Zygmunt Schulz

Robimy wrażenie...


Fot. Zygmunt Schulz

Czerwone maki...


Fot. Zygmunt Schulz

Jeden z punktów postojowych, na których powoli dołączają inni rowerzyści



Lans



Berlin, taki trochę ruinowaty...



... z różowymi rurami.



Jest tłoczno...



...i jeszcze tłoczniej.



Pomysłów nie brakuje :)



Czekamy w kolejce na wjazd do tunelu...,



...wszędzie rowerzyści...











...nie tylko na dwukółkach



Po kilkudziesięciu minutach dopada mnie znużenie, nieprzespana noc, do tego spory dystans za sobą daje się we znaki. Zastanawiam się, co ja tu robię. Błędnym wzrokiem wodzę po tych wszystkich szaleńcach, którzy, tak jak często kierowcy w swych blachosmrodach, stoją w potężnym korku. I tylko po to by przejechać się w tunelu i rowerem po autostradach Berlina...
Walczymy o drogi dla rowerów, by wszyscy mogli na owych jeździć, a może przyjdzie taki czas, że powstaną korki na ddr-kach, a jezdnie będą zakazane dla rowerzystów...

;)

Jednak nie żałuję, wrażenie ogromne, mnóstwo rowerzystów, szum kół, odgłosy trąbek, dzwonków, gwizdków..., niesamowite :)

Zbieramy się by wszyscy razem ruszyć dalej.





Na niebie robi się szaro i buro



Czyż nie jest to imponujący widok...





Jesteśmy u celu, poda deszcz. Dołączyła do nas grupa Siwobrodego, który gościł u Benaska, część z tej grupy dojechała samochodem z Yewtim. Nie udało nam się spotkać w czasie przejazdu. Dobrze, że mieliśmy ustalony punkt zborny po zakończeniu przejazdu.





Pamiątkowe zdjęcie z Siwobrodykm w Berlinie.



Miałam też szczęście spotkać w realu benaska, jeżdżącego przewodnika po Berlinie i okolicach :). Niestety, zdjęcie z nim jakimś cudem nie zapisało się na karcie :(. Nadrobimy to w najbliższym czasie :)

W planach mieliśmy jeszcze Poczdam, niestety, deszcz pokrzyżował nam plany, postanawiamy jechać na dworzec. Upychamy do wagonów podobno 42 rowery :). W pociągu przesypiam większość czasu. Przyjeżdżam do domu bardzo zmęczona, ale z satysfakcją, że zdobyłam Berlin na rowerze ;)
Ustanowiłam nowy, życiowy rekord i zaprzeczyłam swojej zasadzie blogowej, że nie jeżdżę powyżej 150 km...
Dziękuję Wszystkim za towarzystwo i do zobaczenia na szlakach rowerowych, oraz wspólnych wyjazdach :))


Kategoria 2012